[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jesteś niesamowicieodważny - powiedziała.- Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał otym porozmawiać, jestem do twojej dyspozycji.Był to jeden z dziwniejszych aspektów tegoniespodziewanego świątecznego weekendu.Ale akurat wtedy,gdy zdobyłem wreszcie uznanie dziewczyny, o której śniłemod drugiej klasy, tak naprawdę pragnąłem tylko jednego -odrobiny samotności.Po raz pierwszy zrozumiałem decyzjęmojej matki, która przed laty postanowiła nie wychodzić zdomu.Niestety, ja nie miałem takiej możliwości.Mniej więcej w tym czasie matka zrezygnowała zprenumeraty codziennej gazety, ja jednak chodziłem dobiblioteki i śledziłem sprawę.Jeśli domyśliła się, dlaczego niepostawiono jej żadnych zarzutów i nie postawiono przedsądem, nigdy o tym nie mówiła, a ja też nie naciskałem.Gdyby prokurator zajął się tą sprawą, nie miałby żadnychproblemów z uzyskaniem zeznań choćby Evelyn (co doBarry'ego, to nikt nie brał go pod uwagę), z których jasnowynikałoby, że w trakcie tych sześciu dni moja matka nie wyglądała na osobę pozostającą pod czyjąś presją lub robiącącoś - może z wyjątkiem opieki nad synem Evelyn - na co niemiała ochoty.Ja jednak rozumiałem więcej, niż można się tegospodziewać po trzynastolatku.Frank zawarł umowę.Pełneprzyznanie się do winy.Rezygnacja z procesu.W zamian zato mieli zagwarantować spokój mojej matce i mnie.Tak teżsię stało.Frank usłyszał wyrok: dziesięć lat za ucieczkę z więzieniai piętnaście za próbę porwania.- To zakrawa na żart - podkreślił prokurator - że skazanyjuż za osiemnaście miesięcy miał wyjść na wolność.Mówimyjednak o niebezpiecznym przestępcy.O człowieku, który niepotrafi kontrolować swego szalonego umysłu.- Niczego nie żałuję - napisał Frank w jedynym liście domojej matki, już po ogłoszeniu wyroku.- Gdybym niewyskoczył przez okno, nigdy byśmy się nie spotkali.Po ucieczce został uznany za szczególnie niebezpiecznegowięznia i osadzony w zakładzie karnym o specjalnym rygorzew Nowym Jorku, ponieważ w naszym stanie ani w najbliższejokolicy nie było odpowiedniej placówki.Pewnego razu matkachciała go odwiedzić, ale gdy dotarła na miejsce, okazało się,że Frank siedzi akurat w izolatce i ma zakaz widzeń.Krótkopotem przeniesiono go gdzieś do Idaho.Wkrótce po tych wydarzeniach matce znowu zaczęły siętrząść ręce tak mocno, że nie była w stanie otworzyć puszki zzupą.Dobrowolnie zrzekła się więc praw do opieki nade mnąna rzecz mojego ojca.Nim jednak ojciec zabrał mnie doswojego domu, powiedziałem matce, że nigdy jej niewybaczę.A jednak to zrobiłem.Ona również mogła wytknąćmi o wiele gorsze rzeczy, a jednak wszystko mi wybaczyła.Przeprowadziłem się więc do domu ojca, który dzielił zMarjorie.Zgodnie z moimi przewidywaniami do pokoju Richarda wstawili piętrowe łóżko, by łatwiej nam byłopomieścić się tam we dwóch.On zajął dolne.Leżąc nocą na górze, już nie dotykałem się tak, jakrobiłem to w domu.Choć uwielbiałem to nowe, tajemniczeuczucie, łączyłem je ze wszystkim tym, co łamało ludzkieserca: z szeptami i pocałunkami w ciemności, z powolnymi,głębokimi oddechami i zwierzęcym krzykiem, który przezkrótką chwilę kojarzyłem z bólem.Z dzikim i radosnympojękiwaniem Franka, tak jakby otworzyła się ziemia ipowódz jasności zalała świat.Wszystko zaczęło się od ciał dotykających inne ciała,dłoni dotykających skóry.Trzymałem więc swoje dłoniewzdłuż ciała, uspokajałem oddech i wpatrywałem się w sufitnad moim wąskim legowiskiem oraz na Alberta Einsteinawystawiającego język.Być może był najmądrzejszymczłowiekiem na świecie.Pewnie wiedziałby, że cała ta sprawato jeden wielki żart.Około piątej trzydzieści rano usłyszałem za ścianąstukanie.Była to moja młodsza siostra Chloe (tym właśnie dlamnie była, teraz to wiedziałem - moją siostrą), która ogłaszałaświatu, że rozpoczął się nowy dzień. Chodz tu i wez mnie naręce!" - przekazywała swym płaczem, choć oczywiście nie wtak wielu słowach.Po chwili wstałem i poszedłem do niej.Marjorie starała się, jak potrafiła.To nie jej wina, że niebyłem jej synem.Byłem uosobieniem wszystkiego, co niebyło normalne w jej życiu, które wiodła z moim ojcem, Chloei Richardem.Nie przepadała za mną, ja też jej jakoś specjalnienie lubiłem.To był sprawiedliwy układ.Z Richardem ułożyło się lepiej, niż mógłbymprzypuszczać.Niezależnie od tego, jakie były między namiróżnice - ja chciałem mieszkać w Narnii, on wolał grać dlaRed Soksów - jedno nas łączyło.Każdy z nas miał jednego zrodziców, który żył z dala od tego domu - osobę, której krew płynęła w jego żyłach.Nie znam prawdziwej historii jegoojca, ale wiem, że trzynaście lat to z pewnością nie za mało,by zrozumieć, że smutek i żal mogą przybierać różne formy.Ojciec Richarda, podobnie jak moja matka, trzymał kiedyśswe dziecko w ramionach, patrzył jego matce w oczy iwierzył, że wspólnie stworzą przyszłość pełną miłości.Fakt,że im się nie udało, był dla nas ciężarem, jaki prawdopodobniespoczywa na każdym dziecku, którego rodzice nie mieszkająjuż ze sobą.Gdziekolwiek będziesz mieszkać, zawsze będzieinne miejsce, inna osoba dzwoniąca do ciebie i mówiąca: Przyjedz do mnie.Wróć do mnie".Jeśli chodzi o mojego ojca, to przez kilka pierwszychtygodni po wprowadzeniu się miałem wrażenie, że nie bardzowie, jak ze mną rozmawiać, dlatego prawie wcale się nieodzywał.Wiem, że wypełniał jakieś dokumenty, oświadczeniadla sądu o niezdolności mojej matki do wychowywaniadziecka, o czym miały świadczyć ostatnie wydarzenia, alemuszę przyznać, że oszczędził mi rozmowy na ten temat.Innasprawa, że wszystkiego mogłem dowiedzieć się z gazet.Kilka tygodni po przeprowadzce do ojca i Marjorie - mniejwięcej wtedy, gdy zdecydowałem, że nie będę grał ani wlacrosse, ani w baseball - ojciec zaproponował mi wspólnąprzejażdżkę rowerową.W niektórych domach - nie mogępowiedzieć rodzinach, bo nie uważałem nas za rodzinę -mogłoby to wyglądać na coś zupełnie normalnego, ale dawniejojciec nie uznawał tych dziedzin sportu, w których nie byłoustanawiania wyników, przydzielania nagród i jasnookreślonego zwycięzcy i przegranego.Gdy przypomniałem mu, że mój rower od ponad dwóchłat jest zepsuty, ojciec uznał, że najwyższy czas kupić minowy - górski, wyposażony w dwadzieścia jeden przerzutek.Idrugi dla niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl