[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz też nic nie znajdzie.Ale tak właśnie postępuje zdradzana żona, kiedy zdradzający ją mąż zapadnie w głęboki sen.Musiała tak postąpić.Żeby widzieli.O czwartej zamknęła komputer.Sięgnęła po gruby marker i napisała krótką wiadomość dużymi literami.Zabrała ją na górę.Zajrzała do chłopców, jak zawsze, kiedy przechodziła nocą obok ich pokoju.Przyglądała się im przez minutę, chłonąc ich sen, ich niewinność.Wróciła do sypialni, zapaliła nocną lampkę.Stała nad łóżkiem, wpatrując się w męża, oddychającego głęboko przez otwarte usta.Spał jak kamień.Szturchnęła go.Dexter zamrugał, podniósł się na łokciach zupełnie zdezorientowany i ujrzał przed sobą kartkę, którą trzymała żona.ANI SŁOWA!ZEJDŹ ZE MNĄ NA DÓŁ.WŁÓŻ PŁASZCZ.WYCHODZIMY NA BALKON.***Dziesięć godzin później Kate wspięła się po schodach do wyłożonego kafelkami wejścia.Uniosła trzy palce w stronę maítre d’hôtel.– Trois, s’il vous plaît.– Je vous en prie – odpowiedział, wyciągając rękę i wskazując jej drogę przez słabo oświetlony bar ku jaśniejszej sali restauracyjnej.Właśnie tutaj zjedli obiad, świętując podpisanie umowy na wynajem mieszkania.Uczcili nowe lokum, w hotelu zostawiwszy z opiekunką śpiące dzieci.Czy to możliwe, że upłynęło już prawie pół roku? Było ciepło, stoły na zewnątrz stały po obu stronach wyłożonej brukiem uliczki, mały plac z osłaniającym go drzewem na krawędzi urwiska, majestatyczny widok.Kate i Dexter jedli przy stole przykrytym białym obrusem, zapadł zmierzch, po uliczce chodzili młodzi biznesmeni z kieliszkami i papierosami w dłoniach.Po obiedzie Dexter ujął Kate za rękę i podrapał palcem wnętrze jej dłoni.Oparła się o niego, czując ciepło, małżeńską miłość, obietnicę seksu – niedługo.To był koniec lata w północnej Europie.Nie zastanawiali się, jak będzie wyglądało to miejsce w samym środku zimy.Kate usiadła przy oknie, bokiem, profilem do szyby.Zaczynał padać śnieg.Z drugiej strony miała klubowe wnętrze restauracji, eleganckie tapety, abażury, ciemne ciężkie meble.Do sali wpadała skośnie srebrzysta poświata zimowego dnia.Postawiła torebkę na ławeczce na parapecie.Torebka była ciężka od beretty.Kelnerka przyniosła menu i położyła je na stole ze zwyczajowym luksemburskim Wann ech gelift.Niemal przy wszystkich stołach siedzieli sami mężczyźni, parami i po czterech, w marynarkach i krawatach.Po drugiej stronie sali siedziała jedna samotna kobieta.Poprawiała włosy i rozglądała się wokół, próbując zwrócić na siebie uwagę, a jednocześnie monitorować tych, którzy zwrócili uwagę na nią.Manewr charakterystyczny dla niezbyt pociągających samotnych kobiet.Wszyscy odgrywali z góry przewidziane role.Julia i Bill stanęli w wejściu z poważnymi minami.Kate także musiała odgrywać przewidzianą rolę, nie wolno jej było z niej wyjść.– Cześć – powitała ją Julia, wieszając płaszcz na wolnym krześle.– Chciałaś się z nami zobaczyć.– Zachowywała się tak, jakby spotkała się z nią w interesach, w których doszło do nieprzewidzianych tarć.Teraz należało je wyjaśnić.Kelnerka stała niedaleko.Zamówili drinki.Kiedy kelnerka odeszła, Kate powiedziała cicho:– Mylicie się.Julia kiwnęła głową, jakby zgadzała się na świetny pomysł Kate, powiedzmy, wyjazdu na wiosenny piknik.– Problem polega na tym, Kate – pobłażliwy uśmieszek – że nie możemy znaleźć dowodu potwierdzającego zatrudnienie Dextera w jakimkolwiek banku.Kate była zaskoczona tym administracyjnym szczegółem, jego brakiem związku z sednem sprawy.Tym bardziej że na własne oczy widziała umowę o pracę schowaną w kopercie z zestawieniem refinansowania hipoteki.Ale potem przypomniała sobie funkcjonariusza ambasady, który twierdził, że władze amerykańskie powinny dostać pozwolenie na pracę Dextera od jego pracodawcy.Zatem nie był to drobny szczegół administracyjny, ale ważny dowód.– Praca Dextera wymaga poufności – odpowiedziała bezsensownie.– Nie ma żadnego potwierdzenia – kontynuowała Julia niczym rozpędzający się pociąg towarowy – przelewów jakiejkolwiek pensji.Sprawdziliśmy, rzecz jasna, wasze konto bankowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Chris Kennedy [The Theogony When the Gods Aren't Gods (epub
- Chris Moriarty [Spin 01] Spin State (v5.0) (epub)
- Chris A Jackson [Scimitar Sea Scimitar's Heir (retail) (epub)
- Chris A Jackson [Scimitar Sea Scimitar Sun (retail) (epub) id
- Chris Burton [Alpha One 01] The Jump Pilot (v5.0) (epub) id
- Chris Wooding [Ketty Jay 02] The Fade (ORIGINAL) (epub)
- Chris Wooding [Braided Path The Skein of Lament (v4.0) (epu
- Chris Ewan Dead Line (US) (v5.0) (epub) id
- choroba
- 109 waldemar lysiak dobry, Waldemar Lysiak Dobry
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- karro31.htw.pl