[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O niczym takim nie słyszał.- Pamiętam, \e zaraz po jej ogłoszeniu przeanalizowałem ewentualność jejpowodzenia - odrzekł Adler.- Słabym punktem tamtego pomysłu był brakodpowiedzi na pytania o bezpieczeństwo poszczególnych stron, lecz oczywiściedzisiaj, w wyniku tego, co się stało w Iraku, jest to ju\ do przebrnięcia.JegoEminencja z kolei powinien się orientować, \e nasza idea.- Wasza idea jest dla nas jak najbardziej do przyjęcia  D Antonio uczyniłwładczy gest swoim cygarem.- Czy\ inaczej moglibyśmy dzisiaj rozmawiać?- To właśnie chcieliśmy od Jego Eminencji usłyszeć.- Adler podniósłwreszcie fili\ankę do ust.- Watykan nie ma więc \adnych zastrze\eń?- Sami się panowie przekonają, do jak daleko idących ustępstw jesteśmyskłonni, o ile wszystkie strony przedsięwzięcia wyka\ą swoją dobrą wolę.Zgadzamysię bezwarunkowo i całkowicie na waszą propozycję, jeśli potraficie zagwarantowaćpełną równość wszystkich układających się stron.- Sędziwe oko nagle rozbłysło.-Ale czy aby potraficie to zagwarantować?- Sądzę, \e tak - odrzekł Adler z powa\ną miną.- I ja myślę, \e to mo\liwe, w przeciwnym razie wszyscy wyjdziemy nazwykłych szarlatanów.Tylko co z Sowietami?- Strona radziecka na pewno nie będzie ingerować.Co więcej, mo\emy pocichu liczyć na otwarte poparcie z ich strony.Zresztą, jeśli wziąć pod uwagę ichobecne zmartwienia. - Zwięta racja.Im tak\e przyda się spadek napięcia w tym punkcie świata, a coza tym idzie, koniec huśtawki na rozmaitych rynkach i nowy klimat dobrej woli wstosunkach międzynarodowych.Zadziwiające - pomyślał naraz Jack Ryan -jak szybko ludzie przestają siępodniecać przemianami na światową skalę.Zupełnie jak gdyby dawno ju\ wszystkoprzewidzieli.A przecie\ tak nie było.Nikt nie wiedział, co się wydarzy.Gdybydziesięć lat temu ktoś zaczął opowiadać o naszych czasach, odwiezliby go doczubków.- Zgadzam się w zupełności.- Zastępca sekretarza stanu odstawił fili\ankę iprzeszedł do kolejnego punktu.- Zastanówmy się mo\e nad trybem, w jakimobwieścimy.Kolejne machnięcie cygarem.- Panom oczywiście zale\y, \eby Ojciec Zwięty uczynił to osobiście.-Eminencja jest bardzo spostrzegawczy.- Nie zgrzybiałem jeszcze do cna, panowie - odparł kardynał.- Co zprzeciekami do prasy?- Tych wolelibyśmy uniknąć.- W naszym mieście nie będzie to trudne, ale w Waszyngtonie? Kto jeszczewie o całej inicjatywie?- Bardzo niewiele osób - odezwał się Ryan po raz pierwszy, odkąd usiedli.-Przynajmniej na razie.- Owszem, ale kiedy przyjdzie pora na następny etap.?  D Antonio oficjalnienie wiedział, na czym miał polegać ten następny etap, lecz rozwiązanie narzucało sięsamo.- Tak, wtedy mogą się zacząć kłopoty - ostro\nie przyznał Ryan.- Có\,zobaczymy.- Ojciec Zwięty będzie się wraz ze mną modlił za wasze powodzenie.- Być mo\e tym razem jego modły nie pozostaną bez echa - skwitował uwagęAdler.Pięćdziesiąt minut pózniej ich YC-20B znów wzbił się w powietrze.Nadwybrze\em Włoch nabrał wysokości, po czym zawrócił i zaczął przecinać PółwysepApeniński w drodze do kolejnego celu.- Chryste, ale\ tempo - zauwa\ył Jack, kiedy zgasł napis ka\ący zapiąć pasy.Oczywiście nie rozpiął swojego.Siedzący przy przeciwległym okienku Adler zapalił papierosa i dmuchnął dymem na szybę.- Jack, mamy akurat sytuację, kiedy mo\na działać albo szybko, albo wcale.-Po czym dodał z uśmiechem: - Rzadko bo rzadko, ale się zdarzają i takie.Wojskowy steward, tym razem mę\czyzna, przeszedł na tył samolotu,wręczając obu pasa\erom odbitki telefaksu odebranego właśnie na pokładzie.- Ej\e, a to co znowu? - skrzywił się niechętnie Ryan.Mało kto w Waszyngtonie ma czas pilnie studiować gazety, a ju\ na pewnonie ka\dy tytuł.W zorientowaniu się we wszystkim, co się pisze, dopomaga więcpracownikom rządowych instytucji specjalny serwis informacyjny, rozprowadzany corano i dlatego nazywany  Rannym ptaszkiem.Wczesne, nocne wydania gazet zcałych Stanów Zjednoczonych trafiają do Waszyngtonu na pokładach rejsowychsamolotów i jeszcze przed świtem podlegają starannej obróbce stosownie do potrzebnajrozmaitszych urzędów.Najistotniejsze artykuły, wycięte i skopiowane woryginalnej postaci, rozprowadza się w tysiącach egzemplarzy do rozmaitych biur,których personel powtarza procedurę, podkreślając kolorowym mazakiem cociekawsze fragmenty na u\ytek swoich szefów.Cała operacja jest najtrudniejsza wprzypadku Białego Domu, którego sztab z definicji interesuje się wszystkim bezwyjątku.Doktor Elizabeth Elliot sprawowała przy prezydencie funkcję specjalnegodoradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego, innymi słowy podlegała bezpośredniodoktorowi Charlesowi Aldenowi, z którym dzieliła nawet tytuł, wzbogacony jedynie osłówko  specjalny.Tego dnia Liz, którą za plecami nazywano tak\e, od jej inicjałów, E-E , ubrana była w szykowny lniany kostium [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl