[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz potajemnie spiskują z Filipem.-Uderzył zwojem w bok wysadzanej klejnotami tiary.- Podobnie jak w przypadku owegopokurcza, błąd nasz polegał na tym, że pozwoliliśmy robactwu przeżyć.Atmosfera wendety sięgała pierwszych lat jego pontyfikatu.Bonifacy wdał się w spórmiędzy członkami rodu, doprowadzając do furii dwóch kardynałów z rodu Colonnów.Rodzina zareagowała, wzniecając bunt przeciwko Bonifacemu i spiskując z królem Filipem.Jako obrońcy braci spirytualnych Colonnowie manipulowali braciszkami, umieszczając ich wcentrum rebelii i czyniąc z nich swoich rzeczników.Wszystko to doprowadziło dowykradzenia sztabek złota, które miały trafić do papieskiego skarbca, oraz ogłoszenia przezbuntowników Manifestu z Longhezzy tydzień pózniej, wzywającego od zwołania soborupowszechnego i wyboru nowego papieża.Któż by to zdzierżyć zdołał, pomyślał Bonifacy, wspominając bunt.Wystawiliby napróbę nawet cierpliwość świętego.Colonnowie dysponowali władzą, która w porównaniu zjego równała się zeru, więc bez trudu rozprawił się z nimi we właściwym czasie.Do dziśuroczyście obchodził rocznicę dziesiątego maja - datę, w której ogłosili swój manifest - jakopoczątek zwycięstwa nad tym znienawidzonym rodem.Zażądał umieszczenia papieskiego garnizonu w Palestrinie, ich mateczniku.Kiedy sięnie zgodzili, przykręcił śrubę, usuwając dwóch kardynałów ze Zwiętego Kolegium.Pózniejprzystąpił do trwającego półtora roku oblężenia miasta.W końcu Colonnowie się poddali, apapież kazał zrównać z ziemią ich zamki.Pozabierał im majątki, większością obdzielającwłasnych krewnych, a następnie zakazał ocalałym członkom rodziny pełnienia jakichkolwiekfunkcji świeckich i kościelnych.Jego żołdacy łapali i wtrącali do więzień pozostałychuczestników buntu, w tym mnichów popierających Colonnów.Nie, choćby nie wiadomo jak bardzo się starali, wrogowie nigdy go nie pokonają.Jużwcześniej próbowali go usunąć i srodze się zawiedli.Gaetani miał głębokie poczuciewłasnego przeznaczenia, wykute w ciągu wielu lat przygotowań do objęcia papieskiego tronu.Jego nieprzyjaciele? Znaczą tyle, co zapomniany sen.- Jesteśmy zdeterminowani, bratanku - ciągnął.- Historia zapamięta nas jako jednego zpotężnych papieży, podobnego Innocentemu Trzeciemu lub Grzegorzowi Dziesiątemu.Niejesteśmy lamentującym Celestynem, sparaliżowanym żądaniami ziemskich monarchów.Ktonam grozi, grozi samemu Bogu! Sekretarz pozostał w ogrodzie, na wypadek gdyby papież zapragnął od razupodyktować odpowiedz, ta bowiem z pewnością musi nastąpić! Skryba nie mógł oprzeć siępokusie pomyślenia, że chociaż historia pewnego dnia może uznać Bonifacego za potężnegopapieża, człowiek ten nie ma żadnych duchowych przymiotów swoich wielkichpoprzedników.Nawet gdyby wszyscy monarchowie Europy padli na twarz przed jego tronemi ucałowali jego jedwabne trzewiki, nigdy nie dorówna pobożnością Grzegorzowi, a już zpewnością ogłoszonemu niedawno świętym papieżowi Celestynowi.***Ukształtowanie terenu dostarczało mizernej osłony przed wiatrem pustelni Pietra daFossombrone.Trzydziestoośmioletni postulant - przez braci nazywany Angelo da Todi - którysiedział wraz z nim, drżał z zimna i rozcierał ramiona.Jego młody mentor nie zwracał uwagina mgłę przesuwającą się przez chatkę i opadającą z okapu.Miał na sobie krótką brązowątunikę zamiast dłuższego, cięższego szarego habitu, noszonego przez członków zakonu.- Powiedz, cóż cię przywiodło na tę górę, Angelo? - zapytał.- Dlaczego nie udałeś siędo klasztoru w Asyżu lub do domu zakonnego San Fortunato w swym rodzinnym mieście?Angelo pomyślał o swojej podróży w górę rzeki.- Czułem, że zostałem wezwany na Alwernię.Byłem przekonany, że mam dołączyć dowaszej małej gromadki, zamiast zamieszkać w dużym klasztorze.Braciszek Pietro się zaśmiał.- Ze mną było całkiem inaczej.Nie zostałem zaproszony, lecz mi nakazano.Większośćżycia spędziłem w Ankonie, w regionie Marche.Zwierzchnicy zakonni w Asyżu wysłali mnietu rok temu, w czasie gdy papież Grzegorz zwołał sobór powszechny w Lyonie.Doszły nassłuchy, że chciał on, aby mnisi przyjęli wspólną własność jak zakony monastyczne.Kilku znas udało się od razu do macierzystego domu, aby zaprotestować jeszcze przed rozpoczęciemsoboru.Uznaliśmy, że taka decyzja pozbawi regułę tego, co w niej najważniejsze.- Co wydarzyło się w Lyonie?- Nie doszli do kwestii wspólnej własności.Uczestnicy soboru skoncentrowali się nasporze między duchowieństwem kościelnym a zakonami żebraczymi, naszym i bracikaznodziejów.Duchowni parafialni narzekali na to jak wielu braci wysłuchuje spowiedzi izwiastuje, że po kościołach nie ma komu dawać na tacę.- Wzruszył ramionami.- W czasachświętego Franciszka nie stanowiło to problemu, więc święty nie wspomina o tym w swojejregule.Głosimy nieopodal kościołów jedynie wówczas, gdy zostaniemy o to poproszeni przezmiejscowego księdza.Bardziej leży nam na sercu ocalenie wizji założyciela niż praca wparafii. - Czy żyłeś wśród braci dość długo, aby być świadkiem rozłamu?Braciszek Pietro uśmiechnął się z zakłopotaniem.- Niechaj cię nie zmyli mój wiek.Jestem zakonnikiem od trzydziestu lat.Przywdziałemhabit jako piętnastoletni młodzik.Wstał i zaczął przemierzać wnętrze małej chaty.- Z bólem obserwowałem zaognianie się sporu - ciągnął - chociaż jego ziarno zostałoposiane na długo przed moimi czasami, gdy święty Franciszek stąpał jeszcze po ziemi.-Zamknął powieki i podparł brodę palcami.- Odziedziczyłem manuskrypt opisujący ciężkiepróby, jakim poddani będą bracia spirytualni w ciągu tego wieku.Stoi w nim o siedmiuokresach cierpienia.Do tej pory byliśmy świadkami czterech, a piąty wisi w powietrzu.Zpowodu protestu władze Asyżu pozbawiły kilku braci habitu.Wygnali nas na górę, abyśmymogli zadumać się nad tym, co uznali za próbę rozbicia zakonu.Chcieli, abyśmy odprawilipokutę.Jeśli się nie nawrócimy, a nie mamy takiego zamiaru, skutki mogą się okazać bardzodla nas bolesne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl