[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Bóg dał mi łaskę poznania świata na tyle, bym mogła nim wzgardzić i oddalić się odniego.Mogę powiedzieć, że nastąpiło to podczas mego pobytu w Alençon, kiedy to zaczęłampo raz pierwszy wchodzić w świat.Wszystko wokół mnie tchnęło radością i szczęściem;przyjmowano mnie, pieszczono, podziwiano; jednym słowem, moje życie w ciągu tychpiętnastu dni było usłane kwiatami.Przyznaję, że takie życie miało dla mnie pewien urok.Ma słuszność Księga Mądrości gdy mówi: ,,Urok marności tego świata uwodzi umysł nawetdaleki od złego” (6).W dziesiątym roku życia serce łatwo daje się olśnić; uważam więc za wielką łaskę, że nie pozostałam w Alençon; przyjaciele, których tam mieliśmy, byli zbytświatowi, zbyt dobrze umieli łączyć radości ziemskie ze służbą Bogu.Za mało myśleli ośmierci, a tymczasem nawiedziła już ona wiele osób z tych, które znałam młodymi, bogatymii szczęśliwymi!!! Lubię powracać myślą do tych miejsc czarownych, w których żyli, i pytać się,gdzie oni są teraz, co im pozostało z zamków i parków, w których widywałam ich cieszącychsię wygodnym życiem?.I widzę, że wszystko pod Słońcem jest marnością i udręczeniemducha (7).że jedyne dobro, to kochać Boga z całego serca swego i być tu na ziemi ubogim w duchu.Być może, że Jezus chciał mi pokazać świat, zanim nawiedził mnie po raz pierwszy, abymzupełnie dobrowolnie mogła wybrać tę drogę, po której postępowanie miałam Muprzyobiecać.Okres, w którym przyjęłam pierwszą Komunię św., głęboko wyrył się w mymsercu i pozostał w nim jako niczym nie zmącone wspomnienie.Zdaje mi się, że nie mogłambyć lepiej przygotowana niż byłam, a poza tym na przeciąg roku opuściły mnie mojewewnętrzne udręki.Jezus chciał, abym zakosztowała radości tak doskonałej, jaka tylko jestmożliwa na tej łez dolinie.Czy pamiętasz, droga Matko, tę uroczą książeczkę, którą dałaś mi trzy miesiące przed mojąpierwszą Komunią św.? (8).Ona to dopomogła mi przygotować serce starannie i szybko, bo chociaż przygotowywałam je już od wielu lat, to jednak trzeba było dać mu nowy zryw,napełnić je świeżymi kwiatami tak, by Jezus mógł w nim spocząć z przyjemnością.32Codziennie spełniałam wiele praktyk, które stanowiły tyleż kwiatów, wzbudzałam aktystrzeliste w ilości jeszcze większej niż to zdołałaś zapisać codziennie w mojej książeczce, ate akty miłości tworzyły pączki kwiatów.Co tydzień pisałaś do mnie piękny liścik, który napełniał moją duszę głębokimi myślami idopomagał mi do praktykowania cnoty; stanowiło to wielką pociechę dla Twej biednejcóreczki, którą wiele kosztowało pogodzenie się z tym, że nie może co wieczórprzygotowywać się na Twoich kolanach, tak jak jej droga Celina.Paulinę zastępowała miMaria; siadałam na jej kolanach, chciwie słuchając tego, co mi mówiła; miałam wrażenie, żecałe jej serce, tak wielkie, tak wspaniałomyślne, przelewa się we mnie! — Jak sławniwojownicy uczyli swe dzieci rzemiosła rycerskiego, tak i ona mówiła mi o walkach tego życia,o palmie, którą otrzymują zwycięzcy.Maria mówiła mi również o niezniszczalnychbogactwach, które łatwo jest codziennie zbierać, o nieszczęściu przechodzenia obok nichbez zadania sobie trudu sięgnięcia po nie ręką; po czym wyjaśniała mi sposób zostaniaświętą przez wierność w najdrobniejszych rzeczach; dała mi małą książeczkę: “Owyrzeczeniu” (9), nad którą z rozkoszą rozmyślałam.O! jakże wymowna była moja chrzestna matka! Pragnęłam, abym nie tylko sama słuchała jejgłębokich nauk; byłam nimi bardzo przejęta i w mej naiwności wierzyłam, że najwięksigrzesznicy wzruszyliby się tak samo jak ja, i pozostawiwszy swoje znikome bogactwa,pragnęliby pozyskać jedynie Niebieskie.Nikt Jeszcze wówczas nie pouczył mnie osposobie odprawiania modlitwy myślnej, mimo że bardzo tego pragnęłam.Maria jednak uważając, że jestem wystarczająco pobożna, pozwalała mi tylko naodmawianie pacierzy.Pewnego dnia jedna z mych nauczycielek w Opactwie zadała mipytanie, co robię w dniach wolnych, kiedy jestem sama.Odpowiedziałam jej, że wchodzę dopustego kąta za swoim łóżkiem, który łatwo daje się zasłonić firanką, i tam ,,myślę”.— Ale oczym tak myślisz? — zapytała mnie.— Myślę o Panu Bogu, o życiu, WIECZNOŚCI, jednymsłowem — myślę.Poczciwa zakonnica uśmiała się ze mnie serdecznie i później lubiłaprzypominać mi czasy, kiedy to myślałam, pytając mnie, czy w dalszym ciągu myślę.Terazrozumiem, że nie zdając sobie z tego sprawy, odprawiałam rozmyślanie, i że Dobry Bóg jużwówczas oświecał mnie w sposób tajemniczy.Trzy miesiące przygotowania minęły szybko i wkrótce rozpoczęłam rekolekcje (10), na czas których stałam się prawdziwą pensjonarką, nocującą w Opactwie.Nie jestem w staniewypowiedzieć, jak słodkie wspomnienie pozostawiły mi te rekolekcje; istotnie, jeśli wielecierpiałam na pensji, to niewysłowione szczęście tych kilku dni spędzonych na oczekiwaniuJezusa szczodrze mi to wynagrodziło.Sądzę, że tylko w zgromadzeniu zakonnym możnazakosztować takich radości; mała liczba dzieci ułatwia zajęcie się każdym z osobna, irzeczywiście, nasze nauczycielki otaczały nas wtedy macierzyńską troskliwością.Nade mnączuwały pilniej niż nad resztą; każdego wieczoru kierowniczka zbliżała się z małą latarką domego łóżka, by mnie uściskać i okazywała mi wiele serdeczności.Wzruszona jej dobrociąpowiedziałam jej któregoś z tych wieczorów, że zwierzę jej tajemnicę, po czymwyciągnąwszy tajemniczo spod poduszki moją drogocenną książeczkę, pokazałam jej zoczyma błyszczącymi radością.Bardzo mi się podobało, jak rano wszystkie uczennicewstawały z łóżek; chciałam czynić to co one, ale nie byłam przyzwyczajona ubierać sięzupełnie sama [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl