[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To był tylko drobny wypadek - nie pozwól, aby popsuł ci zabawę, moja droga.Tańce znów sięzaczęły, idz się przyłączyć do nich.Gdy kobieta wróciła do swojego miejsca, Jondalar ujął dłonie Radonio.- Przepraszam.Nie myśleć.Nie chcieć cię skrzywdzić.Proszę, wstyd mi.przebaczyć?W pierwszym odruchu Radonio chciała w złości wyszarpnąć dłonie, ale jej gniew stopniał, gdy spojrzaław jego szczerą twarz i ciemnofiołkowe oczy.- To było głupie.dziecinny \art - powiedziała, pochylając się ku niemu zniewolona jego bliskością.Onschwycił ją, a potem schylił się i pocałował ją namiętnie.- Dziękuję, Radonio - powiedział, po czym odwrócił się i odszedł.- Jondalar! - zawołała za nim Cherunio.- Dokąd idziesz?Zdał sobie sprawę, \e zupełnie o niej zapomniał i poczuł cię\ar winy.Podszedł do niskiej, ładnej, pełnejwigoru dziewczyny - nie ulegało wątpliwości, \e była pociągająca - podniósł ją i pocałował przepraszająco ipłomiennie. - Cherunio, ja obiecać.To wszystko by się nie stało, gdyby ja nie być gotów złamać obietnicę, ale przytobie tak łatwo zapomnieć.Mam nadzieję.innym razem.Proszę, nie gniewać się - powiedział Jondalar, apotem szybko odszedł w kierunku szałasów ,pod kamiennym nawisem.- Dlaczego musiałaś się wtrącić i wszystko popsuć, Radonio? - zapytała Cherunio, patrząc w ślad zaodchodzącym.Skórzana zasłona na wejściu do szałasu, który zajmował z Serenio, była opuszczona, ale skrzy\owanedeski nie zagradzały mu drogi.Westchnął z ulgą.Przynajmniej nie była w środku z kimś innym.Odsunąłzasłonę, w środku było ciemno.Mo\e jej tu nie było.Mo\e była z kimś innym.Zastanowił się nad tym idoszedł do wniosku, \e nie widział jej przez cały wieczór, nawet podczas głównej ceremonii.To przecie\ona nie chciała się wiązać; on jedynie obiecał samemu sobie, \e spędzi z nią noc.Mo\e ona miała inneplany, a mo\e widziała go z Cherunio.Poszedł po omacku w głąb szałasu, gdzie wznosiło się podwy\szenie przykryte futrami i wypchanympiórami workiem.Posłanie Davro, znajdujące się pod ścianą, było puste.Tego nale\ało się spodziewać.Nieczęsto zdarzali się goście, szczególnie w jego wieku.Pewnie poznał innych chłopców i spędzał noc w ichtowarzystwie, nie pozwalając sobie i im zasnąć.Poszedł jeszcze dalej i nastawił ucha.Czy\by słyszał czyjś oddech? Sięgnął ręką na podwy\szenie,dotknął czyjegoś ramienia i twarz rozjaśnił mu radosny uśmiech.Wyszedł ponownie na zewnątrz, wyciągnął z du\ego ogniska trochę gorącego \aru i szybko zaniósł go zpowrotem na kawałku drewna.Zapalił knot małej kamiennej lampki, potem ustawił w wejściu skrzy\owanedeski na znak, \e nie chcą, aby im przeszkadzano.Podniósł lampkę, podszedł cicho do posłania i począłprzyglądać się śpiącej kobiecie.Czy powinien ją obudzić? Tak, zdecydował, ale powoli i delikatnie.Pomysł podniecił go.Zdjął odzienie i wsunął się na posłanie obok niej, kuląc się w cieple jej ciała.Sereniomruknęła coś przez.sen i odwróciła się do ściany.Jondalar pieścił ją delikatnie, czując pod palcami jejrozgrzane snem ciało i wdychając jej kobiecy zapach.Przesuwał dłonie po całym ciele: po ramionach a\ doczubków palców, po łopatkach i kręgosłupie, poprzez wra\liwe miejsca na krzy\u do jędrnych pośladków, apotem po udach, za kolanami, po łydkach do kostek.Serenio odsunęła stopę, gdy dotknął palców.Objął ją,zamykając w dłoni pierś i poczuł jak sutek twardnieje mu pod palcami.Natychmiast ogarnęła go ochota, abypossać jej pierś, ale zamiast tego przytulił się do jej pleców i począł całować ramiona i kark.Uwielbiał dotykanie jej ciała, badanie i odkrywanie go na nowo.Wiedział, \e nie tylko ona wzbudzała wnim takie uczucia.Uwielbiał ciała wszystkich kobiet, dla nich samych i dla uczuć, które w nim budziły.Jegomęskość ju\ pulsowała i wzbierała pełna ochoty, ale nadal nad nią panował.Lepiej było jednak, je\eli nieulegał swej \ądzy zbyt szybko.- Jondalar? - zapytała zaspanym głosem.- Tak - odparł.Przewróciła się na plecy i otworzyła oczy.- Czy to ranek?- Nie.- Jondalar oparł się na łokciu i spoglądając na nią z góry odszukał jej pierś, a po chwili pochylił się,aby possać sutek, na który miał przedtem taką ochotę.Pieścił jej brzuch, a potem sięgnął do ciepłego miejscapomiędzy jej udami i poło\ył dłoń na porośniętym włosami wzgórku.Miała najdelikatniejsze, najbardziejjedwabiste włoski ze wszystkich znanych mu kobiet.- Pragnę cię, Serenio.Chcę z tobą tej nocy uczcić Matkę.- Musisz mi dać trochę czasu na obudzenie się - powiedziała, ale w kącikach jej ust czaił się uśmiech.-Jest mo\e trochę zimnego napoju? Chciałabym przepłukać usta - wino zawsze zostawia po sobie okropnysmak.- Zobaczę - powiedział, wstając.Serenio uśmiechnęła się z rozmarzeniem na widok wracającego z miseczką Jondalara.Czasami lubiła poprostu na niego patrzeć - był tak cudownie męski: przy ka\dym kroku pracowały mu mięśnie na plecach,jego muskularną pierś porastały jasne włoski, twardy brzuch i nogi miał silne i muskularne.Jego twarz byłaniemal idealna: mocne szczęki, prosty nos, wra\liwe wargi - wiedziała, jak czułe potraciły być jego usta.Jego kształty były tak doskonałe i proporcjonalne, \e mo\na by go uwa\ać za piękność, gdyby nie był takmęski, lub gdyby słowa "piękność" u\ywano w odniesieniu do mę\czyzn.Nawet jego dłonie, choć mocne,były czułe, a jego oczy - pełne wyrazu, zniewalające, niemo\liwie błękitne oczy, które potrafiły jednymspojrzeniem przyprawić kobietę o bicie serca, sprawić, \e zapragnęła go, zanim jeszcze ujrzała tęnabrzmiałą, dumną, wspaniałą męskość prę\ącą się przed nią.Po raz pierwszy jej widok trochę Serenio przestraszył, a wkrótce się przekonała, jak doskonale potrafi sięswoją męskością posłu\yć.Nigdy nie wnikał w kobietę na siłę, zagłębiał się jedynie na tyle, na ile mogła toznieść.To ona sama przymuszała się, pragnąc go zamknąć całego w sobie.Była zadowolona, \e ją obudził.Podniosła się, gdy podał jej miseczkę, ale zanim się napiła, pochyliła się i ujęła pulsującą główkę w sweusta.Jondalar zamknął oczy i pozwolił, aby zalała go fala rozkoszy.Serenio usiadła i napiła się, a potem wstała. - Muszę wyjść - powiedziała.- Czy wielu ludzi się jeszcze kręci? Nie chce mi się ubierać.- Ludzie nadal tańczą, jeszcze wcześnie.Mo\e lepiej skorzystaj z pudełka.Jondalar przyglądał się jej, gdy wracała na posłanie.O Matko! Była piękną kobietą, miała takie ponętnekształty i miękkie włosy, długie i zgrabne nogi, małe, ale kształtne pośladki.Piersi małe, pełne, jędrne zesterczącymi sutkami - nadal dziewczęce piersi.Kilka poprzecznych linii na brzuchu było jedynymświadectwem jej macierzyństwa, a kilka linii w kącikach oczu było jedynym świadectwem jej wieku.- Myślałam, \e pózno wrócisz - to uroczystość - powiedziała.- Dlaczego nie tutaj? Ty nie powiedzieć "nie zobowiązać"?- Nie spotkałam nikogo interesującego i byłam zmęczona.- Ty interesująca.ja nie zmęczony - powiedział i uśmiechnął się.Objął ją i pocałował gorąco, zatapiającjęzyk w jej ustach i przyciągając ją do siebie bli\ej.Poczuła na brzuchu twarde pulsowanie i zalała ją falagorąca.Miał zamiar to przedłu\yć, kontrolując się, dopóki nie będzie gotowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl