[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie martw się o mnie.Jeżeli będę musiał, potrafię latać.Nachyliłsię, przywarł do niej ciałem i pocałował.- Nie bój się - szepnął.- Po tym, co przeszliśmy, nie wydaje mi się,żeby naszym przeznaczeniem było spaść ze skały.Tasya kurczowo zaciskała dłonie na koszuli Rurika, a jej niebieskieoczy patrzyły ciepło, kiedy go trzymała.- A może Bóg nie lubi mądrali.- Jeśli Bóg mnie nie lubi, to ma ku temu ważniejszy powód -powiedział i wziął ją za rękę.- Chodz, poprowadzę cię.195RS Musiała być skonsternowana, bo go puściła.Za każdym razem, kiedystawali w miejscu, gdzie ścieżka osuwała się, on podskakiwał, potemchwytał jej rękę, kiedy ona skakała, i śmiał się do siebie, czując się taksilnym i opiekuńczym, podczas gdy wiedział, że spokojnie poradziłabysobie bez jego pomocy.Kiedy dotarli na drugą stronę, zastali tam siostrę Marię Helvigpodziwiającą widok zapierający dech w piersiach.Z tej części góry widaćbyło zbieg dwóch rzek, połączenie dwóch dróg i łańcuch szczytówgórskich, które zmniejszały się, aż dotknęły horyzontu.- Nie miałem pojęcia, że ten kraj jest tak piękny - powiedziałzachwycony Rurik.Zakonnica uśmiechnęła się.- To miejsce jest pierwszym w Ruyshvanii, które zostało uznane zaświęte.Ale to poganie odprawiali tutaj swoje obrzędy.- Wskazała na górę,na kamienny ołtarz z rzezbionego granitu, szeroki na dwa i pół, głęboki nametr.Wsparty był na grubych filarach, które unosiły go nad ziemią iprzedstawiały niebu.Rurik rozpoznał ten kamień.Był podobny do stojących kamiennychbloków, które występowały w Europie i Wielkiej Brytanii.Leżały tak odczterech tysięcy lat, lub dłużej, cuda techniki prymitywnego człowieka.- Kościół dotarł do Ruyshvanii bardzo wcześnie - opowiadała imsiostra Maria Helvig - około trzeciego wieku, ale żadną siła nie mogliruszyć kamienia.Więc zajęli drugą połowę góry, gdzie zbudowali świętydom ku czci naszego Pana, a tutaj w ciszy można czcić przyrodę, i takżyjemy tu razem w zgodzie.196RS - Nic dziwnego, że poganie uznali to miejsce za święte - powiedziałRurik.- To jeszcze nie wszystko.- Maria Helvig pociągnęła go za rękaw, ipoprowadziła do sterty ostrych skał obok spalonego pnia wielkiegoniegdyś drzewa.W środku sterty kamieni zobaczył dziurę, czarną i nieprzeniknioną.Tasya nie poszła za nimi.- Spójrz.Jaskinia! - zawołał do niej Rurik.Stała, wpatrując się w szczyt góry i potrząsnęła głową.- Wejście do krainy cieni.Mówi się, że to droga do piekła.- Siostra zatoczyła się w bok, jakby ktoś ją popchnął.- Już dobrze,siostro Tereso! Opowiem im inną historię.Po co te nerwy? - Zakonnicawestchnęła udręczona i dodała: - Mówi się też, że to tajemnicza drogaewakuacyjna, używana przez rodzinę królewską Ruyshvanii w raziezagrożenia.Podobno przechodzi pod górą i wychodzi po jej drugiejstronie, na Węgrzech.Ale wersja o drodze do piekła z pewnością brzmiciekawiej, prawda?Rurik polubił siostrę Marię Helvig.Podobała mu się jej dziecinnabezpośredniość, i to, że nie oceniała i nie potępiała pogan, którzyodprawiali tu swoje obrzędy dawno temu.- To bardzo pasjonujące, siostro.Gdzie mieszka rodzina królewska?- Cała rodzina Dimitru już nie żyje.Przynajmniej tak mówią ludzie.A mieszkali tam, na górze.- Zakonnica wskazała w kierunku wierzchołkagóry.W Ruriku obudził się instynkt.- Co się z nimi stało? - zapytał.197RS - Zostali zamordowani.To było dwadzieścia pięć lat temu,ciemnośćnocy rozświetlał ogień, a ciszę przenikały przerazliwe krzyki.Przyglądał się siostrze Marii Helvig, która mówiła łagodnie, jakbyprzypominając sobie tamte wydarzenia.Popatrzył na Tasyę.Dalej wpatrywała się w wierzchołek góry, jejzwykle ożywiona twarz była bez wyrazu.- Siostry mówią, żeby wam powiedzieć, że drzewo obok jaskini byłostare, wysokie i zielone, było symbolem rodziny królewskiej.Je też spalili,tamtej nocy cała Ruyshvwania pogrążyła się w żałobie.- Przeżegnała się, ipowiedziała coś bezgłośnie.Tasya słyszała, co mówiła.Odwróciła głowę.- Lepiej już chodzmy.Rurik musiał się upewnić.- Tasya, spójrz na tę jaskinię.Kiedy skończymy, chciałbymsporządzić jej mapę.Co ty na to?Tasya rzuciła okiem na dziurę, a potem, jak zaczarowana, patrzyła nanią bez mrugnięcia okiem.- Ta jaskinia prowadzi do piekła, a ja nie wejdę tam za żadne skarby.- Popatrzyła na niego, hardo unosząc podbródek, jej oczy były takniebieskie, że wyglądały jak odłamki zimowego nieba.- Byłam jużwcześniej w tej jaskini.Jestem członkinią rodziny królewskiej.Uciekałamprzez nią.Jestem ostatnim żyjącym Dimitru na ziemi.Teraz już znaszwszystkie moje tajemnice i moje życie jest w twoich rękach.198RS Rozdział XXIIISiostry podpowiadają mi, że może chcielibyście zwiedzić opactwo -powiedziała Maria Helvig, stojąc przed klasztorem, radosna jak zwykle,jakby cała trójka nie odbyła wycieczki do starych, złych wspomnień.- Oczywiście.Jeżeli ikona gdzieś tu jest, musi być sposób, żebydowiedzieć się gdzie.- Rurik był bardzo pewny siebie.Mówił jakczłowiek, który prawdopodobnie nigdy nie słyszał krzyków mordowanych199RS ludzi, ani nie czuł zapachu palącego się ciała i myślał, że piekło związanejest z życiem pozagrobowym.Zakonnica podniosła rękę i przekrzywiła głowę, jakby nasłuchiwała.- Mamy niewiele czasu - powiedziała w końcu.Tasya spojrzała na słońce, które właśnie chyliło się ku zachodowi, anie chciała być tam, na górze, kiedy się ściemni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl