[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Antonietta obdarzyła go daremjeszcze cenniejszym niż możność widzenia w kolorach.Dała muswoją akceptację.- Starczy, Byron - odezwał się szorstko Vlad.- Za bardzosłabniesz.236 Antonietta poczuła, jak chwieje się na nogach, jak jego energia odpływa, a ciało traci tę olbrzymią siłę.Potknął się i usiadłgwałtownie, choć starała się go podeprzeć.- Co mu się stało? Eleanor? Vlad? Powiedzcie mi, co z nim? -W jednej chwili ogarnęła ją panika, przerażenie, które zaciskałoserce i płuca.- Dziś w nocy nic nie jadł - odpowiedział spokojnie Vlad.-Uzdrawianie i przytrzymywanie umykającej duszy na ziemi drogokosztuje.Nie wspominając o darze krwi.Pomogę mu.Eleanorteż się przyłączy.Jesteś bardzo dzielna, Antonietto.- Do tej pory niewiele mogłam pomóc.Jeśli Byron potrzebuje krwi, może pożywić się moją.W pokoju zapadła cisza.Nawet Eleanor, zagłębiona w cielePaula, nie odezwała się ani słowem.- Cara mia, jesteś niesłychanie szczodra.Vlad da mi to,czego potrzebuję.- Vlad nie jest twoim towarzyszem życia.A ja tak.Mogęcię nasycić.Jej szyja pulsowała i paliła jak ogniem.Piersi przeszył ból.W brzuchu zapłonęło pożądanie i powoli rozlało się żarempo całym ciele.Ogarnęło ją podniecenie, choć cały czas zastanawiała się, dlaczego tak bardzo chce go nakarmić swoją krwią.Byron wziął ją w ramiona.- Nie ma drugiej takiej jak ty, bella - powiedział.- Szczerzemówiąc, na samą myśl o tym, że podarowałabyś mi swoją krew,przeszywa mnie głód, którego nie śmiem nawet nazwać.Ale niejesteśmy sami.Pozwól, by Vlad nasycił mnie swoją potężną krwią,a kiedy będziemy tylko we dwoje, podziękuję ci za wszystko.Słyszała w jego głosie przeszywające pożądanie.- Czy krew Viada jest potężniejsza od mojej? Czy to jakaśróżnica? - spytała, ignorując namiętną odpowiedz, która płonęła w jej żyłach.- Tak, jego krew bardzo szybko napełni mnie energią.- Jak to jest?- Połącz się ze mną, Antonietto.- Byron otoczył ją ramieniem i podniósł przegub Viada do ust.Strumień mocy był jak fizyczny cios, dla niej i dla niego.Energia napełniła jego wygłodzone ciało.Komórki i tkanki, mięśnie237 i kości chciwie piły życiodajny płyn.Próbowała się oderwać, próbowała obudzić w sobie przerażenie na myśl, że Byron pije czyjąśkrew, ale jednocześnie czuła i widziała tę moc.Kiedy nasycił siędo woli, uświadomiła sobie, że niemal zapomniała o oddychaniu.- Jak tamujecie upływ krwi?- Zamykamy ranki językiem.Lecznicza substancja zablizniaranę i leczy skórę, jeśli tego chcemy.Antonietta poczuła rumieniec na szyi i na twarzy.To ukąszenie na szyi, które wypatrzyła Tasha.- Piłeś moją krew, prawda?- Oczywiście, że tak.Jesteś przecież moją towarzyszką życia.Byron demonstracyjnie położył dłoń z tyłu jej szyi i przyciągnął ją do siebie, biorąc w posiadanie jej usta, dzieląc się smakiemi mocą karpatiańskiej krwi.Wsunął język między jej wargi i pieścił ją pierwotną pieszczotą, czując, jak budzą się w nim zmysły,przepełnione przemożnymi doznaniami.Eleanor wymknęła się z ciała Paula i wsunęła w swoje własne.Zachwiała się na nogach ze zmęczenia.Zrobione, Antonietto.Będzie żył.Vlad zamknął swoją żonę w ramionach.- Jesteś cudotwórczynią, Eleanor.- To prawda - przytaknął Byron.- Grazie, moi drodzy.Bezwas bym go nie uratował.- Obawiam się, że elegancką kolację diabli wzięli.Co wysobie pomyślicie o mojej rodzinie?Do Antonietty nagle dotarło, że jeśli Eleanor i Vlad są tacyjak Byron, to na pewno usłyszeli policję przesłuchującą służbęi zabezpieczającą miejsce zbrodni.- Biedny Enrico.Zasługiwał na coś lepszego niż śmierćw zsypie na brudną bieliznę.Nie mam pojęcia, co się dziejew moim własnym domu.- Przynajmniej owinęli go w najlepsze koronki w całym domu.- To nie było zabawne.Vlad mocno obejmował Eleanor.- Witaj w rodzinie, Antonietto.Bardzo nam było miło ciępoznać.A teraz muszę zabrać moją wybrankę do domu i trochęsię nią zająć.238 - Dzięki za wszystko.Mam nadzieję, że następnym razemspotkamy się w normalnych warunkach.- Zatem do zobaczenia.Antonietta nadsłuchiwała, ale nie było kroków.Wiedziałajednak, że gości nie ma już w pokoju.- Jak wy to robicie? Po prostu znikacie? Nie używacie drzwi?- Nauczę cię.- Przyciągnął krzesło do łóżka.- Paul stanie się inny, bardziej świadomy, taki jak ty.Będziemiał ostrzejszy słuch i wzrok, wszystko wyda mu się wyrazniejsze.I zawsze będę mógł dotknąć jego umysłu.Na innej częstotliwości niż nasza, ale jednak.- Czy odczytałeś z jego myśli, co się stało?- Obudzę go na chwilę, żebyśmy mogli porozmawiać.Będzie osłabiony.Jego ciało nie potrafi regenerować się tak szybkojak moje.- Byron ujął ją za rękę.- Wiem, że masz do mnie wielepytań.Odpowiem na wszystkie, zanim nadejdzie świt.Uniósł jej palce do ust, skubnął ich wrażliwe poduszeczki.- Paul.Paul, wróć do nas.Zaraz będziesz mógł z powrotemodpocząć, ale najpierw musisz porozmawiać z Antoniettą.Chciałeśjej coś powiedzieć.Bardzo ci zależy, żeby powiedzieć jej prawdę.Antonietta usłyszała nakaz w jego głosie i zdziwiła się, żetak łatwo odgadła jego sens.- Twój głos hipnotyzuje, prawda?- Tak, jeśli tego chcę.Paul poruszył się i cicho jęknął.- Toni?- Jestem tutaj, Paul.- Wysunęła dłoń z objęć Byrona i dotknęła nią kuzyna.- Będziesz żył, ale na razie nie wolno ci się ruszać.- Miałem dziwny sen.- Wiem.Czasem tak się zdarza, Paul.Co się stało? Opowiedzmi.Musimy porozmawiać z policją.- Nie.Nie możesz tego zrobić, Toni.Obiecaj mi.Proszę, obiecaj,że nie pójdziesz na policję - naciskał z coraz większym napięciem.Byron położył mu dłoń na ramieniu, uspokajając go w jednej chwili.- Opowiedz nam wszystko, Paul.Razem na pewno sobiez tym poradzimy.239 - Nie wspominaj już o policji, bo wszystko popsujesz - zwrócił się do Antonietty.- Wiem, że twoim zdaniem okradałem rodzinę, Toni.Nie winięcię za to.Chciałem, żebyś myślała, że znowu uległem hazardowi.- Ale dlaczego, Paul? - W jej głosie zabrzmiał żal, serce ścisnęło się z bólu.Palce Byrona dotknęły podstawy jej szyi i zaczęły powolny,kojący masaż, który sprawił, że napięcie powoli odpłynęło.- Kilka miesięcy temu byłem na party na jachcie.Właścicielchwalił się bezcennym dziełem.To był jeden z naszych obrazów,Toni.Od razu poszedłem na policję, gdzie powiedziano mi, żeod miesięcy prowadzą śledztwo w sprawie kradzieży cennychprzedmiotów należących do liczących się rodzin.Wiedziałem,że ktoś z nas pomagał mocodawcy tych złodziei.Przecież niktpoza tobą, dziadkiem i Justine nie znał drogi do sejfów, nie wspominając już o kodach.Wiedziałem też, że ani ty, ani Nonno niewysprzedawalibyście rodowego majątku.Więc zaproponowałempolicji, że pomogę im znalezć złodziei.- Paul, co ty sobie wyobrażałeś?- %7łe jestem idealny do tej roli.Miałem już fatalną reputację.Zawsze potrzebowałem pieniędzy.Byłem wiarygodny.Beztrudu zacząłem udawać, że interesuję się Justine.- Paul mówiłcoraz słabszym głosem i ciężko oddychał.- Była podejrzana jako jedyna osoba, która miała dostęp do wszystkich kodów.Pozatym, znała drogę do galerii obrazów i do skarbca.- To dla ciebie za trudne - przerwała mu Antonietta.- Porozmawiamy pózniej, kiedy będziesz miał więcej siły.Paul przykrył jej dłoń swoją.- Zakochałem się w niej, Toni.Wiem, że jesteś na nią złai że pewnie powinna wylądować w więzieniu.Proszę cię, puśćją wolno.Każ jej wracać do Ameryki.Tylko nie wsadzaj jej dowięzienia.Byron pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl