[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Inspiracją? - Nie chciała być inspiracją.Chciała być wolna.- Wczym?- W pochwyceniu i poślubieniu cię, zanim zdążyłaś uciec.A więc była ofiarą własnej zuchwałości! Babka nazwałaby tosprawiedliwością.Babka nie szczędziłaby też krytyki wobec tego związku.- Możesz sobie myśleć, że jesteśmy małżeństwem - rzekła Amy zudawaną pewnością siebie.- ale w Beaumontagne żaden członek rodzinykrólewskiej nie wstępuje w związek małżeński, jeśli oboje narzeczeni nienależą do naszego Kościoła.- A jak się nazywa wasz Kościół?- Kościół górski.- Znów szarpnęła linę.Chusteczka obsunęła się, alewęzeł dalej był mocny.- Nasz kraj był w izolacji zbyt długo, by podlegać Kościołowikatolickiemu i to nasz arcybiskup odprawia zawsze ceremonię zaślubinkrólewskich.- A więc będziemy mieli trzy śluby - stwierdził Jeremyn rzeczowo.- Trzy? - Z każdą minutą jej życie kręciło się coraz szybciej w wirzeszaleństwa, a Jeremyn znajdował się w samym jego centrum.- Jeden pod łukiem, drugi w Kościele Anglii, a trzeci w Kościelegórskim.Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, jeśli na trochęodłożymy ceremonię w Beaumontagne.Przez najbliższe miesiącebędziemy trochę zajęci wabieniem mojego wuja w pułapkę.234RS - Ale ja nie należę do Kościoła Anglii, a ty nie należysz do Kościołagórskiego.- Byłabyś zaskoczona, jak łatwo można uzyskać dyspensę, kiedy aktjuż się dokonał.Przy odpowiedniej zapłacie, oczywiście.- A więc nie mam żadnego wyboru.- Oczywiście, że nie.Zapytałem jedynie przez uprzejmość.Dlaczego choć przez chwilę wydawało się jej, że jest przystojny? Byłzdecydowanie największym, najohydniejszym dupkiem, jakiego miałanieszczęście poznać.- Po co płyniemy dziś do Summerwind Abbey? Nie mogliśmychociaż zaczekać, aż wyczeszę sobie cały piach z włosów? - Usłyszałajękliwą nutę we własnym głosie i zrozumiała, że jej jedyną obroną stałosię teraz strojenie fochów.Przy odrobinie szczęścia będzie gderliwąkwoką, robiącą piekło z życia męża.- Nie mówiłem ci? Nie jedziemy do Summerwind Abbey, ale dodomku dla nowożeńców, który Biggers przygotował specjalnie dla nas naterenie posiadłości.- Doskonale wiesz, że niczego mi nie mówiłeś.Poza tym, skądwiedziałeś, że przyda ci się dziś domek dla nowożeńców?- Bo zeszłej nocy, kiedy uczyniłem cię moją.- Sza! Nic podobnego!- No dobrze.Zeszłej nocy, kiedy uczyniłaś mnie swoim.- Amywyraznie usłyszała prychnięcie Poma.-.postanowiłem, że będzie to staławłasność, włączająca wszystkie możliwe rodzaje znanych człowiekowiprzysiąg i więzów.- Zęby Jeremyna błysnęły w blasku księżyca.-Najwyrazniej nawet i linę.235RS W oddali zamajaczyły klify należące do ziem Jeremyna.- To dlatego opuściłem dziś rano dom panny Victorine.Chciałem,żeby Pom dostarczył Biggersowi wiadomość.Nie zostawiłbym cię samej,gdybym wiedział, że szykują się kłopoty.- Jeremyn wciągnął wiosła nałódz i wziął Amy za ręce.- Wierz mi, teraz już cię nie stracę.Jeremyn ceremonialnie uniósł Amy w ramiona i przeniósł przez prógsporego domku.Zatrzasnął za sobą drzwi jednym kopnięciem.i po razpierwszy od momentu jej pogańskich zaślubin Amy odebrało mowę.A więc to można było kupić za pieniądze.Wysokie, białe świece,zapalone tak niedawno, że nie zdążyła z nich spłynąć nawet kropla wosku.Zwieże kwiaty w porcelanowych wazonach, wypełniające pomieszczeniewonią wiosny.Ogień wesoło płonący w kominku.Przecudny orientalnydywan w barwach złota, beżu i błękitu.Wystawny posiłek ustawiony nabiałym płóciennym obrusie oraz dwa lśniące drewniane krzesła,przysunięte blisko do siebie, by zapewnić intymność rozmowy.Pofał-dowane złote zasłony w oknach.W rogu zaś więcej złotych zasłon, któreotaczały szerokie pościelone łóżko i po zasłonięciu tworzyły idealnemiłosne gniazdko.I wszystko to w domku ogrodnika.Gdyby Amy miała w sobie choć krztę romantyzmu, wzdychałabyteraz z wdzięcznością.Zamiast tego powiedziała jednak zgryzliwie:- Brakuje tylko wiersza miłosnego.Jeremyn usadził ją na krześleprzy stole.- Poślę po pióro i tusz dla ciebie.Jak zgrabnie się odgryzł! Uniosłanadgarstki i wycedziła:- Rozwiąż mnie.- Jeszcze nie teraz, kochanie.Muszę pomówić z Biggersem.-236RS Jeremyn miał zamiar zostawić ją samą? Z trudem powstrzymała okrzykradości.-.i obawiam się, że nie ufam ci jeszcze na tyle, żeby pozwolić cizostać tu samej.To rzekłszy, sięgnął pod stół i wyciągnął zwój liny.Wpatrywała się w niego oniemiała ze zdziwienia.To nie mogłowróżyć nic dobrego.Jeremyn stanął za nią i przywiązał ją do krzesła.Linaobjęła ją w pasie, przycisnęła jej ramiona do ciała, a plecy do drewnianegooparcia.Amy zaczęła się wyrywać i wierzgać.Za pózno.Nawet nie zwrócił na nią uwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl