[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy ciało przechylało się doprzodu, czekał do ostatniej chwili, a potem wyginał tułów z osobliwą gracją, by utrzymać je w pionie.Nie sprawiał jednak wrażenia, by mu to przeszkadzało, czy choćby go obchodziło.Pozwalał, by ręcezwisały mu bezwładnie jak rękawy płaszcza.Twarz miał poszarzałą, choć w miejscach, gdzie skóra byłacieńsza z powodu starych poparzeń popromiennych, zachowały się intensywne kolorowe plamy. Mam w ustach paskudną nadżerkę oznajmił. Jestem tego pewien.Chcesz zajrzeć mi pod dolnąwargę, żeby ją zobaczyć? Jezu, Paulie. Ten policyjny skurwiel nie daje mi spokoju.Dokądkolwiek pojadę, on zawsze jest tam pierwszy.Zadaje pytania, zapisuje nazwiska.Pamiętasz Cor Caroli, Vic? K-statki płonące po drugiej stronieukładu? Wendy del Muerte próbowała wylądować na planecie statkiem z włączonym napędemAlcubierre'a.Nigdy już nie będzie drugiego takiego pilota. Nie było mnie tam odparł Serotonin. Naprawdę? Uwielbiam to! DeRaad roześmiał się głośno, jakby Vic przywołał jakieśwspomnienie, którym obaj mogli się cieszyć.W jego oczach pojawił się błysk, niemal natychmiastustępując miejsca zmieszaniu.Paulie zapomniał, kim jest. Uwielbiam takie rzeczy powtórzył.Przechylił się, zwymiotował z trudem i zwalił się na bok.Vic upewnił się, że żyje, a potem się oddalił. Chcę, żebyś to wiedział: doszedłem do wniosku, że mam już ciebie dość rzucił przez ramię.Z punktu widzenia Pauliego akcja zakończyła się pieprzoną klapą.W porównaniu z nim LensAschemann, leżący w niezgrabnej pozycji na tylnym siedzeniu swego samochodu z rozdziawionymiszeroko ustami, wyglądał świeżutko jak jutrzenka.Był przytomny.Przytknął sobie do ucha wilgotnąbawełnianą chusteczkę.Oczy detektywa śledziły wszystko, co przesuwało się przez jego pole widzenia,ale jego zmieszanie było widoczne równie wyraznie jak brązowy garnitur.Sprawiał wrażenie zbytzmęczonego, by mówić.Od kopniaków Pauliego pękła mu błona bębenkowa.Miał też kilka stłuczonychżeber. Cieszę się, że cię widzę, Vic odezwał się. Dobrze, że wyszedłeś z tego cało.O mnie się niemartw, to właściwie tylko szok.I może lekka utrata słuchu.To dobrze, że nie uciekłeś. Vic nigdzie nie ucieknie zapewniła asystentka, uśmiechając się półgębkiem.Niespełna trzydzieści kilometrów nad nimi jeden ze znajomych DeRaada włączył silnik fRAM na7,02 milisekundy, odwrócił leniwie statek na plecy i pomknął ku ziemi.Wokół jego kadłuba rozjarzyły sięnajwyższe warstwy przeszywanej atmosfery.To stąd Paulie wiedział, że nadal pozostaje dobrąinwestycją.Niebo się otworzyło.Chmury się rozerwały.Matowoszary klinowaty obiekt o zarysachzakłóconych rurami wlotowymi, hamulcami aerodynamicznymi oraz wypukłościami silników przemknąłnad Placami z prędkością czternastu machów i zatrzymał się na odcinku nie dłuższym niż jego kadłub,około dziesięciu metrów nad Baltic Exchange.Podmuch strącił fragmenty dachu, ale budynek wytrzymał.K-statek Poule de Luxe, wysłany z pół jawną misją z bazy w Zatoce Radiowej, wisiał przez chwilęnieruchomo, a jego kadłub kipiał promieniowaniem elekromagnetycznym na całym zakresie od promienigamma po mikrofale.Potem statek zawrócił zgrabnie o sto osiemdziesiąt stopni i obniżył dziób, kierującgo ku cadillacowi Aschemanna.Paulie tańczył na betonie, krzycząc, wrzeszcząc i próbując machać rękami. O kurwa! wołał. Patrzcie na to, do chuja!K-statek opadł na ziemię przed nim, ostrożnie jak żywa istota.Otworzyły się wrota ładunkowe.Paulie powlókł się w ich stronę, bezwładne ręce kołysały się w rytm jego kroków. Hej, Vic, i co o nim myślisz?! zawołał. To stary Ciepły Kurczak.Jest brzydki, czy co? Potwarzy spływały mu łzy.Wlazł z wysiłkiem na rampę i odwrócił się na jej szczycie. Mogę ci cośpowiedzieć, Vic? Zanim odlecę? Nawet farba na tej maszynie jest toksyczna.Ktoś wciągnął go nagle do środka i klapa się zamknęła.K-statek uniósł się nieco nad ziemię i ruszył gładko naprzód, nadal opuszczając nos, aż wreszciezawisł nad maską cadillaca.Rozległo się skwierczenie smażyło się powietrze gdy statek wysuwał ichował uzbrojenie, reagując na rozkazy rządu odległego o pięćdziesiąt świateł wzdłuż Plaży.Siedzący wcadillacu Aschemann i jego asystentka czuli jego żar i skupione na nich spojrzenie.Gdy tylko któreś znich zrobiło wydech, K-kapitan, bezpieczny w swym proteomowym zbiorniku ukrytym w sercu maszyny,natychmiast to zauważał.Statek chciał, by uświadomili sobie, że wie o nich wszystko.Minęła minuta,potem dwie i trzy.Gdy tak siedzieli, zastanawiając się, co robić dalej, sporządzono mapę wszystkich niciich DNA.Jednocześnie matematyka statku mierzyła fluktuacje na poziomie długości Plancka w próżni tużza granicą fotosfery miejscowej gwiazdy, gdzie ukrywała się reszta statku.Poule de Luxe dał im chwilęna podziwianie szerokiego zakresu dostępnych dla niego zachowań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- John Norman Gor 13 Explorers of Gor
- John Norman Gor 01 Tarnsman of Gor
- John Norman Gor 05 Assassin of Gor
- John Norman Gor 21 Mercenaries of Gor
- John Norman Gor 19 Kajira of Gor
- John Norman Gor 02 Outlaw of Gor
- John Norman Gor 22 Dancer of Gor
- John Norman Gor 25 Magicians of Gor
- John Betancourt Dawn of Amber 1 Dawn of Amder
- Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 6.1 Łowcy KoÂści. PoÂścig
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuba791.keep.pl