[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Skręciw lewo, przed obwodnicą i pojedzie z powrotem na rue duCongo.- Przy zejściu do metra skręcił w prawo, poczekał naświatłach, a\ zawinięta w burkę kobieta przejdzie pasy, i ruszyłjednokierunkową ulicą.- Tędy wrócimy w miejsce, od któregozaczęliśmy naszą małą zmianę trasy.- Spojrzał na zmartwionątwarz Toma i przemówił po angielsku: - Dojedziemy tam przednim, zaufaj mi.308 19:22Tom oglądał przez noktowizor, jak ostatnie skrzynki winaznikają w piwnicy.Do rozładunku zostały ju\ tylko dwie paletyoliwek.Ruch na rue du Congo znacznie się zmniejszył - jedenpojazd przeje\d\ał teraz co siedemdziesiąt, osiemdziesiąt sekund.Mercedes Hamziego stał na chodniku, za cię\arówką, a jegowłaściciel zniknął w środku wraz z przywiezionymi torbami i niepojawiał się od ponad godziny.- No i? - Tom trącił Reuvena, wcią\ patrząc na  BoissonsMaghreb".- Jak wezwiemy Algierczyków?Reuven zabębnił w komórkę, którą trzymał w ręce.- Jedna rozmowa.- Są blisko?Reuven milczał.- Jak to wyjdzie, Reuven? A jeśli gdzieś jest problem?- Wtedy nad nim popracujemy.- I?- Co i? Jeden krok na raz, Tom, jeden krok na raz.- Spojrzałuwa\nie na Amerykanina.- To twój pierwszy raz, prawda?- Co?- Pierwsza, jak to się nazywa, akcja bezpośrednia.Tom przełknął gwałtownie i skinął raz głową.- Fakt.- Posłuchaj mnie w takim razie: to nic złego, \e się dener-wujesz.To naturalne, ale tylko tak długo, gdy jesteśmy tu wedwójkę.Nie mo\esz nigdy tego pokazać innym.- Wiem, Reuven.- Posłuchaj - ciągnął Izraelczyk - akcja bezpośrednia to coścałkiem innego ni\ wszystko, co dotąd robiłeś.To nie są sztuczkipsychologiczne, odnajdywanie słabości, namierzanie, ocena,werbunek i prowadzenie, te wszystkie czynności operacyjne, wktórych jesteś tak dobry.- Przerwał na chwilę.- Akcjabezpośrednia to bliskie zwarcie, Tom, to sprawa \ycia i śmierci.Z tego, co robimy, to najbli\sze \ołnierce.- Ale.Izraelczyk spojrzał na Toma.- Nie jesteś pewien, co myśleć.309 Tom wzruszył ramionami, gładząc bezwiednie przesłonę naprzedniej szybie.- Nie słu\yłeś w armii.- Nie.- Jestem wielkim zwolennikiem powszechnej słu\by.W Iz-raelu przyjaznie z wojska trwają całe \ycie.Między innymidlatego, \e przez lata pozostajemy w tej samej jednostce rezerwy,szkolimy się wśród tych samych ludzi i walczymy z nimi ramięw ramię.- No i co z tego?- Moja własna jednostka - odparł Reuven - wypracowałabardzo specjalne umiejętności.Szkolono nas do długotrwałejobserwacji wrogów bez zwracania na siebie uwagi, a potem ichszybkiego zabicia.Oczywiście nie setek, raczej kilku.Czasempodczas sytuacji przypominających odbicie zakładników -podkraść się blisko, zaatakować szybko, z zaskoczenia igwałtownie.Czasem patrzeć z bliska, jak umierają, czasemstrzelać z daleka, czasem zabijać śpiących w łó\kach.Spojrzał szybko na Toma, oceniając jego reakcję.- Zabijanie - ciągnął - to sztuka.Jeśli wolisz, rzemiosło.Twój Mc Gee potrafił to robić.Nie był \adnym mordercą czysocjopatą, ale rozumiał, co i kiedy trzeba zrobić.Znów zerknął na Toma.Ten zauwa\ył w oczach Izraelczykasmutek.Nie, to nie był smutek - zmęczenie.Wszechogarniająceznu\enie, wywołane latami tajnej wojny, stresu i emocji.Reuven mówił dalej:- W odbieraniu \ycia nie ma nic zabawnego, na świecie \yjąjednak ludzie, których trzeba zabić, stale zabijać, bo stanowiązagro\enie.- Znów przerwał.- To mo\e brzmi bezdusznie, aleIzrael od dawna jest w stanie wojny, Tom.Ka\dy dzień to dlanas gra ze śmiercią.Dlatego podejmujemy trudne decyzjeo zabijaniu ludzi.Mo\esz to nazwać, jak ci się podoba: akcjabezpośrednia, neutralizacja, wybiórcze ataki, zabójstwo - nazwato kwestia biurokratyczna.Cel pozostaje ten sam: usunąć nazawsze konkretne zagro\enie, które jest tak wielkie, \e jeślibędzie trwać, nasi obywatele zginą.Tak więc robimy to, comusimy, i ponosimy tego następstwa na scenie międzynarodowej.310 - Przerwał.- Ameryka, w przeciwieństwie do Izraela, przez latauwa\ała terroryzm za sprawę kryminalną.My zawsze wiedzieliśmy, \e to wojna.Nazwij to, jak chcesz: wojna asymetryczna,wojna za pomocą innych środków, powstanie, ale to wojna.Brudna, lecz pozostaje wojną.A celem wojny jest zabić więcejwrogów, ni\ oni zabiją naszych.- Wiem.- No có\, Amerykanie całymi latami pozwalali bezkarnie, byterroryści zabijali ich więcej.Porywanie samolotów, Amerykaniemordowani w Bejrucie, Chartumie, Mogadiszu, Pakistanie, Kenii,Jordanii, Tanzanii, Arabii Saudyjskiej i Izraelu.Po 11 wrześnianareszcie zaczęliście dostrzegać światło.Z terroryzmem nale\ywalczyć jego środkami: nieograniczoną wojną.- A spirala przemocy, Reuven?Izraelczyk wykonał lekcewa\ący gest.- Ach, tak zwana spirala przemocy to kłamstwo.Gdyby takbyło, Niemcy do dziś dokonywaliby samobójczych zamachów naAmerykanów i Brytyjczyków w odwecie za dziesiątki tysięcyswych rodaków, poległych podczas drugiej wojny w po\arach ponalotach aliantów.- Spojrzał na Amerykanina.- Oto prawda,Tom.Ben Said musi zostać powstrzymany.- Zgoda.Ale dlaczego nie przekazać go Francuzom, jakmówiła MJ?- Chcesz wiedzieć? Naprawdę? Z powodu tego, co wie- odparł Reuven.- Ten facet to specjalista, ba, geniusz, którydokonał przełomu w budowaniu małych, zabójczych urządzeńwybuchowych.- Izraelczyk przerwał.- I dlatego uwa\am, \epowinien.musi zabrać swój sekret do grobu.- Coś na zewnątrzprzyciągnęło uwagę Reuvena.Spojrzał przez przednią szybę.- Nie wydaje mi się zresztą, \eby Tony Wyman albo CharlieHoskinson nie wyrazili na to zgody.Ten bydlak narobił ju\wystarczająco wiele szkód.Wystarczy na jedno \ycie.Twarz Reuvena zastygła.- Wierz mi, wiem, ile szkód mogą spowodować Ben Saidowietego świata.Właśnie wtedy Tom pojął, co miał na myśli Sam Waterman,mówiąc, \e emerytura jest tylko formą utajnienia.Zrozumiał,dlaczego Izraelczyk tak chętnie zgodził się na prowadzenie311 operacji 4627 w Tel Awiwie, dlaczego pracował tak gorączkowoprzez ostatnie tygodnie, dlaczego wprowadził Toma do Kadimy,mógł tak szybko sprowadzić Salaha i dlaczego pokaleczył sobieręce, aran\ując graffiti w magazynie zamienionym na więzienie.Chodziło o sprawy osobiste.Tom podniósł się trochę na siedzeniu, tak by widzieć reakcjęReuvena.- Myślisz, \e zamachowiec w udoskonalonym przez BenSaida pasie zabił Leę.Jeśli Tom oczekiwał tryumfalnego alleluja, zawiódł się.TwarzIzraelczyka nawet nie drgnęła, nie przełknął śliny, nie westchnąłgniewnie, nie jęknął rozdzierająco.Ta cisza była cholerniewymowna.Tom słyszał tylko hałasy otoczenia i własny, miarowyoddech.Po jakiejś minucie Reuven przekłuł balonik.- Jeśli nie przejawisz \elaznej konsekwencji, stracisz kontrolęnad operacją, Tom.Wiesz równie dobrze jak, \e kontrola decydujeo wszystkim, zwłaszcza gdy podszywasz się lub działasz poprzezagenta dostępu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl