[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiesz o tym, żeja dałabym sobie teraz rękę uciąć, żeby móc choć przez chwilę zobaczyć swoją matkę?!Bardzo szybko zapomniałeś jak to jest nie widzieć jej przez całe lata.Nie pomyślałeś, że tospecjalnie dla ciebie są te potrawy, że od twojego przyjazdu jadamy tylko to, co tobiesmakuje?! Niczym nie różnisz się od Rushita. Wykrzyczałam mu to w twarz, po czym pobiegłam do domu, łykając po drodze łzy.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam histerycznie płakać, zupełnie jakbym nie miała się nigdyuspokoić.- Iza, nie płacz - usłyszałam głos Nasife, nawet nie słyszałam, kiedy weszła.- Przecież on zapomniał jak ciężko jest bez matki.Ty nie słyszałaś, co on mówił wNiemczech, ty nie widziałaś jak on tęsknił.Teraz jest przy tobie i jak cię traktuje?! A ja być,może nie zobaczę mojej mamy tak szybko, jeśli w ogóle,.Od tamtej pory moje stosunki z Afrimem pogorszyły się.Zresztą miałam wrażenie, żeprawie cała rodzina miała go dość.Nawet Blerim miał do niego ciągłe pretensje, że traktuje goz góry.Na krótko przed moimi urodzinami Afrim kupił specjalną antenę do odbierania falpotrzebnych do działania telefonów komórkowych i zamontował ją na dachu.Dzięki temu nietrzeba było jezdzić już tak daleko, żeby porozmawiać przez telefon i byłam osiągalna dla mojejrodziny.Nie zrobił tego bezinteresownie, chciał być w stałym kontakcie ze swoją przyjaciółką.Kastriota, który zadzwonił tego samego dnia poprosiłam, żeby podał telefonicznie moimrodzicom ten numer.Tyle mój ojciec zrozumie po niemiecku.Mimo, że Rushit miał przecieżsprawny telefon, to nie mogłam na niego liczyć, gdyby ktoś do mnie zadzwonił, przecież nie byłogo nigdy w domu.Dni płynęły bardzo powoli.14 czerwca obchodziłam dwudzieste czwarteurodziny, nawet nie liczyłam na żaden gest ze strony Rushita.Mimo że przypomniałam muwcześniej z czystej ciekawości, czy będzie o mnie pamiętał tego dnia, to nie złożył mi nawetżyczeń.Od rana miałam podły nastrój, płakałam cały dzień, wiedziałam, że w Polsce myśli omnie cała rodzina, pewnie zastanawiali się, co robiłam tamtego dnia, czy świętowałam.Robiąc herbatę po śniadaniu, musiałam co chwilę wychodzić, żeby umyć twarz zimną wodą,chociaż nikt nie był przecież niewidomy.Nasife i Ramush patrzyli na mnie ze współczuciem.- Iza, wszystkiego najlepszego - Saranda podała mi rękę i pocałowała w policzek.- I nie płacz,przecież pojedziesz niedługo do domu.Razem z Rushitem.Wydawało mi się to mało prawdopodobne, a jej słowa zamiast mnie podnieść na duchu,spowodowały kolejny wybuch płaczu.Po kolacji Nasife wysłała męża do sklepu, po kilkuminutach przyniósł paczkę ciastek i napój.Wręczył mi to:- Idz teraz do swojego pokoju, jeśli chcesz i świętuj swoje urodziny.Wszystkiego najlepszego- uśmiechnął się.W Kosowie nikt nie świętował urodzin, wielu ludzi nawet nie pamiętało, kiedy je ma.Teściowazapytana, w jaki dzień urodził się Rushit odpowiadała:  Tydzień przed Bajramem chyba".Dopiero po wojnie weszła moda wyprawiania małym dzieciom przyjęć z tej okazji.Dlategowłaśnie wydało mi się to bardzo miłym gestem ze strony rodziny.Rzeczywiście chciałam zostaćsama, skorzystałam z tego.Poczęstowałam każdego ciastkiem, rozlałam sok do szklanek iposzłam do pokoju.Znowu nie było prądu, dlatego zapaliłam lampę naftową i usiadłam napodłodze.Nie chciałam już płakać, ale ciężko było mi powstrzymać łzy, nie nadążałam ichocierać.Ciche pukanie do drzwi, weszła Saranda z telefonem w ręku: Dzięki temu trochę kombinowanemu telefonowi miałam kontakt z rodziną w Polsce.Tu w dniu moichurodzin, kiedy przyjmowałam życzenia od mamy.- Ktoś do ciebie, Iza.Serce waliło mi, jakby żywcem chciało wyrwać się z piersi.- Halo?- Wszystkiego co najlepszego z okazji twoich urodzin, córeczko!- Mama! - już nie mogłam utrzymać nerwów na wodzy, zaczęłam głośno płakać.Położyłamsię na podłodze i płakałam.- Nie płacz.Iza, proszę, nie płacz - mówiła mama, chociaż sama też łkała w słuchawkę.To były najgorsze urodziny w moim życiu, zapomniana, samotna, daleko od mojego świata,od rodziny i przyjaciół.Wtedy tak naprawdę poczułam, co to znaczy być nieszczęśliwym. ZAODZIEJKA JAJEK- Czy mogę ugotować sobie jajko?Ta ciąża dawała mi się niezle we znaki.Miałam przeróżne apetyty.Pomyślałam, że gdybymbyła w Polsce, pewnie przytyłabym z dwadzieścia kilo, tymczasem dopiero na przełomie szóstegoi siódmego miesiąca mój brzuch uwidocznił się nieznacznie.Miałam niesamowitą ochotę na jajkana twardo, tuńczyka i słodycze.Nie mogłam z kolei patrzeć na kawę, nawet jej zapachdoprowadzał mnie do mdłości.Podobnie było ze świeżym chlebem.Saranda natomiast nieznosiła suczuku.- Nie ma jajek, nie wiem, gdzie znoszą kury.Jeśli dam ci jajko, trzeba będzie dać każdemu, anaprawdę nie ma.Muszę trzymać na wypadek, gdyby przyszedł ktoś w odwiedziny.- ucięłaNasife krótko.Zastanawiało mnie tylko, dlaczego takiej odpowiedzi nie usłyszał nigdy Blerim, ani tymbardziej Afrim.Teściową zaszufladkowałam już na zawsze jako osobę bardzo skąpą i przebiegłą.Bardzo dbała o swoje dzieci, niestety na tym się kończyło.Nie był dla niej argumentem nawetfakt, że obie z Sarandą oczekiwałyśmy jej wnuków.Typowo prosta, głupia wieśniaczka, uktórej myślenie nie było najmocniejszą stroną.- Chłopaków nie ma, a ja jestem w ciąży.Tu nie chodzi o mój apetyt, ale o białko, któregopotrzebuję.- Skoro już musisz, to bierz sobie.- obraziła się.Wyć mi się chciało.Nie dość, że nie można było pić mleka, bo rzekomo krowa nie dawałatyle, ile powinna, to jeszcze problem, żeby ugotować sobie jajo.Nie mogłam pojąć jak można byćtak chciwą istotą.Ale los widocznie czuwał nade mną.Któregoś dnia nie mogłam sobie znalezćmiejsca.Pogoda dopisywała, było bardzo ciepło i ładnie.Jak co czwartek mężczyzni pojechali pośniadaniu do Maliszewa na bazar, Saranda od dwóch dni siedziała w Baicy, u rodziny.- Nasife, chodz, pójdziemy gdzieś z wizytą.Nudzi mi się.Posprzątałam już cały dom.- Nie mogę.Nie czuje się dziś najlepiej - to mówiąc odpaliła kolejnego papierosa.Od samego rana półleżała w tej samej pozycji na materacu.Odwróciłam się na pięcie iwyszłam na podwórze.Na drugim końcu leżała sterta drewna.Młode drzewka, przywiezione nocą,z lasu przez Ramusha i Blerima, którzy ryzykowali więzieniem, poukładane równiutko podmurem.Obok oparta o nie siekiera i piła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl