[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdy człowiek ma trzy dusze, lecz tylko pierwsza odpowiada za jego normalnefunkcjonowanie, dwie pozostałe nie ujawniają się, niemniej są stale obecne.Afrykanie budująchatki, które mają służyć za schronienie drugiej, trzecia natomiast służy do tego, żeby czynićszkodę innym - oczywiście przez rzucanie uroków.W Afryce zła wola ma ogromną siłę.Kiedy mężczyzna umiera, na jego niewolników, przyjaciół, znajomych i wszystkichczłonków rodziny, łącznie z żonami, pada podejrzenie o rzucenie czarów.Szamani znająspecjalne obrzędy, które mają doprowadzić do zdemaskowania winnego.Znam przypadek,kiedy śmierć jednego człowieka pociągnęła za sobą śmierć jeszcze czworga ludzi; szamanbiegał po wiosce,  wrzucając do wiklinowego kosza imiona wszystkich mieszkańców, pokażdym kolejnym imieniu zamykał pokrywę, a kiedy ta kilka razy nie przymknęła sięcałkowicie, nieszczęśnicy zostali zmuszeni do wypicia obrzydliwej substancji uzyskanej z koryjakiegoś drzewa - trucizny, która na miejscu zabiła troje, troje innych zmusiła do wymiotów(co zostało zinterpretowane jako oczyszczenie z demonów), na dwojgu zaś nie wywarłażadnego wrażenia (bo zapewne trucizna ta szybko traciła skuteczność wystawiona nadziałanie powietrza).Tych dwoje pechowców było potem przypiekanych na wolnym ogniu, poczym poderżnięto im gardła.Podobne praktyki stosuje się prawie wszędzie nad rzeką Kongo i kilkakrotnie niemaldoprowadziły one do wyginięcia całych plemion.Wszystko jest w rękach szamanów, którzydysponują ogromną władzą i już od najwcześniejszej młodości szykują się do wypełnianiaswojej misji.Oprócz walki z urokami zajmują się wytwarzaniem specyfików przeciwkoreumatyzmowi i niezliczonym innym przypadłościom.Byłam świadkiem, jak szaman pomagałjakiemuś biedakowi z otwartym złamaniem ramienia, wpychając bambus w ranę i obwijającją jakimiś liśćmi o zapachu kakao.Kiedy jakiś czas potem znowu spotkałam leczonego w tensposób dżentelmena, rana z zewnątrz już się zablizniła, ramię jednak było potworniezdeformowane.Widywałam też, jak szamani dosłownie w ciągu kilku godzin stawiali na nogiludzi z potwornymi wrzodami albo pokąsanych przez jadowite węże.A mimo to w kraju, wktórym śmierć czyha dosłownie na każdym kroku, największe przerażenie i zgrozę wywołujemyśl o tym, że można stracić życie w wyniku złego uroku. Nawet jeżeli ktoś zginie pożarty przez lwa albo krokodyla, wszyscy są przekonani, iżzwierzę zostało zaczarowane przez jakiegoś złoczyńcę, i natychmiast przystępują doposzukiwania winnego.Mówiąc inaczej, w tym miejscu, w którym zdaniem Europejczyków zanic ma się ludzkie życie, w rzeczywistości ceni się je tak bardzo, że każda śmierć jestpostrzegana jako morderstwo i w związku z tym musi zostać pomszczona.Każda.A dusze sądosłownie wszędzie.Afrykanie czczą je, ucierając ziarna w mozdzierzach, polując naantylopy, spożywając posiłki.Widziałam, jak szamani piją coś z miseczki, po czym ich oczystają się nienaturalnie błyszczące, na ustach pojawia się piana, i zaglądają niemal do wnętrzaczłowieka - rozumieją twoje słowa, nawet jeśli mówisz w zupełnie obcym dla nich języku.Wiem o tym, ponieważ mówiłam do nich po niemiecku, a oni bez trudu mnie rozumieli.Boję się nieustannie.Niezmiernie cierpię z powodu samotności i boleśnie odczuwamfakt, że jestem tu dla wszystkich zupełnie obca.Moją jedyną obroną jest maska opanowania iodwagi, poza damy, która przyjmuje gości w swoim salonie.Ciekawość jest dla mnie jaknarkotyk; jeśli nie potrafię jej zaspokoić, czuję się martwa.Tydzień pózniej w Egaja, w Kongu Francuskim.Piszę do lady MacDonald, do Lucy i przyjaciół w Cambridge, i do Gunthera, i doGuillemarda, do wszystkich pozostałych przyjaciół i znajomych, po czym piszę do ciebie,oddalonej bardziej niż ktokolwiek, a równocześnie jedynej, wobec której mogę być całkiemsobą.Wobec ciebie, która nigdy mi nie odpowie.Nawet zdając sobie doskonale sprawę znatury tych listów, nie mogę zmusić się do tego, aby myśleć o tobie jako o wielu osobach.Zpewnością te słowa zobaczy wiele par oczu, ja jednak przede wszystkim mam na względziejedną jedyną parę.W drodze do Remboue zatrzymywaliśmy się i handlowaliśmy w wielu wioskachFangów.Najprzyjemniejszą chwilą była chyba ta, kiedy od jednego z wędrownych gawędziarzycałkiem przypadkowo uzyskałam informację o Corlissie.Obserwowaliśmy występ tegoczłowieka; afrykański gawędziarz to również po trosze śpiewak i muzyk, którego jedynymżyciowym zadazadaniem jest przekazywanie opowieści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl