[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Conan przetłumaczył Vanirom słowa Membu. Ja się nie boję  wzruszył ramionami Ymirsferd. Upiory Vanaheimu być miły duch  odpowiedział Kobana kalecząc językVanaheimu  Stygia upiór być morderca, lubić krew i ciało, zjadać lubić i byćsilny tak, że Conan sam nie móc.Conan wiedzieć.Cimmeryjczyk skinął głową. To prawda.Demony Stygii liczą sobie setki i tysiące lat.Przesiąknęły ca-łym złem, które gniezdzi się w Khemi.Ich moc jest tak wielka, że nawet kapłaniSeta często boją się je wzywać gdyż nie są pewni swej siły.Za nic w świecie36 nie poszedłbym na ten cmentarz, a mnie możecie wierzyć, gdyż mało jest takichrzeczy które napełniają mnie lękiem. Ciężko pojąć  rzekł Ymirsferd  ja, rzecz jasna, wierzę w demony, bojedynie człek głupi może mówić, że ich nie ma, lecz nie boję się, bo nie ma takich,których odwaga i dobry miecz w pewnej garści nie mogłyby odpędzić.Conan roześmiał się. Poczciwe strachy północy.Na nie odwaga i miecz starczają.Ale tu, Vani-rze, panują siły, o jakich nigdy nie słyszałeś, a gdybyś znał całą prawdę o nich,nie zbliżyłbyś się nawet do Khemi.Ja, który byłem w katakumbach Kushu, zawę-drowałem do mrocznych dżungli Khitaju i walczyłem tam z istotami bez twarzyi ciał, ja który nie raz mierzyłem się z kapłanami Seta i ich magią, nawet ja, po-wtarzam ci to Ymirsferdzie, nie śmiałbym stanąć twarzą w twarz z demonamiz khemijskich cmentarzysk. Cóż za różnica skąd nadejdzie śmierć  wzruszył ramionami Vanir  czyz ręki człowieka czy demona? Bo gdy zginiesz zabity przez stygijskie demony  tłumaczył cierpliwieConan  twoja dusza nigdy nie znajdzie spokoju.Będziesz snuł się przez całewieki zżerany rozpaczą i bólem po Mrocznej Krainie, skąd nie ma wybawienia,gdyż nie istnieją powrotne bramy.Wszyscy milczeli przez chwilę zadumani nad słowami Conana i chyba do-piero teraz Vanirowie i Kandar pojęli, że w razie klęski wyprawy czeka ich coświęcej niż śmierć.Bo śmierci nie bali się wojownicy Vanaheimu wiedząc, że poniej zasiądą na dębowych ławach Valhalii, pijąc piwo z dzbanów i weseląc sięw obecności Thora i Odyna.Ale śmierć, po której następuje wieczna męczarniaprzeraziła ich. Lepiej zginąć z własnej ręki  powiedział cicho Poitaińczyk. I to musimy wszyscy sobie obiecać  rzekł surowo Conan  że niktnie pozwoli, aby jego towarzysz trafił żywy w ręce kapłanów.Bo nie dość, żeśmierć na ołtarzu Seta najdzielniejszego może złamać i przyprawić o krzyk grozy,to w dodatku kapłani potrafią zabrać dusze swym ofiarom, a z ich ciał uczynićpozbawione woli narzędzia. Do stu tysięcy diabłów  mruknął Kandar  gdybym wiedział wcześniejz radością wybrałbym kamieniołomy.Skierowali się w stronę portu.Milczący i zadumani, przerażeni wizją takiejśmierci.Jeden tylko Membu Kobana szedł spokojnie, nie przejmując się niczym,bo i tak wiedział, że z pewnością nie będzie towarzyszył Conanowi i Vanirom.Postanowił zaprowadzić ich do jednej z portowych tawern, słynnej z tego, że tamwłaśnie zawierano najlepsze kontrakty, wynajmowano złodziei i morderców, żetam gromadziła się arystokracja khemijskich przestępców. Uważać wy co mówić  przykazał Kobana  ucho kapłani być tu mnó-stwo.Ja mówić, wy język w zęby.37 Weszli do ciemnego, zadymionego wnętrza.Wszędzie unosił się odór spoco-nych, niemytych ciał, połączony z zapachem gotowanego mięsa i kapusty.Byłotłoczno, przy każdym stole siedziało po kilku ludzi, czarna od brudu podłoga za-lana była winem i zaśmiecona resztkami jedzenia.U ścian płonęły oliwne lamp-ki spowijając wszystko brudnożółtym blaskiem i niemiłosiernie kopcąc.Nikt niezwrócił uwagi na przybyłych.Wszyscy zajęci byli piciem i jedzeniem, trwałyliczne rozmowy, uzgadniano ceny i imiona ofiar. To Helfordos  powiedział Membu dyskretnym ruchem wskazując po-tężnego, czarnobrodego mężczyznę w stroju Wolnego Kompana  najdroższyi najlepszy najemnik w Stygii. A to  ruch głową w stronę kąta, gdzie siedziała zgarbiona starucha, o si-wych, skudlonych włosach  Eudoksja, znawczyni trucizn, odurzających i miło-snych napojów.Ponoć z jej usług korzystają nawet kapłani Seta. A tu masz Irfinesa  wskazał schludnego, szczupłego człowieka o przy-strzyżonej w szpic bródce  najgrozniejszego pirata.Jego łodzie pływają na całejdługości Styxu.Zapuszcza się nawet do Keshanu i Puntu.Każdy kupiec, którychce bezpiecznie przewiezć towar musi mu się opłacić. Doborowe towarzystwo  mruknął Conan. To jeszcze nie wszystko  uśmiechnął się Membu  widzę tu co najmniejdwudziestu płatnych morderców, a jest i Liguus.Ten zajmuje się ludzmi z wyż-szych sfer.Sam jest bodajże baronem.Załatwia wszystko grzecznie i z taktem.Poprostu wyzywa na pojedynek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl