[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Leilo, nie denerwuj się! - powiedział łagodnie.-Nie będę się z niczym śpieszył, obiecuję.Nie bój się, wkońcu to nic takiego.- Nic takiego?! Pocałowałam właściciela winnicy,czego konsekwencją mogłoby być wspólne zawędro-wanie do łóżka! Nie, dla mnie to nie jest  nic takiego".Nie wspominając o tym, że z biznesowego punktu wi-dzenia byłoby to największą głupotą.- Proszę, Leilo, zapomnij o biznesie.Kiedy w cośinwestuję, nie oznacza to, że przy okazji muszę pójść zjakąś kobietą do łóżka.- Aha! Czyli zgadzasz się, że to zły pomysł.- Przeciwnie! Tylko że ja nie łączę biznesu z życiemprywatnym.Przecież nie uczę się winiarstwa po to,żeby sypiać z tobą!- Oczywiście, że nie.Wybacz, ale wolałabym, że-byśmy skończyli tę dyskusję.I chciałam cię jeszczeraz.- Daj spokój z tym przepraszaniem - rzuciłSR gniewnie, zrywając się z sofy.- Dziękuję za wspaniałąkolację.Nie odprowadzaj mnie.Sam znajdę drogę!Nie, nie trzasnął drzwiami, ale zamknął je bardzoenergicznie.Słyszała, jak odjeżdża.Kiedy szum silnikaucichł, nagle poczuła, że boli ją wszystko.A najbar-dziej - głowa.Oczywiście, że głowa, bo to ona zawio-dła.Nie wolno było tego robić.Działać pod wpływemimpulsu.Bo i co teraz? Miał być relaks, a w rezultaciepowstał problem.Wielki problem.- Piję za Chada, który szczęśliwie powrócił z dzikichostępów doliny Napa!Hałaśliwy toast Lestera Chad skwitował nikłymuśmiechem.Przyjechał do miasta, bo wiedział, że bę-dzie impreza.Wtorek nie wtorek, u Lestera zawsze sięimprezowało.Bo celem życia Lestera była dobra za-bawa.Nic poza tym.Taki Lester, w przeciwieństwie do Leili, świetnie byzrozumiał, że to  nic takiego".Leila była jednak inne-go zdania, a Chad nie potrafił przestać o niej myśleć.Wciąż analizował tę ich wspólną kolacyjkę, kiedy po-całował Leilę.Zciślej, kiedy ona go pocałowała.Dlaniej był to wstrząs, jakby zdradziła samą siebie.A fakt,że Chad chciał się z nią przespać, równał się zbrodni.Na czym więc polega jej probiem? Przecież powiedziałjej szczerze, że oddzielał biznes od życia prywatnego inie ma zwyczaju wykorzystywać inwestycji do zacią-gania kobiet do łóżka.SR Co prawda dotychczas, kiedy inwestował, miał doczynienia wyłącznie z mężczyznami.Ale gdyby byłytam jakieś baby, na pewno by się do nich nie dobierał!Biznes zawsze traktował poważnie.Leila odepchnęła go, jakby był trędowaty.Potrak-towała go jak faceta, który działa bez zastanowienia inie wie, co to interesy.A to zabolało go najbardziej.Lester przedstawił go wszystkim imprezowiczom.Zdecydowana większość kobiet były to laleczki- za-baweczki Lestera, o perfekcyjnych figurach, nieskazi-telnych cerach i wspaniale wymodelowanych, iden-tycznych kościach policzkowych.Najlepszych, jakiechirurgia plastyczna dostarcza na rynek.Jedyne, cobyło w tych kobietach naturalne, czyli ich własne, tospojrzenie.Też identyczne.Chłodne, szacujące.Jakfacet jest ubrany, jak zbudowany.Jakie może być jegokonto w banku, jakie szanse na małżeństwo.Może właśnie dlatego był zszokowany reakcją Leili.Dla niego relacje z kobietami miały coś z transakcji.Jaczegoś chcę, ty też, więc przystępujemy do wymiany.Leila też czegoś chciała.Mianowicie Honey Ridge.On też czegoś chciał.Leili.I dlatego teraz sumienie kłuło bez litości.Zastanów się, palancie, ofuknął się w duchu.Miałeśjuż okazję poznać ją bliżej, a mimo to spodziewałeśsię, że ona zgodzi się, żeby to było.nic takiego?SR - Barek mam zapełniony - pochwalił się Lester, byrozruszać markotnego Chada.- Starczy na całą noc.Jest oczywiście i wino.Na twoją cześć, winiarzu!- Nie nazywaj mnie tak - rzucił szorstko Chad, któ-remu ta aluzja wcale nie sprawiła przyjemności.Cie-kawość jednak zwyciężyła.- Jakie masz wino ?- Zaraz się przekonasz.- Lester pstryknął palcami.-Barman! Jakie my tam mamy wina?Barman jak to barman, uśmiechnął się uprzejmie,jednak w jego oczach widać było coś graniczącego zpogardą.- O jakie wino panu chodzić - spytał bezbarwnymgłosem.- Czerwone czy białe?- Czerwone - powiedział szybko Chad.- Mamy beaujolais, proszę pana, a także cabernet isyrah.- Czy któreś z nich jest miejscowe? - spytał Chad.- Syrah jest z doliny Napa.Z winnicy Far Niente.- Syrah? Czy to jest to drogie wino, które zamówi-łem? - spytał Lester.- Nie, proszę pana - wycedził barman.- Drogie byłobeaujolais, wino francuskie.Lester trącił Chada łokciem.- Napij się francuskiego! Jak drogie, to dobre!- Wolałbym syrah.Najdroższe wcale nie musi byćnajlepsze, Les.Przynajmniej tego nauczyłem się w ze-szłym tygodniu.SR Odebrał od barmana kieliszek i tak, jak uczyła goLeila, najpierw zaczął studiować kolor.Dobry, ciemnyjak granat.Potem zakręcił kryształowym kieliszkiem.W porządku, wino osadza się na ściankach.Nabrałwina w usta, przytrzymał na języku.Teraz wdech.Przełknąć.- Niezłe.Lester patrzył na niego jak urzeczony.- Cholera! Chad, ty wcale nie żartujesz!- O co ci chodzić- Zatrzymasz tę winnicę! Jesteś winiarzem!- Co się czepiasz? Po prostu lubię wino.Zawsze lu-biłem.- Jak każdy z nas.Zamówić kilka butelek dobregowina, wypić i dobrze się zabawić.Ale ty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl