[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co o niej mówiłam? - pytam podejrzliwie.Jon popija cappuccino.- Opowiadałaś mi, że poznałyście się na lekcji pani Brady.Wypaliłaś z nią swojego pierwszego iostatniego papierosa.Trzy razy jezdziłyście razem na Ibizę.Utrata jej przyjazni była dla ciebieciężkim ciosem.- Wskazuje głową mój telefon, który wystaje z torebki.- Dlatego właśnie powinnaśzadzwonić.To upiorne.Co, do diabła, ten facet jeszcze wie? Zerkając na niego z lękiem, wyjmujętelefon i wybieram numer mamy.- Lxxi, nie jestem żadnym magikiem.- Jon wygląda, jakby już naprawdę chciało mu się śmiać.-Byliśmy ze sobą blisko.Rozmawialiśmy.- Halo? - Słysząc głos mamy, odrywam wzrok od Jona.- O, mamo! To ja, Lxxi.Posłuchaj, czy ostatnio przywiozłam do ciebie jakieś dokumenty? A może.teczkę?- Tę dużą niebieską teczkę?Ogarnia mnie potężna fala niedowierzania.To prawda.Teczka istnieje.Czuję, że budzi się we mniepodniecenie.I nadzieja.- Zgadza się.- Próbuję zachować spokój.- Masz ją? Jest wciąż u ciebie?- W twoim pokoju, tam gdzie ją zostawiłaś - odpowiada289 mama z lekką obawą.- Jeden rożek może troszeczkę zawilgotniał.Nie wierzę.Któryś z psów ją obsikał.- Ale nie jest zniszczona? - pytam z lękiem.- Wszystko daje się przeczytać?- Oczywiście, że tak!- Zwietnie! - Mocniej ściskam telefon.- Dobrze, schowaj ją, mamo.Umieść w bezpiecznym miejscu,a ja dziś po nią przyjadę.- Zamykam telefon i zwracam się do Jona: -Miałeś rację! Jest tam.Dobra,zaraz po nią pojadę.Muszę dostać się na Victorię, za godzinę powinnam mieć pociąg.- Lxxi, uspokój się.- Jon wychyla kawę.- Zawiozę cię, jeśli chcesz.- Słucham?- Nie jestem dziś szczególnie zajęty.Tylko będziemy musieli wziąć twój samochód, boja nie mamswojego.- Nie masz samochodu? - pytam z niedowierzaniem.- Zmieniam go.- Wzrusza ramionami.- Jeżdżę rowerem albo taksówkami.Ale umiem prowadzićszpanerskiego mercedesa z odkrytym dachem.- Znowu wygląda tak, jakby wygłaszał żart.Nasz wspólny żart, uświadamiam sobie nagle.Jego i dziewczyny, którą byłam.Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale jestem zbyt przejęta.W głowie kłębią mi się różne myśli.- Dobra - odpowiadam w końcu.- W porządku.Dzięki.Przygotowaliśmy sobie historyjkę.Przynajmniej ja przygotowałam.Jeśli ktoś zapyta, to Jon udzielami lekcji prowadzenia samochodu.Wpadł akurat, gdy wsiadałam do wozu i zaproponował pomoc.Ale nikt nie pyta.Jest słoneczny dzień i Jon wyprowadza samochód z parkingu, uchyla dach.Potem sięga do kieszeni ipodaje mi czarną gumkę do włosów.296 - Przyda ci się.Jest wietrznie.Ze zdziwieniem biorę gumkę.- Jak to się stało, że masz ją w kieszeni?- Mam je wszędzie.Wszystkie są twoje.- Przewraca oczami, włączając lewy kierunkowskaz.- Niewiem, skąd ich tyle bierzesz, zrzucasz je jak wylinkę?W milczeniu zbieram włosy w koński ogon, zanim potarga je wiatr.Jon skręca i jedzie w kierunkupierwszego skrzyżowania.- To w Kent - mówię, gdy zatrzymujemy się na światłach.- Trzeba wyjechać z Londynu na.- Wiem, gdzie to jest.- Wiesz, gdzie jest dom mojej matki? - pytam z niedowierzaniem.- Byłem tam.Zapala się zielone światło i ruszamy.Patrzę na wielkie białe domy, które mijamy, prawie ich niezauważając.Był u mojej mamy.Wie o Fi.Ma w kieszeni moją gumkę do włosów.Miał rację co doniebieskiej teczki.Albo dobrze się przygotował do odegrania swojej roli, albo.- Więc.tak hipotetycznie - zagaduję w końcu.- Gdybyśmy rzeczywiście byli kiedyś kochankami.- Hipotetycznie.- Jon kiwa głową, nie patrząc na mnie.- Co się właściwie stało? Jak do tego doszło, że.- Tak jak ci mówiłem, poznaliśmy się na przyjęciu z okazji otwarcia któregoś z apartamentowców.Stale zresztą wpadaliśmy na siebie, z racji mojej pracy w firmie.Coraz częściej przychodziłem do wasdo domu.Przyjeżdżałem wcześniej, gdy Erie jeszcze siedział w pracy.Rozmawialiśmy, siedzieliśmyna tarasie.To było niewinne.- Urywa, zastanawiając się nad ryzykowną zmianą pasa.- Któregośrazu Erie wyjechał na weekend.A ja przyszedłem.I pózniej.nie było już tak niewinnie.Zaczynam mu wierzyć.To tak jakby świat drgnął; powracają obrazy.Kolory stają się ostrzejsze,wyrazistsze.291 - I co jeszcze? - pytam.- Spotykaliśmy się tak często, jak to było możliwe.- To już wiem.- Rozglądam się dookoła.- Chodzi mi raczej o to.jak było.Co mówiliśmy, corobiliśmy? Po prostu.opowiedz mi coś.- Rozbrajasz mnie.- Jon kręci głową, skóra wokół oczu marszczy mu się od śmiechu.- Zawszemówiłaś tak do mnie w łóżku:  opowiedz mi coś".- Lubię słuchać opowieści.- Wzruszam ramionami w obronnym geście.- Różnych historii zprzeszłości.- Wiem.Dobra.Co by tu opowiedzieć? - Prowadzi przez chwilę w milczeniu i widzę, że na jego ustachpojawia się uśmiech.- Wszędzie, gdzie byliśmy razem, w końcu kupowaliśmy ci skarpetki.Zawszebyło tak samo, zdejmowałaś buty, żeby chodzić boso po piasku albo po trawie, i potem robiło ci sięzimno w nogi, więc szukaliśmy skarpetek.- Zatrzymuje samochód przed przejściem dla pieszych.-Co jeszcze? Nauczyłaś mnie jeść frytki z musztardą.- Francuską musztardą?- Tak.Kiedy cię poznałem, myślałem, że to perwersja.Teraz się od tego uzależniłem.- Rusza sprzedskrzyżowania i wjeżdża na dwupasmową autostradę.Samochód się rozpędza; z powodu ruchu nadrodze gorzej się słyszymy.- W któryś weekend padał deszcz.Erie pojechał na golfa i obejrzeliśmyrazem wszystkie odcinki Doctor Who.- Zerka na mnie.-Mam opowiadać dalej?Wszystko, co mówi, wydaje się jakieś znajome.Mój umysł się dostraja.Nie pamiętam zdarzeń, októrych opowiada Jon, ale coś mi się kojarzy.Odnajduję w tym siebie.Odnajduję swoje życie.- Tak, dalej.- Kiwam głową.- Dobra.Więc.graliśmy w tenisa stołowego.I to dość brutalnie.Byłaś dwa mecze do przodu, alechyba zaczęłaś już pękać.292 - Ja tak łatwo nie pękam - odcinam się automatycznie.- Owszem, tak.- Nigdy! - Nie mogę powstrzymać uśmiechu.- Poznałaś moją mamę.Natychmiast się domyśliła.Zna mnie za dobrze, żebym mógł ją oszukać.Alewszystko w porządku, ona jest cool, nigdy nic nie ocenia.- Jon zjeżdża na inny pas.- Zawsze śpisz polewej stronie.W ciągu ośmiu miesięcy spędziliśmy ze sobą tylko pięć nocy do samego rana.- Milczyprzez chwilę.- Erie miał ich dwieście trzydzieści pięć.Nie wiem, co na to odpowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl