[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślałam, że Reece lubktóryś z jego kolegów, miał odwiedzić tego całego Isaiaha i wyjaśnićmu, że nie mam nic wspólnego ze sprawami mojej mamy, ale albo tegonie zrobili, albo Isaiah miał to gdzieś. Mona ma niecały tydzień, potem Isaiah straci cierpliwość mówił dalej i lekko przekręcił nóż.Nie mogłam złapać tchu. Jeśli sięnie pojawi do przyszłego czwartku, to będzie twój problem.I problemtego gnoja.Podejrzewałam, że  ten gnój to Jax. Ale ja& nie wiem, gdzie ona jest. To już nie moja sprawa.I na pewno nie Isaiaha. Mack sięporuszył, przywarł do mnie i zaczęłam się bać, że znów się porzygam. To twoja sprawa.Nawet nie myśl o wykręceniu jakiegoś numeru iwyjezdzie z miasta.Wiemy, gdzie cię szukać, a nie chcesz chyba,żebyśmy zamieszali w to twoich przyjaciół ze szkoły? Dotarło?Serce mi waliło jak młotem, ale pokiwałam po raz trzeci. Nie chciałabyś poznać ciemnej strony Isaiaha.Ani mojej.Mysię nie patyczkujemy. Kiedy znów się zbliżył, zatrzymałam wpłucach tę odrobinę powietrza, którą jeszcze tam miałam.Nie byłomiędzy nami ani skrawka przestrzeni.To zupełnie co innego niżbliskość Jaksa.Skóra mi ścierpła. Jeśli się nie pojawi, wyślemy jej wiadomość.Nie chciałabyś być częścią tej wiadomości.Nie, zdecydowanie bym nie chciała.Patrzył na mnie świdrującym wzrokiem.Zatrzymał go na moimlewym policzku. Aż tak ci to nie zjebało facjaty.Mógłbym cię zrobić na pieska,zerżnąć od tyłu.Szeroko otworzyłam oczy, a skóra mrowiła mnie tak, jakbychciała się zsunąć z kości i mięśni i uciec gdzieś daleko.W żołądkuwezbrał mi kwas, napędzany paniką i strachem, tylko odrobinępodszytym furią.Mama mnie w to wpakowała.Przywlekła tego obleśnego typaprosto pod moje drzwi.Skrzywił się jeszcze bardziej złowieszczo. Tak, chyba mam już pomysł, jaką wiadomość prześlemy.Inawet więcej, wyślemy ją też temu gnojowi, który jest w środku.Boże, niedobrze.Przywarłam plecami do muru, absolutniezdruzgotana jego grozbą.Wiedziałam, co będzie zawierała wiadomość.%7łołądek mi podjechał do gardła. Lepiej trzymaj buzkę na kłódkę  dodał i się cofnął.Nóż nasekundę zniknął, a po chwili poczułam ostrze pod policzkiem.Wbiłampalce w mur za mną. Jasne? Tak  szepnęłam.Tym razem nie zamierzałam kiwać głową.Zaśmiał się złowrogo, a potem się odsunął i już szedł przezparking swobodnym krokiem, jakby nigdy mnie nie straszył ani nieprzykładał mi noża do gardła.Wsiadł do SUV-a i odjechał.Wtedy i ja się ruszyłam.Na miękkich kolanach dotarłam do drzwi i weszłam do środkajak w gorączce.Minęłam bar i chociaż ktoś mnie chyba zawołał, szłamprzed siebie.Poszłam do biura i usiadłam na pierwszym miejscu, najakie trafiłam.Skóra kanapy śmiesznie zaskrzypiała, kiedy na niąopadłam.Przycisnęłam roztrzęsione dłonie do lepkiego od potu czoła izmusiłam się do oddychania głęboko.Sytuacja zrobiła się fatalna. Callo?!  zawołała Roxy od drzwi.Głupia, nie zamknęłam ich. Coś się stało?Nie podniosłam głowy ani nic nie powiedziałam, bo byłampewna, że jak zrobię jedno albo drugie, stracę nad sobą panowanie. Pokręciłam tylko głową, ale sama nie wiedziałam, co to ma oznaczać.Roxy nic nie powiedziała, a ja mocniej zacisnęłam powieki.Co jana litość boską teraz mam zrobić? Nie miałam pojęcia, gdzie jest mojamama ani nawet gdzie jej szukać, i miałam koszmarne przeczucie, żewiadomość jednak zostanie dostarczona, bo skoro nigdy nie umiałamjej znalezć, jak znikała, więc czemu tym razem miałoby być inaczej?Może naprawdę powinnam była wyjechać, tak jak od początkuradzili mi Jax i Clyde. Callo?  Tym razem to był głos Jaksa i dochodził ze znaczniebliższej odległości niż głos Roxy.Byłam pewna, że jest tuż przedemną.Musiał klęczeć, żeby mieć głowę na poziomie mojej.Był wielkijak Godzilla. Co się dzieje?Nie odpowiedziałam od razu, bo zastanawiałam się, co mam nalitość boską powiedzieć.Poczułam jego dłonie na nadgarstkach.Delikatnie odciągnął mi ręce od twarzy.Miałam rację, kucał przedemną, a jego zjawiskowa twarz była zatroskana.Ukląkł, a potem puścił jedną moją rękę i dotknął mojegoprawego policzka. Powiedz coś, kotku.Naprawdę zaczynasz mnie martwić.To była prawda.Oczy miał ciemniejsze niż zwykle, a szczękizaciśnięte.Spojrzeliśmy sobie w oczy i wiedziałam, co muszę zrobić.Nie zamierzałam milczeć.Olać to.Milczenie byłoby najgłupszą rzeczą, jaką mogłabym zrobić, bosama sobie z tym wszystkim nie poradzę.Dobrze o tym wiedziałam.Nie było mowy. Mack tu był.Na zewnątrz, jak wyszłam przed budynek.Chybana mnie czekał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl