[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sama go kupię.- Ale.- Nawet nie waż się kłócić ze mną na ten temat.- Uciszyła go swoimnajgrozniejszym spojrzeniem.- Przez cały dzień pozwalałam ci postawić naswoim, ale to kupię sama.Położyła łańcuszek na ladzie i powiedziała kobiecie, aby policzyła go osobno,bez stosu kosmetyków do twarzy i włosów, które dobrał jej Nathan.Gdy tylko łańcuszek był jej, położyła go na dłoni i uśmiechnęła się.Po razpierwszy od czasów college'u poczuła, że kokon, który ją otaczał, zaczyna sięotwierać.69 ROZDZIAA 8Kiedy patrzymy na innych, widzimy wyrazniej.Jak wieść idealne życieTego wieczoru, gdy Amy niosła tacę z kolacją do wieży, zaczęła tracićchwiejną równowagę między podnieceniem a obawami i lęki wzięły górę.Lancewyszedł tuż przed zachodem słońca.Czy powiedział panu Gasparowi, ilewydali? Przejrzała torby z zakupami, aby odłożyć rzeczy do szafy, i prawiezemdlała, patrząc na metki z cenami.Cóż, jeśli Lance tego nie zrobił, ona topowie.- Halo? - zawołała, kiedy ostrożnie weszła do biura.Lance zostawił włączoną lampę, więc nie musiała znowu się męczyć zwłącznikiem na ścianie.Czuła się jednak nieswojo, wiedząc, że gdzieś nad jejgłową jest mężczyzna, który patrzy i słucha.- Panie Gaspar?- Dobry wieczór, Amy.- Och, dobrze, jest pan.Ulżyło jej, gdy usłyszała jego głos.Wydawał się tego wieczoru rozluzniony ijakby cieszył się na jej widok.Podeszła szybko do windy i pociągnęła zasznurki, aby posłać tacę.- No tak, oczywiście, że pan jest.To znaczy cieszę się, że ma pan włączonygłośnik.Chcę podziękować za te wszystkie cudowne rzeczy.- Dobrze się bawiłaś na zakupach? Lance nie był pewien.- Dobrze, ale.Mój Boże.- Cofnęła się, żeby spojrzeć w kamerę.- Za dużokupiliśmy.Zostawiłam przy większości metki, więc będę mogła zwrócićniepotrzebne rzeczy.- Nie podobają ci się te nowe ubrania? - zapytał jakby rozczarowany.- %7łartuje pan? Jestem zachwycona! - zapewniła go.- Wszystkie sąprzepiękne.Miał pan rację co do Lance'a.Rzeczywiście ma wspaniały gust.- Więc dlaczego chcesz je zwrócić?- Po prostu za dużo tego.Nie potrzebuję tylu ubrań.- Amy.- Słyszała, że się śmieje.- Zaufaj mi, kiedy mówię, że stać mnie nato.Skoro sprawia mi to przyjemność, czemu mam sobie odmawiać?- Dlaczego to sprawia panu przyjemność? To ja zyskałam niesamowitągarderobę.- Nieczęsto mogę uszczęśliwić kobietę.Właściwie zwykle zdarza mi się cośprzeciwnego.A skoro mówimy o niesamowitych rzeczach, to kurczak w sosiewłasnym? Pachnie fantastycznie.70 - Tak.Nie wiem, na ile pikantne lubi pan jedzenie, więc starałam się nieprzesadzić z pieprzem.- Nie musisz się mną martwić pod tym względem.Lubię ostre przyprawy.Och, mmm, to pychota!- Cieszę się, że panu smakuje.Rozpromieniła się z dumą.- Widzisz? To sprawia ci przyjemność, prawda? Fakt, że smakują mi twojepotrawy.Więc dlaczego to, że ty cieszysz się z prezentu, nie miałoby misprawić przyjemności?- O rety.- Wszystkie sprzeczne emocje znowu się w niej wzburzyły.- Jatylko chcę.to jest.- Co takiego?Usiadł na krześle przy biurku i patrzył na obraz Amy na ekranie.Miała nasobie spodnie trzy czwarte, top na ramiączkach w najgłębszym odcieniu błękituMorza Karaibskiego, a do tego długą, cieniutką koszulę z motywem papugi,elegancką i wymyślną jednocześnie.Włosy upięła wysoko, odsłaniając zgrabnemuszelki uszu i gładką kolumnę szyi.Ale to jej twarz tak naprawdę gozauroczyła: wymowne oczy, nagłe rumieńce, kokieteryjne spojrzenie, taksłodkie, że powątpiewał, czy ona wie, jakie jest powabne.- Widok piękna, które tak bardzo starałaś się ukryć, sprawia mi ogromnąprzyjemność.- Tak?Ta uwaga ją zdziwiła.- Znałem mnóstwo kobiet pięknych fizycznie, ale tylko kilka, które byłyrównie piękne w środku, co na zewnątrz.Ty należysz do tego rzadkiegogatunku.- Zadziwiły go słowa, które wypowiedział, oraz wolność, jaką dała muanonimowość.Mógł czuć i po prostu bez wahania o tym powiedzieć.A może tocoś w Amy dało mu tę wolność.- To czyni cię prawdziwym skarbem.- Skarbem? - zaśmiała się, a on rozkoszował się tym jasnym, melodyjnymdzwiękiem.- Nic o tym nie wiem.Ale jeśli podarowanie mi tych ubrańuszczęśliwiło pana, to przyjmuję je i dziękuję.Muszę jednak przyznać, że czujęsię trochę skrępowana w stroju, który zwraca uwagę.Dziś ludzie gapili się namnie.Nie tylko Lance, ale inni też.Przyzwyczaiłam się do bycia niewidzialną,więc jako osoba zauważana czułam się dziwnie.- Dziwnie?- Nie wiem.Jednocześnie podekscytowana i przestraszona.Tak właśnie sięczuję, kiedy mam się udać w miejsce, w którym nigdy wcześniej nie byłam.- Naprawdę? - Zastanawiał się nad tym chwilę.- Czy to dlatego właśniechciałaś zwrócić ubrania? Bo nie chcesz, aby cię zauważano?Spuściła głowę i zerknęła z ukosa w sposób, który w wypadku innej kobietyuznałby za przekorny.- Dzisiaj zadaje pan bardzo dużo pytań.71 - Odkryłem, że to dobre miejsce do zadawania pytań.Nie chodzi jedynie owiele godzin samotności, chociaż ona pomaga.Myślę, że odsunięcie się odwszystkiego, co znajome, zmienia perspektywę.- To brzmi jak cytat z książki mojej przyjaciółki Jane Jak wieść idealne życie.Mówi, że odrobina dystansu pomaga wyrazniej zobaczyć rzeczy.- Szkoda, że dystans nie sprawia, że znalezione odpowiedzi sąprzyjemniejsze.- To właśnie pan tu robi? Szuka odpowiedzi?- Tak.A może ukrywam się przed nimi.- Zastanowił się nad czymś, cociągle mu umykało.- Czasem myślę, że zbieram kawałki układanki.%7łe możekiedy zbiorę wszystkie, obraz jako całość nabierze sensu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl