[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Monk obszedł stół dookoła kilka razy, podziwia-jąc go, dotykając delikatnie końcem palca czterynarożniki.-Jest piękny - westchnął.- Jak rzezba.Ciekawe,czy mógłbym zainstalować taki u siebie wdomu.-Chciałby pan umeblować sobie dom więzien-nymi meblami?-Przypomnij mi, żebym przed wyjściem zapytał onazwisko artysty.Otworzyły się drzwi i strażnicy wprowadziliCharliego Herrina skutego łańcuchami, ubranego wpomarańczowy kombinezon więzienny.Podprowa-dzili go do krzesła i przykuli łańcuch u jego nóg dometalowego oczka zamocowanego w podłodze.-Czy to konieczne? - zapytał Monk.-Ten człowiek zamordował gołymi rękami trzykobiety - powiedziałam.-W razie potrzeby proszę pukać w drzwi - po-wiedział jeden ze strażników.- Zaczekamy nazewnątrz.Strażnicy wyszli i zamknęli za sobą drzwi.Sie-dzieliśmy naprzeciwko Charliego Herrina.Pożerałmnie wzrokiem, jakbym była lodem czekoladowym.-Cześć - powiedział Monk.- Jestem tym fa-cetem, którego wziąłeś niedawno za zakładnika.Możliwe, że nie potrafisz mnie rozpoznać, bostałeś za moimi plecami i przykładałeś mi doskroni pistolet.-Pamiętam - odpowiedział Herrin, lustrującmoje ciało od dołu do góry.- Kim ona jest?-Niech pan mu nie mówi, jak się nazywam -278 wtrąciłam szybko.- Nie chcę, żeby to monstrumcokolwiek wiedziało na mój temat.Jeszcze tego brakowało, żebym miała dostawaćlisty, e-maile albo telefony od Charliego Herrina ijego kolesi z celi.-To osoba, którą dobrze znam i która zawsze mitowarzyszy - odparł Monk.- Chciałbym ci zdaćparę pytań.-Może mnie pan pytać, o co się panu żywniepodoba - powiedział Herrin.- Ale bezodpowiedniej motywacji nie odpowiem nażadne pytanie.-Na przykład jakiej? Herrinuśmiechnął się do mnie.-Chcę mieć jej lewy but.-Możesz sobie pomarzyć - odpowiedziałam.- W tym mój problem - powiedział Herrin.- Zostały mi już tylko marzenia.Odebrali mi całą kolekcję pamiątek.Mam potrzeby, które tutaj nikogonie obchodzą.-Taka jest idea tego miejsca - zauważyłam.Herrin wzruszył ramionami.-Nie ma buta, nie ma odpowiedzi.Monk spojrzał na mnie z błaganiem w oczach,-Daj mu ten but - powiedział.-Nie - odparłam.-To stary but - powiedział Monk.-Co z tego.-Jest podarty i brudny - naciskał Monk.-Nie o to chodzi - powiedziałam.- Dobrze panwie, dlaczego chce mieć mój but.Wie pan, codla niego taki but znaczy.Naprawdę chce panpozwo-lić, by dawał upust swoim chorym,nienormalnym żądzom?279 - Naprawdę chcesz, żebyśmy nie wykrylisprawcy morderstwa?Oczywiście, musiał to ująć w ten sposób,prawda? Sięgnęłam ręką do stopy, zdjęłam but irzuciłam go na stół.- Zadowolony? - zapytałam.Herrin wziął go do ręki, ostrożnie, jakby był zporcelany, i podniósł do nosa.Wciągnął głębokopowietrze i zamknął oczy w ekstazie.Monk skrzywił się z obrzydzeniem.Ja również.-Boże drogi - powiedział Monk.- Pan jest takbardzo, bardzo, bardzo chory.-Może upłynąć mnóstwo czasu, zanim znowubędę tak blisko buta - stwierdził Herrin.- Chcęsię podelektować tą słodką chwilą.-Szybciej, niech pan już pyta - ponagliłamMonka. Chcę stąd wyjść jak najszybciej.-Ja też - odpowiedział Monk.- Daj mu drugibut.-Co?-Daj mu swój drugi but - powtórzył Monk.-Nie chcę jej drugiego buta - zaprotestowałHerrin.-Daj mu mimo wszystko - nalegał Monk.-Nie mam zamiaru dawać mu jeszcze jednegobuta - powiedziałam.-Może go sobie zatrzymać.- Herrin machnąłręką.-Nie możesz chodzić w jednym bucie - prze-konywał Monk. Myśl rozsądnie.Nie możeszstąd wyjść w jednym bucie na nodze.-Właśnie, że mogę - uparłam się.-Nie możesz - odparł Monk.-Nie dam mu drugiego buta - powiedziałam.-Co zrobisz z jednym butem? - pytał Monk.280 -Ja go będę miała, nie on.-Nie chcę drugiego buta  powtórzył Herrin.-Drugi but będzie ci tylko przypominał o tym,że pierwszy oddałaś Herrinowi - stwierdziłMonk.-Chcesz, żeby nieustannie ci o tymprzypominał?Spojrzałam na Herrina, który w upojeniuwąchał i pieścił mój lewy but.Nie, nie chcę o tympamiętać.-W porządku.- Zdjęłam prawy but i rzuciłam goz trzaskiem na stół.- Masz, udław się, gnoju.-Po co mi prawy but? - Herrin odsunął go w mo-ją stronę.- W ogóle się nie umywa do lewego.-Weż.- Monk czubeczkiem palca wskazującegoprzesunął but na stronę Herrina.-Nie.- Herrin odsunął but.-Tak.- Monk znowu go przesunął.-Nie.- Herrin odsunął.-Albo bierzesz prawy, albo zabieram ci lewy-zagroził Monk.-Nie zrobisz tego - powiedział Herrin.-Zrobię - zapewnił Monk.-To nie odpowiem na twoje pytania - oznajmiłHerrin.-Buty są zawsze w parach! - Monk walnął naglepięścią w stół, zerwał się z krzesła i spojrzał naHerrina wściekłym wzrokiem, jakiego nigdy uniego nie widziałam. To naturalny porządekwszechświata.Wystarczy, że zamordowałeś trzykobiety.Nie będziesz zadzierał z naturalnymporządkiem wszechświata! Czy wyraziłem sięjasno?Herrin przełknął ślinę, przycisnął ręką do piersimój lewy but, a drugą ręką, ociągając się trochę,przysunął do siebie prawy.- Teraz już lepiej.- Monk usiadł z powrotem nakrześle i wziął głęboki oddech.Pokręcił głową, po-281 prawił sobie kołnierzyk, a potem sięgnął dokieszeni marynarki i wyciągnął z niej zdjęcie.-Widziałeś kiedyś tego człowieka? - zapytał.Było to zdjęcie Kenta Milnera.Herrin zerknął na zdjęcie i pokiwał głową.- Uhm.widziałem.Monk miał rację.Jednak coś łączy Milnera,Grubera i Herrina.-Wiesz, kto to jest?-To gliniarz, który mnie kiedyś zatrzymał-powiedział Herrin.- To był ten drugi raz, kiedymyślałem, że wpadłem.Ale szczęście wciąż siędo mnie uśmiechało.-Co masz na myśli?-W sobotę jechałem samochodem do domu.Wi-siała mgła, powinienem był uważać, jak jadę, alemoją uwagę rozpraszał ten but.Nie mogłem siępowstrzymać, by na niego nie patrzeć, niedotykać go i wąchać - mówił Herrin, robiąc wtej chwili to samo z moim butem.- Nie możnamnie winić.Jestem tylko człowiekiem.-Tego nie jestem pewna - powiedziałam zde-gustowana.-Na sekundę odwróciłem wzrok od jezdni iprzypadkowo przejechałem czerwone światło -mówił Herrin.- Na skrzyżowaniu pacnął mniejakiś Meksykanin.Właściwie zahaczył tylko otylną lampę, ale gdyby chciał wezwać gliny,byłby to mój koniec.Na szczęście facet nie miałprawa pobytu w Stanach.Po angielsku ledwiedukał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl