[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W czym mogę panu pomóc, komendancie Vhanu? - zapytała, nie odwzajemniając salutu,nie chciała uczestniczyć w maskaradzie manier Techników.Skrzywił twarz.- Na początku może mi pani powiedzieć, co robi w samym środku nielegalnegozgromadzenia.Uniosła brwi.- Na początek, zgromadzenie nie jest nielegalne.Pański zakaz gromadzeniasię ludzi w grupach przekraczających dziesięć osób dotyczy tylko miasta.Nic w nim nie ma ołodziach na otwartym morzu.Jeśli chodzi o mnie, to służbowo pilnuję zachowania porządku,natomiast prywatnie, jako zwykła obywatelka, podobnie jak wszyscy inni, przyglądam się cudowiPani.- Nie wierzy pani w te bzdury  stwierdził obojętnym tonem.Popatrzyła na niego.- To niepańska sprawa, w co wierzę, a w co nie.Skrzywił się jeszcze bardziej, Jerusha dostrzegła, jak w jej głosie i oczach szuka śladusarkazmu.Nie okazywała go.- Za długo już pani i Królowa igrałyście z moją cierpliwością  powiedział, patrząc terazzimno.- Policja zaczęła w tej chwili usuwać wszelkie przeszkody.Rozkazałem ludziom, byaresztowali wszystkich, którzy nie zechcą się rozejść, pozostaną w odległości od miasta mniejszejniż pięć kilometrów, mają prawo zatapiać ich statki.Obejmuje to i panią, PalaThion, jeśli stąd paninie odpłynie.- Ich miejsce zajmą inni.Skrzywił usta.- Też zostaną aresztowani.Nie zdołacie ciągnąć tego w nieskończoność.Tenżałosny świat ma za małą ludność.- Zawahał się, gdy nie zareagowała.- Na dodatek jest onabardzo skupiona  dodał powoli.- Ci nieucy nie mają pojęcia, jak pogarsza to ich sytuacjęstrategiczną.Nie muszę pani mówić, co możemy wam zrobić, jeśli przysporzycie prawdziwychkłopotów.Do tej pory się ociągałem.Wie pani, że.- Komendancie Vhanu! Panie.- głos pilota poduszkowca dotarł do słuchawek Jerushy,zobaczyła zaskoczenie Kharemoughi.- Krwawnik właśnie stracił całe zasilanie.- Co? Zapytał Vhanu.- Panie komendancie, wszystko tam wysiadło.Jakby ktoś nagle zerwał główny bezpiecznik.Nie ma świateł, mocy  niczego.Vhanu zaklął, spojrzał na miasto, z jego twarzy nagle opadła maska.Jerusha nigdy niewidziała u niego równie spontanicznych uczuć, jak pojawiające się w oczach zdumienie, a potemstrach.Przejęło ją to większym lękiem niż jakakolwiek grozba.- Wracam do miasta  mruknął do nadajnika.Odwrócił się, zapominając o istnieniu Jerushy,i wsiadł do poduszkowca.Patrzyła, jak pojazd unosi się, skręca ostro i mknie w stronę Krwawnika.Ze swego miejscanie dostrzegała żadnych zmian w mieście, ale tak już z nim było  dobrze strzegło swoich tajemnic.Zastanawiała się, co będzie w nocy.czy zrobiła to Moon.Na pewno tak właśnie sądzi Vhanu.Wspomniawszy wyraz jego oczu, zacisnęła dłonie na barierce.Zawołała do nadajnika, wezwała policjantów przebywających na morzu wraz z Tiamatańczykami,kazała im wracać do miasta.Próbowała wywołać dowództwo w Krwawniku, usłyszała jedynie szum.Przeszedł nią nagły dreszcz, jakby zakłócenia kłuły jej skórę.Spojrzała znowu za reling, poszukała w pobliżu Silky.Okoliczne mery rozproszyły się powylądowaniu poduszkowca, niektóre wracały do pustej, niespokojnej przestrzeni, choć cała szarapowierzchnia morza zdawała się naraz ich pozbawiona.- Atwater  zawołała, patrząc na kabinę statku.- Poszukaj Silky, dobrze? - Czekała, bębniącmilcząco o reling, podczas gdy czas płynął bez odpowiedzi.- Atwater.? - zniecierpliwiła się.- Przepraszam, pani komendant  odpowiedział wreszcie Atwater.- Nie potrafię wykryć jejnadajnika.Zniknęła.Komendant Policji Hegemonii NR Vhanu spotkał się u wrót pałacu Królowej Lata z dwomamiejscowymi wartownikami niosącymi latarnie.Przyjrzeli się czujnie jemu i eskorcie, powiedzielitylko: - Proszę z nami  i otworzyli ciężkie drzwi.Vhanu poczuł, jak fala ich wrogości zalewa goniby żar, gdy tylko odwrócili się plecami.Szedł za nimi korytarzem, patrzył przelotnie na pokrywające ściany prymitywne malowidła;znacznie bardziej przejmował się otaczającą go całkowitą ciemnością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl