[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kelly posmutniała. Tak mi przykro.Jesteśmy z naszych dziadków bardzo dumni.Dziadek był profesorem jak ty.Uczył literatury romantycznej. Jak się nazywał? Benjamin Spiegel.Gabriel wyprostował się gwałtownie. Benjamin Spiegel? Profesor Benjamin Spiegel? Tak.Słyszałeś o nim? Oczywiście.Był czołowym amerykańskim ekspertem odniemieckiego romantyzmu.Czytaliśmy jego opracowania na studiachdoktoranckich. Gabriel potarł podbródek. Był moim dziadkiem? Tak. Ale on był&  Na twarzy Gabriela pojawiło się zrozumienie.Kelly przechyliła głowę, obserwując go uważnie. %7łydem, tak.Gabriel wyglądał na zdezorientowanego. Nie miałem pojęcia, że nasz ojciec jest %7łydem.Nigdy nikt otym nie wspominał. Nie mogę oczywiście mówić za twoją matkę, ale za milczeniemtaty kryje się długa historia.W młodości pokłócił się ze swoim ojcemi zmienił nazwisko na Davies, wyrzekając się rodzinnej historii.Kiedypoznał mamę i ożenił się w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątympierwszym roku, uważał się za agnostyka.Judaizm nigdy nie był wnaszym domu obecny.Gabriel siedział nieruchomo, rozmyślając.  Benjamin Spiegel  wymamrotał. Bardzo go podziwiałem zato, co pisał. Był dobrym człowiekiem.Wiesz, był rabinem, zanim w latachdwudziestych wyjechał z Niemiec.Był też bardzo kochanymprofesorem na Columbia University.Nawet nazwali na jego cześćbudynek i kilka stypendiów.Kiedy umarł, nasza babcia Miriamufundowała w jego imieniu organizację charytatywną tu, w NowymJorku.Jestem w zarządzie razem z paroma kuzynami.Na pewnochętnie by cię przywitali, jeżeli byłbyś zainteresowany. A co ta organizacja robi? Propagujemy czytelnictwo w nowojorskich szkołachpublicznych, dajemy im książki i wyposażenie.Fundujemy takżewykłady na Columbii i w jego dawnej synagodze.Jonathan i jazawsze tam chodzimy. Uśmiechnęła się. Mawiamy, że należymydo prezbiteriańskiego skrzydła zreformowanego judaizmu.Gabriel odwzajemnił uśmiech. Nie wiedziałem, że jestem Niemcem.I %7łydem.Rodzina matkipochodziła chyba z Anglii. Dużo ludzi mogłoby się zdziwić tym, co znajdą w drzewiegenealogicznym, jeżeli spojrzą dwa czy trzy pokolenia wstecz.Dlatego cała ta nienawiść między rasami i religiami jest taka głupia.Wszyscy jesteśmy rodziną, tak czy inaczej. Zgadzam się.Kelly uśmiechnęła się.  Skoro jesteś profesorem literatury, to chyba byłoby wskazane,żebyś kiedyś wygłosił wykłady na Columbii. To bardzo ładnie z twojej strony, ale niestety specjalizuję się wDantem. Dziadek interesował się wszystkim, sądząc po książkach w jegobibliotece.Dante na pewno też gdzieś tam był.Gabriel otarł usta chusteczką. A nie będzie to wstyd dla rodziny?Szafirowe oczy Kelly spoglądały na niego przez chwilę z dzikądeterminacją, jak oczy lwicy. Należysz do rodziny.Jeżeli ktoś odważy się mieć pretensje,to&  Urwała, jakby rozważała coś wyjątkowo nieprzyjemnego.Nie licząc Audrey, chyba wszyscy będą umieli się zachować. W takim razie, proszę, powiedz komitetowi, że byłbymzaszczycony. Pochylił lekko głowę. Znakomicie.Wspomnę kuzynom.Kelly odsunęła swój talerz i gestem dała znać kelnerowi, żeby gozabrał. Prawie nic nie zjadłeś. Z pewnym niepokojem spojrzała napełny talerz Gabriela. Obawiam się, że nie jestem głodny. Dał znak kelnerowi, żemoże zabrać także jego talerz.Potem zamówił kawę. Zdenerwowałam cię?  spytała cicho Kelly.Gabriel urwał.  Nie.Po prostu mam dużo do przemyślenia. Wyraz jego twarzyzmienił się, a oczy zalśniły. Wiadomość, że profesor Spiegel jestmoim dziadkiem, to miła niespodzianka.Uśmiechnęła się. Chciałabym cię przedstawić cioci Sarah, młodszej siostrze taty.Może ci opowiedzieć wszystko o swoich rodzicach, wujkach iciotkach.Jest cudowna.Bardzo bystra. Kelly przyglądała mu sięprzez chwilę. Czy matka wyjaśniła ci kiedyś, dlaczego nazwała cięGabriel? Nie.Na drugie mam Owen, po naszym ojcu.Błękitne oczy kobiety zaiskrzyły się. Początkowo miał na imię Othniel.Ciesz się, że się tego pozbyłprzed twoim urodzeniem. Czy moje imię ma dla ciebie jakieś znaczenie?  Gabrielniecierpliwie oczekiwał jej odpowiedzi. Obawiam się, że nie.Z tym że kiedy Audrey miała kilkanaścielat i rodzice kupili jej na urodziny psa, chciała go nazwać Gabriel.Tata dostał szału i jej zabronił. Kelly zapatrzyła się w przestrzeń.Do tej chwili całkiem o tym zapomniałam.Rodzice też się o topokłócili.Znowu spojrzała Gabrielowi w oczy. W końcu nazwała psa Godfrey, co było wyjątkowo głupimimieniem dla miniaturowego szpica.Ale miniaturowe szpice to wogóle głupia rasa, moim zdaniem.Ja i Jonathan zawsze mieliśmylabradory. Gabriel milczał, nie wiedząc, co powiedzieć.Odezwał się pochwili. Nie jest wpisany w moim akcie urodzenia.I nazwiska teżoczywiście nie dostałem.Kelly chyba czuła się niezręcznie. Wiedziałam o tym.Kiedy mama i siostra próbowały obalićtestament, podały to jako jeden z dowodów.Ale tata podpisał przedśmiercią oficjalne oświadczenie pod przysięgą, w którym potwierdził,że to on przekonał twoją matkę, by nie wpisywała go do aktuurodzenia.Nie wiem, co jej obiecał.Musiał jednak poczuć wyrzutysumienia.W końcu. Hm  odparł Gabriel. Chyba nawet musiał czuć coś więcej niż wyrzuty sumienia.Zaczęła grzebać w swojej dużej torebce. Proszę. Postawiła na stoleobok pustej filiżanki po kawie starą fotografię.Przedstawiała Gabriela i jego matkę.Wyglądał na jakieś pięć lat. Nie pamiętam tego zdjęcia.Gdzie je znalazłaś?  Przyjrzał sięuważnie fotografii. Tata trzymał na toaletce skrzynkę z rzeczami.Po śmierci mamyznalazła się u mnie.Oglądałam je któregoś wieczoru i zobaczyłam, żew jednym miejscu w środku obicie jest rozerwane.W dziurzeznalazłam to zdjęcie.Musiał je chować przed mamą. Nie wiem, co z tym zrobić. Gabriel wskazał na zdjęcie. Zatrzymać, oczywiście.Mam dla ciebie jeszcze inne rzeczy. Nie mógłbym.  Czytasz po niemiecku? Tak. To dobrze. Roześmiała się, miękko i melodyjnie. Rozumiemtrochę po niemiecku, bo tata czasami mówił w tym języku, aleniestety nie czytam, tak że książki dziadka na nic mi się nieprzydadzą.Taty spinek do mankietów też nie założę.Czyli, jakwidzisz, zrobiłbyś mi przysługę, zabierając je.Właściwie, biorąc poduwagę rozmiary naszego mieszkania i ilość znajdujących się w nimrzeczy, byłoby to mitzvah. Mitzvah  wymamrotał Gabriel, gdy kelner podawał kawę. Gabrielu, byłam bardzo nieuprzejma.Tyle gadałam, a nawet niespytałam o ciebie i o twoją żonę.Mam nadzieję, że będę mogła jąpoznać. Też mam taką nadzieję. Gabriel uśmiechnął się wreszcie.Ma na imię Julianna.Robi doktorat na Harvardzie. Zliczne imię.Od jak dawna jesteście małżeństwem? Od stycznia. Ach, nowożeńcy.Masz zdjęcie?Gabriel otarł ręce w serwetkę i wyjął iPhone a.Szybko znalazłniedawno zrobione zdjęcie Julii siedzącej za biurkiem w ich domu wCambridge.Odruchowo pogładził kciukiem jej policzek.Podał telefonsiostrze. Musisz ją bardzo kochać. Kelly uważnie przyglądała sięzdjęciu. Tak.  Wydaje się młoda.Gabriel z trudem powstrzymał się od zmarszczenia brwi. Tak, jest ode mnie młodsza.Kelly zaśmiała się. Gdy się ma tyle lat co ja, to wszyscy wydają się młodzi.Właśnie miała oddać mu telefon, kiedy nagle zamarła.Uważnieprzyjrzała się zdjęciu.Stuknęła w ekran, żeby je powiększyć. Co to jest tu, na biurku?  Podała telefon Gabrielowi, wskazującniewielki czarny przedmiot. To lokomotywa.Mam ją od dziecka.Julia pomyślała, że przydami się jako przycisk do papierów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl