Andy McDermott Imperium zlota

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwi liżoł nie rze rzu ci li go u stóp swe go do wód cy.Pa chac kla snął w ręce. Cayo! Ach, Cayo, wie le cza su upły nę ło od na sze go ostat nie go spo tka nia. Za cząłwar czeć. Od two jej zdra dy.Od chwi li, kie dy ukra dłeś mi nar ko ty ki war te pół mi lio nado la rów i ofia ro wa łeś je de Qu esa dzie, wraz ze swo ją lo jal no ścią. Kop nął bez bron ne gomęż czy znę w pierś. Ty za srań cu! Zła pa no go na gra ni cy ra zem z dwo ma in ny mi wy ja śnił Cal las. I z dzie się cio ma ki -lo gra ma mi ko ka iny.Pró bo wał uda wać jed ne go z two ich prze myt ni ków, ale po dał sta re ha -sło, więc moi lu dzie go aresz to wa li. Co z po zo sta łymi?Ge ne rał wzru szył ra mio na mi. Nie szczę śli wy wy pa dek.Nikt ich nig dy nie znaj dzie. A ko ka ina? Skon fi sko wa li śmy ją, rzecz ja sna.We ne zu ela nie to le ru je prze myt ni ków nar ko ty ków.W każ dym ra zie tych, któ rzy nie pła cą.Pa chac spoj rzał na sto ją cych nie opo dal żoł nie rzy. Czy wszy scy lu dzie w tej ba zie są& twoi?Cal las ski nął gło wą. Tak, wszy scy są lo jal ni wo bec mnie.Mo żesz zro bić z tym czło wie kiem, co ze chcesz. Zna ko mi cie. Pa chac ukuc nął obok Cayo, wy jął skła da ny nóż i otwo rzył go z gło śnymme ta licz nym trza skiem.Wię zień szarp nął gło wą i za skom lał ze stra chu. Tak, znasz tendzwięk.Sły sza łeś go już przed tem, kie dy roz pra wia łem się ze zdraj ca mi. Pe ru wiań czyknadal mó wił po an giel sku, zer ka jąc na Ninę i po zo sta łych, jak by wy stęp przed pu blicz no -ścią spra wiał mu przy jemność.Cayo za wo dził i bła gał o li tość, ale Pa chac prze wró cił gona ple cy. Te raz ko lej na cie bie!Lo ret ta za sło ni ła oczy dłoń mi, ale krzyk nę ła, kie dy usły sza ła, jak nóż Pa cha ca wbi ja sięgłę bo ko w klatkę pier sio wą Cayo, tuż po ni żej most ka.Krzy ki więznia zmie ni ły się w zwie -rzę cy wrzask, kie dy ostrze po su wa ło się w dół przez jego cia ło.Z wy dłu ża ją cej się ranytry snę ła krew.Pa chac do tarł do ta lii męż czy zny, po tem gwał tow nie wy cią gnął ostrze. A te raz po wie dział, nie mal z czcią ca pa co cha.Oster ha gen nie był w sta nie pa trzeć na to, co się dzia ło, ale kie dy usły szał ostat nie sło -wo, zszo ko wa ny wy krzyk nął: O mój Boże& Co to ozna cza? spy ta ła rów nie wstrzą śnię ta Nina. To in ka ski ry tuał& ofia ry z lu dzi. Jezu wes tchnę ła ko bie ta z od ra zą.Pa chac za ci snął uma za ne krwią ręce wo kół szyi Cayo.Mężczy zna wy ba łuszył oczy, roz -pacz li wie pró bu jąc zła pać od dech i plu jąc krwią.Pe ru wiań czyk ści snął moc niej i roz ległsię trzask chrząst ki w gar dle Cayo.Wię zień wierz gał no ga mi, po każ dym kop nię ciu z zie ją -cej rany w jego brzu chu lała się krew&Ru chy sta wa ły się co raz słab sze i wol niej sze.Aż usta ły.Pa chac ode rwał dło nie.Z ust mar twe go męż czy zny do bie gło bul go czą ce sy cze nie, kie dyuwol ni ła się reszt ka uwię zio ne go w nich po wie trza.Po tem Cayo znie rucho miał.Jego za -bój ca po chy lił gło wę, po wie dział coś w ję zy ku, któ re go Nina nie roz po zna ła, po tem wziąłnóż i wy tarł go o ubra nie zmar łe go. A więc to była ca pa co cha? spy tał Cal las, któ ry obej rzał całą tę ma ka brycz ną sce nęz nie więk szym prze ję ciem, niż gdy by zna lazł mu chę w zu pie. Tyl ko du sze nie wy ja śnił Pa chac. Pierw sza część to mój po mysł.Ale kie dy zdo bę -dę wła dzę w Peru jako In kar r�, w ten spo sób będą za bi ja ni zdraj cy i bur żuazja. To sza le niec szep nął do Niny Oster ha gen.Męż czy zna nie mógł opa no wać drże nia. O czym on mówi? spy ta ła. Kim jest In kar r�? We dług in ka skie go mitu, a wła ści wie prze po wied ni, to przy wód ca, któ ry przy wró cichwa łę im pe rium In ków.Mój Boże! On na praw dę uwa ża się za wcie lo ne go In kar r�! Nie -miec ukrył twarz w dło niach.Cal las dał znak dwóm żoł nie rzom, któ rzy pod nie śli cia ło Cayo i wrzu ci li je na tył cię ża -rów ki.Lo ret ta była w tak ża ło snym sta nie, że nie mia ła już siły krzy czeć.Sku li ła się moc noi ko ły sa ła w przód i w tył w ob ję ciach Macy.Nina z od ra zą od wró ci ła wzrok od wciążkrwa wią ce go cia ła i zo ba czy ła Sti ke sa i pi lo ta wra ca ją cych z hin da. Wy glą da na to, że wszyst ko w po rząd ku stwier dził An glik. Jest go tów? spy tał Cal las. Bę dzie wy ma gał drob ne go prze glą du przed ope ra cją, ale Gu row spo koj nie da so biez tym radę. Ski nął gło wą w stro nę pi lo ta. Wpraw dzie zo stał roz bro jo ny, ale wszyst kopoza bro nią dzia ła.A sys tem kon tro li ognia moż na prze in sta lo wać w cią gu dwu dzie stuczte rech go dzin.Wy star czy odro bi na far by, tro chę amu ni cji, kod trans pon de ra i mo że my ru -szać. Do brze.Do brze! ucie szył się Cal las. Ar ca ni, nie wiem, jak ci dzię ko wać.Ten he li -kop ter ma ol brzy mie zna cze nie dla przy szło ści We ne zu eli.Two je wspar cie jest bez cen ne. Za to bezpiecz ny prze wóz mo ich nar ko ty ków przez twój kraj dro go kosztu je ostrood po wie dział Pa chac. W za mian za two ją po moc do sta niesz duży ra bat na opła ty! Ale mó wi łem ci, że mamjesz cze je den pre zent. Po dał Pe ru wiań czy ko wi mniej szą tor bę. Pro szę.Pa chac ostroż nie otwo rzył tor bę.We wnątrz znaj do wa ło się pu deł ko z po le ro wa ne godrew na o po wierzch ni oko ło pięć dzie się ciu cen ty me trów kwa dra to wych.Pe ru wiań czykuniósł po kryw kę& i za marł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

pdf @ pobieranie @ do ÂściÂągnięcia @ download @ ebook

Pokrewne