[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co może być bardziej wzruszającegoi magicznego od zakochania się w czyichś wnętrznościach?Dotknął mego serca i sam stracił serce.Jakie to romantyczne.Nagle wróciły do mnie słowa Jakowa o flirtach doktora zkobietami i zaczęłam się martwić: może on mówi to wszystkokażdej pacjentce, może Kushi ma rację, że aż tak zle mu wdomu, że to jest jego sposób życia, przypadkowe krótkieromanse, i o to właśnie mu chodzi? Byłam zdezorientowana inie potrafiłam myśleć racjonalnie.Każdy ruch na łóżkupowodował ostry ból w miejscu cięcia, czułam się słaba ibezradna.Potrzeba mi dobroci Jakowa, przekonywałam samasiebie.Dowiódł, że jest oddany w chwili mojej choroby, żezasługuje na szczególne wyróżnienie.Kocha mnie czystą,bezinteresowną miłością, nie szukając dodatkowych podniet.Po prostu kocha.Z tą myślą podjęłam decyzję, że rano pójdę dogabinetu doktora Greena i powiem mu, iż nie wierzę wprzeznaczenie.- Bardzo mocno wierzę w przeznaczenie - oświadczyłam,wchodząc do gabinetu doktora Greena wcześnie rano, przedobchodem lekarskim na oddziale i przed przyjazdem Jakowa.-Ja mam partnera życiowego, pan jest żonaty, a ja mamidiotyczną zasadę nierozbijania rodzin.Nie jestem stworzonado flirtów, nie lubię przelotnych romansów i nie nudzi mi się.Mam dość ciekawych rzeczy do roboty.Wygłosiłam to wszystko jednym tchem, zanim mogłampożałować albo zapomnieć, co chcę powiedzieć, bo kiedyzanurkuję w jego błękitnych oczach, to pomyślę, że naprawdę zakochałam się w nim, do diabła.Zakończyłam przemowę ipomyślałam ze smutkiem, że jest taki przystojny.Grubszy odJakowa i nie tak wysportowany, o twarzy dziecka, zbłękitnymi, naiwnymi oczami.- Moja rodzina od dawna jest rozbita - odrzekł z bólem.- Nieprzez ciebie.Nie możesz nam tego zrobić - dodał szybko.Wzruszyło mnie, że nie mogę tego zrobić  nam". Nam",podkreślił, a nie jemu.- Nie możesz sprzeciwiać się losowi, a nasze spotkanie byłozrządzeniem losu.Nie widzisz? - zapytał.- Jestem okropnie zmęczona - poskarżyłam się.- Nie widzęna oczy.Przez ciebie nie spałam całą noc.- Ja też nie zmrużyłem oka - powiedział pospiesznie.-Nienarzekam, przeciwnie, czuję się najszczęśliwszy na świecie.- A co z twoją żoną, co z Jakowem? - zapytałam.- Wieluludzi jest w to zaangażowanych.- To prawda.Moja córka i twoje dzieci także są nie mniejważni.Ale tym będziemy się martwić pózniej.Pomyślmy terazo sobie.Pójdzmy krok za krokiem, ręka w rękę, jak ciobiecywałem przed operacją.Dajmy się unieść przeznaczeniu,nie sprzeciwiajmy się mu.Nie zrywaj ze mną kontaktu, teraz,kiedy już cię znalazłem.- To nie los nas ze sobą zetknął, tylko moja siostra.- Twoja siostra ma układy z Bogiem? - zapytał.- Znajduje się u Niego już od dwóch lat i to ona nas ze sobązetknęła.- Bardzo mi przykro to słyszeć.- Wydawał się naprawdęzasmucony, jakby znał Seffi.- Jak umarła? Była chora? - Zginęła w wypadku samochodowym, gdy wyszła z domuna pół godziny coś załatwić.- Widzisz? Mówiłem ci, że to sprawa nieba.- Dzień dobry - powiedział Jaków, wchodząc do gabinetu.-Kiedy nie znalazłem cię w łóżku, domyśliłem się, że jesteśtutaj.- Dzisiaj ją panu zwracam - rzekł doktor Green.- Proszę sięnią zaopiekować w domu.Jest bardzo osłabiona i trzeba jąteraz rozpieszczać.- W domu wreszcie będzie mogła odpocząć.Tutaj nie dają jejspokoju - powiedział Jaków i wyszliśmy.Kiedy Jaków poszedł zająć się dokumentami, przyszedłdoktor Green i zapytał, co postanowiłam.Uszanuję każdątwoją decyzję, zapewnił.Powiedziałam, żebyśmy poddali sięlosowi i nie sprzeciwiali się woli mojej siostry.Nagle coś mi się przypomniało.- Jak właściwie masz na imię? - zapytałam.- Erez.- Erez - powtórzyłam.- Erez.Pasuje.Mojej siostrze bardzo by się spodobało to imię.Pojechaliśmy do domu i Jaków delikatnie położył mnie dołóżka, po tym jak mnie rozebrał i pomógł mi włożyć wygodnydres.Rozpakował moją szpitalną torbę, wrzucił wszystkierzeczy do pralki, żeby szybko pozbyć się szpitalnego zapachu, ikazał mi spać.Obiecał, że wróci o piątej, a ja powoli sięodprężyłam.Zamknęłam oczy.Zadzwonił telefon.To był Erez, którypytał, jak się czuję, niczym zatroskany ojciec.- W porządku, muszę tylko odpocząć.Jestem bardzozmęczona - powiedziałam.- Kochanie - bardzo podobał mi się dzwięk tego słowa w jegoustach - kochanie, jesteś cztery dni po ciężkiej operacji. Oczywiście, że jesteś zmęczona.Zwłaszcza gdy ktoś niepozwalał ci zasnąć w nocy.- Ciekawe, kto to taki.- Powiem ci coś.Jeszcze przez wiele nocy będę ci prze-szkadzał i nie pozwalał ci zasnąć - roześmiał się.- Nie będziesz mi przeszkadzał.- Fakt.Będę robił same miłe rzeczy.Zpij dobrze.Po jego telefonie nie mogłam już zasnąć.Byłam poruszonatym, że ten wielkoduszny lekarz zakochał się we mnie.Jakiżprzywilej przypadł mi w udziale.Kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, z wielkim trudem udało misię podnieść z łóżka.Ociężale poczłapałam do przedpokoju.Wszpitalu gruby materac pomagał mi się podnieść, w domuznacznie mocniej czułam ból.Może mimo wszystko niepowinnam była wychodzić tak wcześnie, pomyślałam.Comnie goniło? Tutaj nikt się mną nie zaopiekuje.Nie mamsiostry, nie mam rodziców.Jestem praktycznie sierotą.Jakówwróci do pracy, Noa do wojska, Michael studiuje i pracuje.Ktobędzie miał czas zajmować się pacjentką po ciężkiej operacji?Zalało mnie uczucie żalu nad sobą, aż w końcu jakoś dotarłamdo drzwi.To była moja przyjaciółka, która przyszła z garnkami peł-nymi pysznych rumuńskich potraw, jakie jadałam w dzieciń-stwie w domu rodzinnym.Przyniosła czorbę*, trzy rodzajemięsa z dodatkami i nawet kompot na deser.Chociaż byłamprzejęta, nie powiedziałam jej nic o doktorze Greenie.O trze-ciej wróciłam do łóżka.Nie zasnęłam do wpół do czwartej.Oczwartej zbudził mnie telefon Ereza.- Pozwoliłem ci spać dwie godziny - powiedział.-Widzisz,jak o ciebie dbam?* Czorba (cibora) - w kuchni bałkańskiej zupa warzywna zpulpetami z mięsa i ryżu; w oszczędniejszej wersji złożona zsamych warzyw. - Gdybyś o mnie dbał, nie wypisywałbyś mnie ze szpitalacztery dni po operacji.Nie czuję się dobrze i moim zdaniemwyszłam za wcześnie - poskarżyłam się doktorowi Greenowi,który w ciągu jednego dnia stał się Erezem.- Nie wydaje ci się, że sam cieszyłbym się bardziej, gdybyśzostała w szpitalu? Ale bałem się, że zarazisz się jakąś chorobązakazną.W domu jesteś najbezpieczniejsza.Nie chcę cięstraszyć opowiadaniem, jakie choroby mamy na oddziale.Wolałem, żebyś oddaliła się stamtąd jak najszybciej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl