[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mnie tam nie zależy  oświadczył Goldowi w piątejczy szóstej klasie, z trudem hamując łzy. Jak dorosnę,zostanę grubym członkiem Gabinetu.Będę pierwszym ży-dowskim Sekretarzem Stanu.Założę się, że będę na ty nawetz Prezydentem.Potem przeprowadził się z Coney Island do graniczącejz nią, trochę lepszej dzielnicy Brighton Bridge.Kiedy Gold60 rozpoczynał naukę w Abraham Lincoln High School, Lie-berman był już tam na drugim roku, przeskoczywszy niewiadomo jak jeden rok szkolny, i wyrabiał sobie z powo-dzeniem markę wybitnego studenta i jednocześnie poca.Działał w redakcji magazynu literackiego oraz szkolnejgazetki.Po pierwszym roku nauki grał już tam pierwszeskrzypce.Wykazywał ogromną aktywność w sprawach po-lityki i był współprzewodniczącym kółka dyskusyjnego,które zawsze przegrywało debaty.Gold go unikał.Pomijając szkolny magazyn literacki,wysłał kiedyś pocztą dziesięć swoich krótkich wierszy doThe Saturday Review of Literature.Sześć mu odesłano z ad-notacjami o odrzuceniu, cztery przyjęto do druku, płacącpo dziesięć dolarów za każdy.Lieberman zsiniał.Przysiągł,że nigdy nie wybaczy Goldowi, że działał w pojedynkę,zamiast podzielić się z kimś swoją inicjatywą.I żeby mupokazać, gdzie jego miejsce, wysłał do The Saturday Reviewof Literature dwadzieścia pięć swoich wierszy.Odesłano mutrzydzieści dziewięć. Czym ja się przejmuję?  prychnął lekceważąco Lie-berman. Jak dorosnę, będę bogaty.Będę sławniejszy odwszystkich.Ożenię się z bogatą i sławną dziedziczką jakiejśfortuny.Nigdy nie wypadną mi włosy.Na każdym palcubędę nosił pierścień.Zajmę się polityką i osiągnę sukces.Zostanę burmistrzem, senatorem i gubernatorem całegoNowego Jorku.Będę wielkim milionerem.A kiedy doros-nę  zapowiedział na koniec  będę rżnął dziewczyny.Póki co, poszedł do college'u.Wciąż był gruby.Włosów nie miał już gęstych.Jadł nadaltak samo zachłannie, dopychając się tym, co zostawiali natalerzach inni.Do tego samego college'u uczęszczał Pomoroy, pocho-dzący z wykształconej rodziny z Massachusetts, oraz HarrisRosenblatt, który przeniósł się tam z prywatnej szkoły naManhattanie, i pochodził z surowej, wyniosłej, niemiecko--żydowskiej rodziny mieszkającej przy Riverside Drive.Naroku dyplomowym do ich paczki doszlusował z PrincetownUniversity Ralph Newsome, pochodzący z zamożnej rodzi-ny w Michigan.61 Wiadomo było, że Lieberman rozłoży każde zajęcia.Prze-szkadzał w ich prowadzeniu wyrywając się z odmiennymipoglądami i dętymi obiekcjami oraz nieproszony wywrzas-kiwał odpowiedzi na każde postawione pytanie.Studencii wykładowcy przekonali się z czasem, że nie ma sensu sięz nim handryczyć i unikali go jak ognia.Starzy profesorowiebledli, kiedy zapisywał się na ich wykłady, a starsi wiekiemstudenci, włączając w to zaprawionych w bojach marinesz Iwo Jima* oraz weteranów armii z wojny koreańskiej,widząc go pierwszego dnia semestru w swojej grupie, na-tychmiast zmieniali sobie program zajęć.Przerzucali sięnawet na inny kierunek studiów.Dla wielu pracownikównaukowych i pedagogów tej uczelni Lieberman był ostatniąprzysłowiową kropką brakującą do długo czasami odwle-kanych decyzji: rozwód, morderstwo, załamanie nerwowe,wcześniejsze przejście na emeryturę, ewentualnie zmianazawodu, bądz przeniesienie się na inny uniwersytet.W koń-cu, spełniwszy wraz z Goldem i Ralphem Newsome'emwszystkie warunki wymagane dla uzyskania doktoratu,Lieberman rozejrzał się z niesmakiem po kampusie uniwer-syteckim ze stopni Małej Biblioteki i z pogardą w głosiestwierdził:  Wiecie, to chyba nie jest już taki renomowanyuniwersytet.Trzeba nam było pójść do Yale".Wolał nie pamiętać, że żaden z nich nie miał szans dostaćsię na Yale.%7ładen, prócz Ralpha, którego przyjęto bywszędzie.Ralph wybrał Columbię, ponieważ chciał pomie-szkać przez jakiś czas w Nowym Jorku i ponieważ domyślałsię, że znajdzie tutaj kogoś takiego jak Gold, z kim naukabędzie mu łatwiej szła. Prawda jest taka  zauważył Pomoroy z właś-ciwą sobie melancholią, kiedy ostatnio jedli we trójkęlunch  że żaden z nas niczego wielkiego właściwie nieosiągnął.A Lieberman, oznajmiwszy, że nigdy mu nie daruje, żeto powiedział, zaczął pisać kolejną autobiografię.* Iwo Jima  wyspa japońska na Pacyfiku, na którą Amerykaniedokonali desantu w lutym 1945 (przyp.tłum.).62 Sęk w tym, doszedł do wniosku Gold na krytej bieżniklubu YMGA, kończąc pierwsze dziewięć okrążeń i niepadając trupem, że pragnęliśmy osiągnąć jakiś wspaniałysukces niemal od chwili urodzenia.Co do celów, mruczałpod nosem, truchtając ciężko dalej po krótkim owalnymtorze i czując, jak pulsujący ból spływa mu z piersi i usa-dawia się w podrygujących nerkach, to właściwie ich niemieliśmy.Ale i tak lepiej już dążyć do byle gówna niż doniczego.Gold trzymał się zabobonnej wiary, że jeśli prze-trwa osiem pierwszych okrążeń i płuca mu nie pękną,pokona cały dystans jeszcze raz, wygrywając z depczącymmu po piętach Aniołem Zmierci.Bieżnia była niemal pusta,co mu odpowiadało.To właśnie tutaj, na tej bieżni, podczasprzemierzania po kilka razy na tydzień tych morderczychtrzech mil, Goldowi przychodziła do głowy większość jegonajlepszych myśli, i również tutaj pozbywał się na jakiśczas duszącej zawiści i nowoczesnej maniery litowania sięnad samym sobą, które niemal codziennie niczym truciznazalewały mu duszę.Kiedy wezmie prysznic, ubierze sięi wyjdzie stąd słaniając się na nogach, zawiść zdąży prze-rodzić się w euforię.Nic tak nie zniechęca człowieka, me-dytował rozpoczynając ostatnie okrążenie swojej pierwszejmili i czując, że łapie go kurcz w łydce, jak świadomość, żektoś wcale od niego nie lepszy osiąga więcej.Jeszcze czter-dzieści osiem okrążeń.Dzisiaj nie będzie zgagi.Nerki jużprzestały boleć i tylko patrzeć, jak rozluznią się mięśniełydek, a ścięgna obu kostek z każdym krokiem zaczną sięstawać coraz bardziej elastyczne.Wtedy będzie się mógłskupić na dokuczliwym kłuciu w lewej pachwinie, potemzaś na ostrym, żgającym bólu w prawym boku, osadzonymw ślepej kiszce i pnącym się poprzez wątrobę, klatkę pier-siową i łopatkę ku obojczykowi i szyi.Każdy z tych ośrod-ków cierpienia można było rozpatrywać tylko pojedynczo.Podczas uprawiania joggingu nawiedzała go często jeszczejedna myśl, a mianowicie, że to cholernie nudny sposób nawypełnianie wolnego czasu.Zaczął dbać poważnie o swojąkondycję fizyczną przed kilku laty i stwierdzał teraz, że jestw stanie uprawiać miłość z większą niż dotąd werwą, wi-gorem i samokontrolą, ale za to z o wiele mniejszą przyjem-63 nością.Stwierdzał również, że przez te ćwiczenia ma terazna nią mniej czasu, w dodatku jest po nich często zbytskatowany fizycznie i oklapnięty, żeby mu się jeszcze chcia-ło.Silniejsze emocje wzniecała w nim myśl o drzemce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl