[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(Zrobił go  to znaczywymalował słowa  syn Butcha na letnim obozie w zeszłym roku, a ojciec uważa, że kamieńjest piekielnie ładny).Butch nie ma nic przeciwko pensjonariuszom domu  z pewnościądałby Pete owi Wexlerowi wycisk, gdyby dowiedział się, do czego używa papierosów, nieograniczyłby się tylko do złożenia na niego skargi do dyrekcji  lecz nie lubi, gdy obmacująjego rzeczy.Zwłaszcza ten facet, wyjątkowo obrzydliwy, kiedy parę klepek zaskakuje mu namiejsce.Tak jak w tej chwili.Butch dostrzega to w jego oczach.Prawdziwy Charles Burnsidewynurzył się na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza  być może z okazji TruskawkowegoFestynu!Skoro mówimy o truskawkach, to Burny widocznie się już do nich dobrał.Na wargach iw głębokich bruzdach wokół kącików ust ma ślady czerwieni.Butch wszakże prawie nie zwraca na nie uwagi.Burny ego pokrywają inne plamy.Brązowe. Raczysz zdjąć z tego rękę, Charles?  pyta. Z czego?  pyta Burny, po czym dodaje:  Utrzyjdupa.Butch nie chce powiedzieć:  Z mojego ulubionego kamienia , brzmiałoby to głupio. Z mojego przycisku do papieru.Burny opuszcza wzrok na kamień, który przed chwilą odłożył na miejsce (gdy wyszedł zkabiny, była na nim odrobina krwi i trochę włosów, ale po co są umywalki w toaletach, jeślinie do mycia?).Pozwala opaść dłoni wzdłuż boku i nadal stoi nieruchomo. Umyj mnie, fajansie.Zesrałem się. Właśnie widzę.Najpierw powiedz mi, czy poszedłeś do kuchni i tam też naświniłeś.Dowiem się, czy tam byłeś, więc nie kłam. Pierw umyłem ręce  odpowiada Burny i je pokazuje.Są kostropate, ale mimo toróżowe i czyste.Ma nawet czyste paznokcie.Nie ma wątpliwości, że je umył.Dodajenastępnie:  Pojebus. Chodz ze mną do łazienki  mówi Butch. Pojebany utrzyjdupa cię umyje.Burny parska, ale dość łatwo rusza z miejsca. Przyszykowałeś się na potańcówkę po południu?  pyta go Butch po prostu po to, bycoś powiedzieć. Wyglansowałeś jak trzeba półbuty do tańca, przystojniaku? Burny, który gdy urzęduje pod własną czaszką, potrafi czasem zaskoczyć człowieka,uśmiecha się, ukazując kilka pożółkłych zębów.Podobnie jak na wargach, na nich teżznajdują się czerwone plamki. Ano, gotów żem pohasać  mówi.Chociaż twarz Ebbiego tego nie okazuje, słucha z narastającym niepokojem opowieściT.J.o porzuconym rowerze i adidasie Tylera Marshalla.Z drugiej strony twarz Ronniegowyraża mnóstwo niepokoju. I co my zrobimy, Ebbie?  pyta T.J., gdy kończy; dopiero odzyskuje dech pogwałtownym pedałowaniu na szczyt wzniesienia. O co ci chodzi: co zrobimy?  pyta Ebbie. To samo co i tak mieliśmy zrobić.Jedziemy do centrum, zobaczymy, co można dostać za zwrot butelek.Potem śmigamy doparku i powymieniamy się kartami. Ale.a co, jeśli to był. Zamknij jadaczkę  mówi Ebbie.Wie, jakie słowo chce powiedzieć T.J., i nie chce go słyszeć.Jego tata mówi, że rzucaniekapelusza czy czapki na łóżko przynosi nieszczęście, więc Ebbie nigdy tego nie robi.Jeśli toprzynosi nieszczęście, to na pewno wypowiedzenie zawołania jakiegoś świrniętego mordercymusi być co najmniej dwakroć gorsze.Ten idiota Ronnie Metzger robi to jednak mimowszystko.no, w pewnym sensie: Ale jeśli to Byrak, Ebbie? Jeśli Tylera złapał. Zamknij się, kurwa!  wola Ebbie i cofa pięść, szykując się do zdzielenia w papę tegocholernego jąkały.W tej samej chwili sprzedawcaarabus wyskakuje z 7Eleven jak diabeł w turbanie zpudełka. Nie chcę tu słyszeć takiego języka!  woła. Jazda, rzucajcie mięsem gdzie indziej!Albo wezwę policję!Ebbie zaczyna powoli pedałować w kierunku przeciwnym, niż znajduje się ulica Queen(mruczy pod nosem:  szmaciany łeb  kolejne czarujące określenie, jakiego nauczył się odojca), a dwaj pozostali chłopcy ruszają za nim.Kiedy oddalają się o przecznicę od 7Eleven,Ebbie zatrzymuje się i odwraca w stronę towarzyszy, wystawiając do przodu szczękę ibrzuszysko. Pojechał gdzieś sam pół godziny temu  mówi. %7łe co?  pyta T.J. Kto pojechał?  dodaje Ronnie. Ty Marshall.Jak kto będzie pytał, to Tyler pojechał gdzieś sam pół godziny temu.Kiedy my.mm. Ebbie cofa się myślami, co przychodzi mu z trudem, bo ma w tym mało doświadczenia; w zwykłych okolicznościach nie potrzebuje niczego więcej opróczterazniejszości. Kiedy przyglądaliśmy się wystawie u Schmitta?  pyta pokornie T.J., mając nadzieję, żenie zasłuży sobie na kolejny bolesny czołg od Ebbiego.Ebbie patrzy na niego przez chwilę pustym wzrokiem, po czym się uśmiecha.T.J.sięodpręża.Ronnie Metzger nadal wygląda na zdezorientowanego.Z kijem baseballowym wrękach czy w parze hokejówek Ronnie jest panem całego stworzenia, poza tym jednak ztrudem chwyta, co jest grane. Zgadza się  mówi Ebbie. No.Patrzyliśmy na wystawę u Schmitta, potem przejechałata furgonetka, ta, co grała zasrany punk, a potem Tyler powiedział, że musi się zrywać. Gdzie musiał się zrywać?  pyta T.J.Ebbie nie jest bystry, ma jednak coś, co można by nazwać  tanim sprytem.Instynktownie czuje, że najlepsza historyjka to prosta historyjka  im mniej szczegółów, tymmniejsza szansa, że ktoś przyłapie cię na niekonsekwencji. Tego nam nie powiedział.Powiedział tylko, że musi już jechać. Nigdzie nie pojechał  rzuca Ronnie. Został z tyłu, bo to. Przerywa, mozolnieskłada słowo i tym razem wypowiada je właściwie:  Grzebuła. Nie zawracaj sobie tym głowy  mówi Ebbie. A jeśli.a jeśli dorwał go ten facet,tępaki? Chcecie, by ludzie gadali, że to dlatego, że nie mógł za nami nadążyć? Ze go zabiliczy coś, ponieważ zostawiliśmy go z tyłu? Chcecie, żeby ludzie gadali, że to nasza wina? Jeju  mówi Ronnie. Chyba nie myślisz naprawdę, że to Byrak  Rybak  dorwałTylera, prawda? Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi  odpowiada Ebbie. Ale wcale się nie martwię,że przepadł.Zaczynał mnie wkurzać. Och. Ronniemu udaje się wyglądać równocześnie na bezmyślnego i zadowolonego.Ale to tępol, myśli z podziwem Ebbie.Całkowity, totalny tępol.I jeśli w to nie wierzycie,zastanówcie się tylko, dlaczego silny jak koń Ronnie pozwala, żeby Ebbie robił mu czołgijeden za drugim.Pewnie nadejdzie taki dzień, gdy Ronnie uświadomi sobie, że nie musi tegodłużej znosić.Być może tego dnia wbije Ebbiego w ziemię jak ludzki śledz od namiotu, leczEbbie nie przejmuje się taką perspektywą.Wykraczanie myślami w przyszłość wychodzi mujeszcze gorzej niż cofanie się nimi w przeszłość. Ronnie  mówi Ebbie. Co? Gdzie byliśmy, kiedy Tyler sobie pojechał? Mm.pod sklepem Schmitta? Zgadza się.I dokąd pojechał? Nie mówił.Ebbie widzi z satysfakcją, że dla Ronniego staje się to już prawdą.Odwraca się do T.J.  Kapujesz? Kapuję. No to jedziemy.Ruszają z miejsca.Tępol wyprzedza trochę Ebbiego i T.J.na obrośniętej drzewami ulicy;wódz na to przyzwala.Podjeżdża rowerem bliżej T.J.i mówi do niego: Widziałeś tam coś więcej? Czy kogoś? Jakiegoś faceta? Tylko rower i but Tylera. T.J.kręci głową.Urywa, starając sobie przypomnieć jaknajwięcej. Było tam trochę porozrzucanych liści.Z żywopłotu.I wydaje mi się, że leżałopióro.No, takie jak u wrony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl