[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ,zdaniem Mavis, panna Trubb nigdy nie była chora, zapytała,czego to był nawrót.Pielęgniarka dziwnie na nią spojrzała.- Jej stanu psychicznego, oczywiście.Było to stwierdzenie tak nieokreślone, a zarazem takkategoryczne, że Mavis postanowiła o nic więcej nie pytać.- Czy mogę się z nią zobaczyć?- Naturalnie.Po krótkiej chwili do pokoju weszła panna Trubb pod opiekąinnej pielęgniarki, która natychmiast wyszła, zamykając zasobą drzwi.Mavis pomyślała, że panna Trubb nic się nie zmieniła - tylkojej oczy.Dawniej, na Sandfields Avenue, zawsze patrzyławszystkim prosto w oczy.Teraz jej wzrok spoczął na chwilę natwarzy Mavis, potem umknął w bok, znów wrócił, aż wreszciepanna Trubb podeszła do okna i stanęła przy nim, tyłem dopokoju, milcząca i nieruchoma.- Panno Trubb - odezwała się Mavis, zaniepokojona jejzachowaniem.- Ja.ja mam nadzieję, że nie ma mi pani za złe,że przyszłam.- Oczywiście, że nie - odpowiedziała bezbarwnym głosem.- Martwimy się o panią.- Czuję się doskonale.- Powiedziano mi, że pani miała.nawrót.To znaczy, że panileżała.- Przeziębienie z lekką gorączką.Teraz już lepiej.Mavis zaczęła mieć wątpliwości, czy mądrze postąpiłaprzychodząc.Czy powinna przekazać wszystkie denerwującewiadomości pannie Trubb, w jej obecnym stanie! Czy to niewpłynie na dalsze pogorszenie?Gdy tak siedziała zakłopotana, zastanawiając się, co robićdalej, panna Trubb podeszła i usiadła obok niej.Aagodnie się uśmiechnęła, patrząc na Mavis z dawną sympatią izrozumieniem.- Nie przyszła tu pani przecież, by się dowiedzieć o mojezdrowie.Albo nie tylko po to.Co mi pani ma do powiedzenia?Mavis nie wahała się.- Wiemy, że to nie było pani dziecko.Pani tak zeznawała, i tobyła prawda.To było dziecko pani siostry.Znalezli tę położnąw Kanadzie.Twarz panny Trubb pobladła i stężała.Przymknęła oczy.Wciszy pokoju słychać było jej głośny oddech.- Musiałam to pani powiedzieć! - krzyknęła Mavis, zrywającsię z krzesła i obejmując ramieniem pochylone plecy swejtowarzyszki.- Pani powinna wiedzieć, że ją odnalezli.- Kto odnalazł? - szepnęła panna Trubb.- Policja.Powiedzieli panu Reeve, a on zadepeszował,otrzymał odpowiedz i powiadomił z kolei nas.- Czy oni.- panna Trubb mówiła z trudem - Frances! Co zFrances?!Ten aspekt nowego obrotu sprawy nie wpadł na myśl aniRegowi, ani Mavis.- Nie wiem - odrzekła.- Chyba ją teraz zapytają, czy LeslieCoke szantażował ją z tego powodu.Są tego właściwie zupełniepewni.Tak było, prawda?- Tak.- Pani wie, że on nie żyje? %7łe został zamordowany?- Tak - powtórzyła panna Trubb.- Czy policja tu była?- Nie.W każdym razie nie u mnie.Siedziały przez chwilę w milczeniu, patrząc na siebie.Potempanna Trubb wzięła w swoje dłonie rękę Mavis i zaczęła mówić.- Obiecałam matce, że zawsze będę się opiekowała Frances.Gdy wtedy, w lutym, powiedziała mi, że spodziewa się dzieckapod koniec lipca lub w sierpniu, nie wiedziałam, jak dotrzymaćswej obietnicy.Mój ojciec był surowy i staromodny.Wyrzekłbysię jej.Leslie odmówił poślubienia jej.- Dlaczego się nie pozbyła dziecka? Panna Trubb byłazaszokowana. - Jo okropny pomysł! Wiem, że to się często robi, ale bałam,się, że ona też spróbuje i umrze, albo okaleczy się na całe życie.Przecież żaden uczciwy lekarz by jej nie pomógł, czy nie tak?Zamiast odpowiedzi Mavis zapytała:- Pani wiedziała, że to Leslie jest ojcem?- O, tak.Powiedziała mi.Próbowałam go przekonać, alebezskutecznie.Więc pojechałyśmy obie do Coningtonu.Panijuż wie, co tam zaszło.- Tak.Aadnie się pani odwdzięczyła, co? Panna Trubbwestchnęła.- Myślę, że to on ją namówił.Frances ma słaby charakter,była przerażona i bezradna.Nie sądzę, aby była zdolna doobmyślenia takiego planu.Musiał znać nas obie bardzo dobrze.To był zły człowiek.- To ona była złą dziewczyną! - krzyknęła z oburzeniemMavis.- I jeszcze w dodatku zabrała pani chłopca!Błysk bólu przeszedł przez bladą twarz panny Trubb.- Colin nigdy mnie nie kochał - odpowiedziała spokojnie.-Długo trwało, zanim w to uwierzyłam, ale teraz jestem o tymprzekonana.Frances była śliczna.Spodziewałam się, że będziemi ufał i czekał na wyjaśnienie.Gdy uwierzył we wszystkonajgorsze o mnie, byłam przerażona i rozczarowana.Gdy się znią ożenił, było jeszcze gorzej, ale równocześnie to miuniemożliwiło zdemaskowanie jej.Widzi pani, wciąż go jeszczekochałam, więc jak mogłam zniszczyć jego szczęście?Oczy Mavis napełniły się łzami.Panna Trubb delikatniepogłaskała ją po ręce.- Byłam zadowolona, że mam Tomka - mówiła dalej.-Wiedziałam, że już nigdy nikogo nie pokocham, że nie wyjdę zamąż i nie będę miała własnych dzieci, Chyba byłam tak samostaromodna, jak mój ojciec.- I wzięła pani na siebie winę za jego śmierć - wybuchnęłanamiętnie Mavis - wiedząc, że to uczyniła pani siostra?Panna Trubb pochyliła głowę.- Przyszła do mnie na kilka dni, zanim.umarł.Powiedziała,że jest w rozpaczy.Leslie wyciągał od niego pieniądze, grożąc,że opowie wszystko Colinowi.Szantażował ją od urodzenia dziecka.Wtedy mu płaciła, by nie powiedział ojcu, którywydziedziczyłby ją, tak jak to zrobił ze mną.Mogła mu wtedypłacić, bo dostawała gażę w wojsku.Ale gdy wyszła za Colina,sytuacja się skomplikowała.Mówiła, że przychodzi do mnie, boojciec nie żyje i ona wszystko odziedziczy, ale musi potrwać,zanim testament stanie się prawomocny, a Leslie nie chceczekać.Powiedziałam jej, że najlepiej wyznać wszystkoColinowi i skończyć z tym raz na zawsze.Albo iść na policję.Powiedziałam nawet, że mogę sama porozmawiać z Colinem,aby ją ocalić od szantażysty.Wbijałam jej do głowy, że jestteraz bogata i że jego grozby to bluff.Poczeka na pieniądze -szantażyści zawsze czekają.Bardzo się na mnie rozzłościła iposzła.Tom zmarł w trzy dni pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl