[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyczuł to, mimo że sam tego nie potrafił.Tymsamym zorientował się, że i oni nie mają dostępu do jego myśli, jeżeli sam im na to niepozwoli.Zaczął się zastanawiać, czy ma to coś wspólnego z kawałkiem stali w jego czaszce,pamiątce po niemieckim granacie.Zobaczył wyraznie ciemnoszary tłuczek toczący sięnieuchronnie po śniegu.Pomyślał wtedy: To koniec, już po mnie.Potem nie pamiętał już nic iocknął się dopiero we francuskim szpitalu.Przypomniał sobie, jak strasznie bolała go głowa;przypomniał sobie pielęgniarkę, która go pocałowała; jej oddech pachniał anyżkiem, a onapowtarzała, starannie wymawiając każde słowo, jak gdyby przemawiała do małego dziecka:Je t aime, mon amour.La guerre est fini.Je t aime.Je t aime les Etats Unis.La guerre est fini, pomyślał teraz.La guerre est fini. Co to?  spytał ostro Dugan. O co pan py&Ev zjechał raptownie na bok drogi, wzbijając kłąb kurzu.Byli już półtorej mili za granicąmiasta; do farmy starego Garricka zostało trzy i pół mili. Niech pan nie myśli, nie mówi, tylko powie mi, co pomyślałem! Tout fini, pomyślał pan, la guerre est fini, ale pan zwariował, ludzie nie mogą czytaćinnym w myślach, nie mo&Dugan urwał.Wolno odwrócił głowę i spojrzał na Eva.Ev słyszał, jak naprężyły mu sięścięgna w szyi.Policjant miał bardzo okrągłe oczy. La guerre est fini  wyszeptał. Właśnie to pan pomyślał.I jeszcze to, że pachniałalukrecją& Anyżkiem  poprawił Ev z uśmiechem.Miała takie białe uda, taką ciasną cipkę. & i zobaczyłem granat na śniegu, Jezu, co tu się dzieje?Ev wyobraził sobie stary czerwony traktor. A teraz? Traktor  wykrztusił Dugan. Farmall.Ale ma niedobre opony.Mój ojciec miałfarmalla.Ten ma opony Dixie Field Boss.Nie pasowałyby do far&Nagle Dugan odwrócił się w drugą stronę, namacał klamkę w drzwiach, wychylił się izwymiotował.12 Kiedyś Ruth spytała mnie, czy przeczytam Osiem Błogosławieństw na jej pogrzebie,gdyby przyszło mi go celebrować  mówił wielebny Goohringer aksamitnym głosem, któryniewątpliwie spotkałby się z aprobatą wielebnego Donalda Hartleya. Zatem uczyniłemzadość jej życzeniu.Jednakże&(la guerre est fini pomyślał pan la guerre est)Goohringer zamilkł na chwilę, a przez jego twarz przemknął wyraz zaskoczenia iniepokoju.Uważny obserwator mógłby pomyśleć, że odrobina gazów żołądkowych podeszłamu do gardła i pastor przerwał, by stłumić nieprzystojne beknięcie..& sądzę, że Ruth zasługuje na jeszcze jeden fragment Pisma.Są to wersety&(traktor Farmall traktor)W mowie Goohringera znów nastąpiła króciutka przerwa i ten sam wyraz zatroskaniaprzemknął mu przez twarz. & o które, jak przypuszczam, żadna chrześcijanka nie ośmieliłaby się poprosić,wiedząc, że chrześcijanka musi na nie zasłużyć.Posłuchajcie słów, które odczytam wam zKsięgi Przysłów i przekonajcie się sami, czy wy, którzy dobrze ją znaliście, zgodzicie się zemną, że mówią one o Ruth McCausland. (ten ma opony Dixie Field Boss)Dick Allison zerknął w lewo i pochwycił spojrzenie Newta siedzącego po przeciwnejstronie nawy.Newt był skonsternowany.John Harley w bezgranicznym zdumieniu otworzyłusta; jego wyblakłe niebieskie oczy przesuwały się tam i z powrotem.Goohringer odnalazł właściwy ustęp, znowu zgubił, omal nie upuszczając Biblii.Nie byłjuż mistrzem ceremonii, ale zdenerwowanym studentem teologii, którego dusi trema.Niktjednak tego nie zauważył; obcy byli pochłonięci albo oznakami złego samopoczucia, alboniewiarygodnymi pomysłami.Mieszkańcy Haven skupili się razem na dzwięk alarmu, którego ostrzegawczy dzwonekrozbrzmiewał w myślach wszystkich po kolei  nowy kurant w dysonansie.(ktoś zagląda tam gdzie)(gdzie nie powinien)Bobby Tremain ujął dłoń Stephanie Cołson i uścisnął.Ona także ścisnęła jego rękę, patrząc na niego dużymi brązowymi oczyma  były to oczyłani, która słyszy szczęk zamka strzelby myśliwego.(na drodze numer 9)(za blisko statku)(jeden jest gliną)(gliną, ale szczególnym gliną  to gliniarz Ruth, który kochał)Ruth poznałaby te szeleszczące głosy.Teraz zaczęli je słyszeć nawet niektórzy z obcych,choć stosunkowo niedawno padli ofiarą zarazy w Haven.Kilku z nich rozglądało się wokółjak ludzie wyrwani z płytkiej drzemki.Jedną z tych osób była przyjaciółka doradcykongresmana Brennana.Zdawało się, że myślami błądziła wiele mil stąd  była tylkoniewiele znaczącą urzędniczką w Waszyngtonie, ale właśnie wymyśliła systemprzechowywania dokumentów, który mógł jej dać błyskawiczny awans.Nagle jej głowęprzeszyła jak strzała jakaś przypadkowa myśl, mogłaby przysiąc, że nie jej myśl(ktoś musi ich natychmiast zatrzymać!)więc rozejrzała się, sprawdzając, czy nikt w kościele nie krzyknął.Wszyscy jednak milczeli, z wyjątkiem pastora, który wreszcie odnalazł właściwy werset.Spojrzała na Marty ego, lecz Marty siedział otępiały, wpatrując się w jedno z witrażowychokien szklanym wzrokiem osoby pogrążonej w głębokiej hipnozie.Przypuszczała, że jest poprostu znudzony, wróciła zatem do własnych myśli.  Niewiastę dzielną któż znajdzie?  czytał Goohringer odrobinę drżącym głosem.Przerywał w niewłaściwych miejscach i kilka razy się zacinał. Jej wartość przewyższaperły.Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu zle, ale dobrze przezwszystkie dni jego życia.O len się stara i wełnę& .*Wspólne czujne ucho w kościele pochwyciło następną falę dziwnie obcych myśli:(przepraszam za to chyba nie mogłem)(& )(co?)(Chryste Panie przecież to Wheeling! Jakim& )(& )Mówią dwa głosy, ale słyszymy tylko jeden, pomyślała sieć zjednoczonych umysłów ioczy wszystkich spoczęły na Bobbi.W Haven tylko jedna osoba potrafiła zablokować dostępdo swoich myśli i nie było jej w kościele.Dwa głosy  czyżby tym drugim był głos twojegozapijaczonego przyjaciela?*Cytat za Biblią Tysiąclecia: Księga Przysłów 31; 10 13 (przyp.tłum.). Bobbi wstała raptownie i przecisnęła się między ławkami, czując na sobie straszny ciężarspojrzeń.Ten osioł Goohringer znów przerwał czytanie. Przepraszam  mruknęła Bobbi. Przepraszam& przepraszam.W końcu wyszła do przedsionka i na ulicę.Podążyli za nią inni  wśród nich BobbyTremain, Newt, Dick i Bryant Brown.%7ładen z obcych tego nie zauważył.Na powrótpogrążyli się w dziwnych marzeniach.13 Przepraszam za to  powiedział Butch Dugan.Zatrzasnął drzwi, wyciągnął z kieszenichustkę i zaczął ocierać usta.Chyba nie mogłem nic na to poradzić.Już mi lepiej.Ev skinął głową. Nie zamierzam panu tego tłumaczyć.Nie mamy na to czasu.Ale chcę, żeby pan czegośposłuchał. Czego?Ev włączył radio i przejechał gałką po skali.Dugan wzdrygnął się zaskoczony.Nigdy niesłyszał tylu stacji, nawet w nocy, kiedy nakładały się na siebie, wyłaniając się z oceanugłosów i zanikając.Tyle że tu nic nie zanikało, większość sygnałów była kryształowo czysta.Ev zatrzymał się na jakiejś stacji nadającej country.Kończyła się właśnie piosenkaJuddsów.Potem rozbrzmiał sygnał stacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl