[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W korytarzu stoi zdjęcieCalogera, obok którego pali się świeczka z wizerunkiem ojcaPio.Ojciec Pio uczynił wiele cudów, jednak Calogero niezmartwychwstał.To smutne, ale jedynym cudem, z któregononna Anna naprawdę by się ucieszyła, byłby cud śmierci.Raz w tygodniu wujek Egidio wozi ją na grób Calogera, gdziewymienia kwiaty i głaska fotografię swojego męża.Resztaświata, która tu, w Campobasso, przykręca talerze satelitarne do ścian domów i papla do maleńkich telefonów, dla niej nieistnieje.Nonna Anna bardzo się stara, by nam się u niej podobało.Dlatego zadzwoniła do wszystkich najważniejszych członkówrodziny i powiedziała im, że przyjeżdżamy, tak byśmywszyscy już pierwszego wieczoru mogli wspólnie zjeśćkolację.Na piecyku paruje wielki garnek, będzie minestrone.Wkrótce są już wszyscy, którzy są głośni i ważni: Marco,Gianluca i dzieci, ciotka Maria, wujek Egidio, Matteo i kilkuinnych, którzy mimochodem całują nas na powitanie,jakbyśmy, Sara i ja, przyszli tylko na chwilę z sąsiedniejwioski.Rodzina spotyka się często, właściwie kilka razy wtygodniu w różnym składzie.Miejscem spotkań jest zawszedom nonny Anny, nawet jeżeli zamieszanie z tym związanezdaje się ją denerwować.Ponieważ wszyscy tak często sięwidują, każdy jest dokładnie o wszystkim poinformowany.Opowiadane są różne historie, potem ogląda się telewizję albodyskutuje o liczbach w lotto.Tego wieczoru głównym tematem rozmów w mojejrodzinie jest los pewnego Giovanniego Bozziego, sąsiadawujka Raffaele i ciotki Marii, który w trzecim pokoleniuhandlował guzikami, ale niedawno został aresztowany,ponieważ - jak się okazało - handlował nie tylko guzikami,lecz także wekslami.Pochodziły one z kasyna, które trzy razyw tygodniu prowadził po pracy na zapleczu sklepu.Przezwiele lat pozostawało ono nieodkryte przez policję, ponieważsignor Bozzi skutecznie przekonał urzędników, że w żadnymwypadku nie chodzi o nielegalną jaskinię hazardu.W jegoprywatnym klubie gier nigdy stawką nie są pieniądze, jaktłumaczył, tylko guziki z jelenich rogów.Tymi guzikamiadministruje on, a każdy gracz ma swoje konto.To przecieżnic takiego. Oczywiście ani przez sekundę nie grano na guziki, służyłyone raczej za żetony, które po wejściu do Cafe Bozzi, jaknazywało się jego zaplecze sklepowe, należało wykupić pozbójeckim kursie u jego żony Elviry.Sam Bozzi prowadziłsalon i sprzedawał letnie piwo Peroni po 12 tysięcy lirów zabutelkę.W końcu Bozzi zarobili na kasynie tyle pieniędzy, żekupili sobie piękny dom w Bari, gdzie jednak rzadko jezdzili,ponieważ signor Bozzi musiał przecież prowadzić kasyno.Gdy ten czy inny gracz zaciągał długi u Bozziego, ówwystawiał kwity dłużne, co było błędem, bo nikt nie mógł ichwykupić.Z zabawy robiła się więc stopniowo poważnasytuacja.Gdy bowiem Bozzi zauważył, że owe weksle sązupełnie bezwartościowe, sprzedał je handlarzowi aut, któryszybko, w porozumieniu z rodzeństwem, zapytał dłużników,kiedy zamierzają spłacić swoje długi.Wśród dłużników był także Gordone, właściciel sklepurybnego, którego żona wyjawiła całą historię staremu księdzuAlfredo na spowiedzi.To ten sam zaprzyjazniony z rodzinąduchowny, który wygłaszał kazanie po śmierci Calogera.Rozmowny ojciec Alfredo opowiedział o sprawie prefektowipolicji, a ten schwytał w końcu Bozziego.Sklep z guzikamiprowadzi nadal jego żona, ale interes nie idzie już tak dobrze,odkąd Bozzi został aresztowany.- Biedny Giovanni - ubolewa wujek Raffaele.- Szkodatakiego pięknego sklepu z guzikami.Jego kwit dłużny, jak się pózniej dowiaduję od Gianluki,rozliczono mu niedawno przy zakupie nowego samochodu, wramach rabatu.Właściwie nie potrzebował żadnego auta, alesprzedawca wyjaśnił wujkowi, że to nie on o tym decyduje.Oprócz minestrone na kolację jest jeszcze pizza, którąprzyniósł Marco.Pokrojono ją wielkimi nożycami naporęczne kawałki i rozdzielono.Dobrze się przygotowałem na tę kolację i postanowiłem nie jeść więcej, niż sam zechcę.Będzie, co ma być.- Wez kawałek.- Dziękuję, naprawdę się już najadłem.- Szkoda, Marco kupił ją specjalnie dla ciebie.- Wiem, to bardzo miłe, ale więcej nie dam rady.A teraznajnowszy trik w repertuarze nonny Anny:- Rozumiem, że w Niemczech pizza jest na pewno lepsza.- Wcale nie, nie.Ta jest doskonała.I dalej w tonie największego rozczarowania:- Gdyby była taka doskonała, tobyś ją zjadł.- Ale ja już ją przecież jadłem.- Jesz jak wróbelek.- Nie, zjadłem cztery kawałki.- To jeden więcej czy mniej nie robi różnicy.- No dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl