[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie! To Smike sam chce biedaczek, żeby go tak nazywać i za nic nie godzi się na pana" przed swym nazwiskiem. to Smike odmienił się bardzo w tym krótkim czasie. Ale pod jakim względem? zapytała dziewczyna. Czy myśli pani o jego zdrowiu? N-i-e-e.Może nie o zdrowiu w ścisłym słowa tego znaczeniu. odparła panna LaCreevy z zastanowieniem. Choć Smike jest słabowity i wyczerpany, a w twarzy ma coś.Gdybym to zobaczyła u ciebie, serce by mi zamarło.Nie.Nie myślałam o jego zdrowiu. A więc o czym? Sama nie wiem, doprawdy ciągnęła. Ale obserwuję go często, a widok jego nieraznapełnia mi oczy łzami.Wiem, że -niezbyt trudno doprowadzić mnie do płaczu, bo z naturyjestem beksą, ale tym razem, zdaje mi się, mam słuszny powód do łez.Jestem przekonana, żeodkąd tu zamieszkał, Smike z jakichś poważnych przyczyn wyrazniej zdaje sobie sprawę zbraków swego intelektu.Odczuwa to coraz silniej.Coraz bardziej dręczy go to, że gubi sięniekiedy i nie może pojąć najprostszych rzeczy.Przyglądałam mu się, gdy podczas twojejnieobecności, moja kochana, siadywał sam i dumał z tak smutną miną, że przykro było na topatrzeć.A potem wstawał i wychodził z pokoju z taką żałością i rozpaczą! Trudnowypowiedzieć, jak mnie to bolało.Jeszcze niespełna trzy tygodnie temu był pogodnym,wiecznie czynnym chłopcem, uszczęśliwionym domowym zamętem i jak dzień długiwesołym.Teraz zmienił się zupełnie: ten sam chętny, poczciwy, oddany i kochający chłopak.ale.nie ten sam pod każdym innym względem. Jestem pewna, że to wszystko minie westchnęła.Kate. Biedaczek! Mam nadzieję. rzekła miniaturzystka z niezwykłą u niej powagą w głosie. Lubię goi chciałabym wierzyć, że to minie.Ale podjęła zwykłym sobie wesołym, gawędziarskimtonem powiedziałam już, co miałam do powiedzenia.Było to długie i zapewne bez sensu.W każdym razie postaram się rozerwać go dzisiaj, bo jeżeli ma być moim rycerzem przez całądrogę na Strand, to będę gadać, gadać, gadać i nie zamilknę, dopóki go nie doprowadzę dośmiechu.Im wcześniej pójdzie, tym lepiej dla niego, a im wcześniej ja pójdę, tym, zpewnością, lepiej dla mnie, bo w przeciwnym wypadku moja służąca rozpocznie flirt z jakimśindywiduum, które obrabuje cały dom.Chociaż.chociaż nie wiem, co tam znajdzie dozabrania, prócz stołów i krzeseł.no i oczywiście miniatur.Ba!.Mądrym byłby złodziej,który potrafiłby wyciągnąć z moich miniatur jakiekolwiek korzyści, bo ja, prawdę rzekłszy,nie potrafię tego dokonać.Tak rozprawiając mała panna La Creevy ukryła twarz pod bardzo płaskim kapeluszem, aresztę swej osoby pod bardzo wielkim szalem, który zapięła bardzo długą szpilką, i oznajmiła,że omnibus może się teraz zjawić, kiedy tylko zechce, bo ona jest zupełnie gotowa.Ale była tam przecie pani Nickleby, z którą należało się pożegnać, a więc omnibus nadjechałna długo przedtem, nim zacna dama zakończyła pewne wspomnienia najwłaściwiejdostosowane do okoliczności i, oczywiście, ściśle z nimi związane.Skutkiem tego panna LaCreevy zaczęła się straszliwie spieszyć, a że znajdowała się właśnie koło drzwi frontowych,pod osłoną których dyskretnie wynagradzała służącą kwotą osiemnastu pensów, wysypała zworeczka dwadzieścia półpensówek, te zaś rozleciały się i pochowały po wszystkich kątachkorytarza, a zbieranie ich zajęło sporo czasu.Po ukończeniu poszukiwań wypadałooczywiście ucałować jeszcze raz Kate i panią Nickleby, a potem zgromadzić na jednymmiejscu mały koszyczek i paczkę zawiniętą w gruby papier.Podczas wszystkich tychzabiegów omnibus jak się wyraziła panna La Creevy klął tak okropnie, że zgroza byłago słuchać".W końcu pojazd ten zaczął udawać, że rusza, wobec czego panna La Creevywyskoczyła z domu, wskoczyła do omnibusu i zaczęła gorąco przepraszać wszystkichpasażerów mówiąc, że nigdy w życiu rozmyślnie nie kazałaby im czekać.Kiedy rozglądałasię za dogodnym miejscem, konduktor wepchnął Smike'a do środka, zawołał, że wszystko wporządku (chociaż nic nie było w porządku), i ogromny wehikuł ruszył wreszcie z łoskotemco najmniej sześciu furgonów z browaru.Pozwólmy mu toczyć się tak, jakby chciał tegowspomniany wyżej konduktor, który teraz rozparł się z wdziękiem na ławeczce przyczepionejz tyłu pojazdu i ćmił mocno pachnące cygaro; pozwólmy mu przystawać, ruszać, galopowaćalbo wlec się noga za nogą, zależnie od tego, co konduktor uzna w danej chwili za właściwe iwskazane, sami zaś skorzystajmy ze sposobności i zainteresujmy się bliżej losami sirMulberry'ego Hawka oraz zasięgnijmy informacji, czy wyzdrowiał on już po wstrząsie, jakinastąpił podczas gwałtownego upadku z kabrioletu w okolicznościach poprzednio opisanych.Ze złamaną nogą, sińcami na całym ciele, twarzą pokrytą na pół zagojonymi bliznami,wybladły od bólu i go rączki baronet leżał na wznak wyciągnięty na łóżku, któregowięzniem miał pozostać jeszcze przez kilka tygodni.W sąsiednim pokoju panowie Pyke iPluck pijąc na umór, od czasu do czasu stłumionym śmiechem urozmaicali jednostajny szmerswej rozmowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- 34. Przygody Hana Solo II Zemsta Hana Solo (Daley Brian) 5 2 lata przed Era Powstania Imperium
- Haddock Nancy Najstarszy wampir w mieœcie 01 Szalone życie wampira(2)
- 034. Carcopino Jerome Życie codzienne w Rzymie w okresie rozkwitu cesarstwa
- Browning Amanda Œwiatowe Życie Extra 349 Na południu Francji
- Weiser Beniamin Ryszard Kukliński Życie œciœle tajne
- Kraszewski Józef Ignacy Chore dusze Życie arystokracji
- Trocki Lew Moje życie. Próba autobiografii
- Andrzej Zbych Stawka większa niż życie 02
- Bednarczyk Tadeusz Życie codzienne warszawskiego getta
- A...B...C... Agata Christie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvs.xlx.pl