[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do którego z tych pomieszczeń wszedł – i czy w ogóle to zrobił – nie wiadomo.–Moi ludzie właśnie je sprawdzają.–Dokładność to ważna rzecz, panie Sheldrake.Mam jednak poważne podejrzenia, że już go nie ma na trzydziestym piątym piętrze.–Wciąż trudno mi uwierzyć, że przemieszcza się kanałami transmisyjnymi – powiedział Sheldrake.– Są zaprojektowane do konserwacji, nie do chodzenia.Przeciskając się przez nie, z pewnością czuje się jak przepychacz do rur.Mauchly pogładził się po brodzie.–Powinien szukać wyjścia, uciekać z budynku.Zamiast tego pnie się w górę.Najpierw był na dwudziestym szóstym piętrze.Teraz na trzydziestym piątym.–Czy może mu chodzić o kogoś lub o coś? Samobójstwo? Sabotaż?–Brałem to pod uwagę.To możliwe, jeśli jest zdesperowany.Ale nie zrobił krzywdy Tarze Stapleton, a przecież to ona go wydała.Po prostu brak nam wystarczających danych o jego stanie psychicznym, żeby mieć pewność.– Mauchly popatrzył na ekrany.– Nie chcę odciągać zbyt wielu pańskich ludzi od poszukiwań.Jednak powinien pan umieścić straż przy najważniejszych instalacjach.I obstawić awaryjne wyjścia do apartamentu na najwyższym piętrze.–Czy nie powinniśmy obstawić również włazów do kanałów? Teraz, kiedy już wiemy, którędy się przemieszcza, moglibyśmy urządzić zasadzkę.–Pytanie tylko gdzie? Mamy tu zapewne ze sto mil tych kanałów, które dochodzą do każdej części budynku.I pięć razy więcej włazów.Nie możemy pilnować wszystkich.Cofnął się od konsoli.–On ma plan – rzekł bardziej do siebie niż do Shel-318drakea.– Jeśli odgadniemy jaki, będziemy wiedzieli, gdzie zastawić pułapkę.Potem odwrócił się._ Chodźmy – rzekł.– Myślę, że powinniśmy porozmawiać z Tarą Stapleton.49W pomieszczeniu znanym jako Zbiornik zegary ścienne pokazywały 18.20.Zwykle byłoby tu pełno techników monitorujących przepływ danych, robiących notatki na palmtopach, pilnujących by proces doboru, będący sercem i duszą Edenu, przebiegał w pełni sprawnie.Jednak tego wieczoru było tu pusto.Nikt nie obserwował danych wyświetlanych przez aparaturę i komputery.Jedynym dźwiękiem był szum mielonego powietrza, jedynym ruchem migotanie diod kontrolnych.Sala Zbiornika, jak reszta Edenu, została objęta ewakuacją.Gdy zegary pokazały 18.21, z korytarza dobiegł cichy szczęk, rozsunęły się podwójne drzwi.Samotna postać ostrożnie zajrzała do środka.Potem weszła, zamknęła drzwi i cicho przeszła przez salę.Kiedy Tara Stapleton szła korytarzami wewnętrznej wieży, uderzyła ją panująca w nich, pełna wyczekiwania cisza i pustka.Mimo to była zupełnie nieprzygotowana na to, co zobaczyła teraz.Była w tym pomieszczeniu setki, może nawet tysiące razy.Zawsze panował w nim ożywiony ruch.Zawsze jacyś ludzie stali przy Zbiorniku, urzeczeni widokiem awatarów, nieustannie krążących w swym cyfrowym wszechświecie.Teraz nie było żadnych widzów, a Zbiornik pozostawał ciemny i pusty.Proces przetwarzania danych klientów został wstrzymany, gdy320w wieżowcu ogłoszono fazę Delta, i nie zostanie wznowiony do czasu rozpoczęcia pracy przez poranną zmianę.Podeszła do przedniej ściany Zbiornika.Wyciągnęła rękę i dotknęła chłodnej, gładkiej powierzchni.Wrażenie ogromnej głębi, aksamitnej ciemności, pozostało.Jednak pusty Zbiornik dziwnie wyglądał.Chociaż wiedziała, że awatary to tylko elektroniczne widma – binarne twory istniejące tylko we wnętrzu komputera – ich brak w Zbiorniku wydawał się czymś złym, przeciwnym naturze.Przeniosła spojrzenie na ścienny zegar.Pokazywał 18.22.Dwadzieścia dwie po szóstej.Podeszła do pobliskiej konsoli.Wystukawszy kilka poleceń, weszła do bazy danych Zbiornika i głównego archiwum klientów.Zawahała się.Jako szef działu zabezpieczania danych miała wystarczająco wysokie uprawnienia, aby zrobić to, co proponował Lash.Jednak jej działania zostaną zarejestrowane, a każde naciśnięcie klawisza zapisane w rejestrze.Zapewne prędzej czy później będzie musiała wyjaśnić swoje postępowanie.Potrząsnęła głową.To bez znaczenia.Jeśli Lash kłamał – jeśli cała ta historia była częścią jego szaleństwa, teorii spiskowej lub manii prześladowczej – ona zaraz się o tym dowie.Natomiast jeśli mówił prawdę…Przez chwilę poruszała palcami, po czym zaczęła pisać.Nie wiedziała, co by to oznaczało, gdyby Lash mówił prawdę.Tak czy inaczej musiała to sprawdzić.Wystukała następne polecenie.Ekran na moment ściemniał, po czym znów się rozjaśnił.WŁASNOŚĆ EDEN INC.KOMORA WIRTUALNEJ KONTROLI KOMPATYBILNOŚCI KLIENTÓWWERSJA 27.4.1.1ŚCIŚLE TAJNE I ZASTRZEśONEWYMAGANE UPRAWNIENIA L-4,EXEC-D LUB WYśSZE321WŁĄCZONY TRYB MANUALNEJ POPULACJI SYMULACJALICZBA WSZYSTKICH OSOBNIKÓW?Patrząc na ekran, Tara nagle miała ochotę umieścić własny awatar w Zbiorniku, zobaczyć, jak jej cyfrowy wizerunek przemyka przez aksamitną ciemność.Czy długo trwało znalezienie awataru Matta Bolana? Stała przy konsoli kontrolnej.Znała na pamięć jego kod identyfikacyjny, mogłaby…Przypomniała sobie, że nie ma czasu na takie nostalgiczne rozmyślania.Ponadto nie robiła tego dla Lasha ani nawet dla Wilnerów czy Thorpe'ów.Robiła to dla siebie.Jeśli zdoła pomóc w rozwikłaniu tej zagadki, naprawić wszystko… może i dla niej nie będzie wtedy za późno.Nabrała tchu.Potem wpisała jedną cyfrę: 2.Na ekranie pojawił się nowy komunikat:WPROWADŹ KOD IDENTYFIKACYJNYAWATARUWystukała numer, który zobaczyła w swoim biurze, awatar pierwszego zarejestrowanego klienta: 000000000.Niemal natychmiast Zbiornik rozjaśnił się poświatą.Pojawił się w nim samotny awatar, maleńki i kruchy w czarnej pustce: blade, opalizujące widmo nieustannie zmieniające barwę i kształt.Chwilami unosił się niemal nieruchomo, a czasem śmigał z ogromną szybkością.Tara znów spojrzała na ekran.Otworzywszy osobne okno, wysłała zapytanie do archiwum klientów, szukając kodów identyfikacyjnych sześciu kobiet z pozostałych przy życiu superpar.Natychmiast otrzymała odpowiedź:322CASTIGLIANO ANDREA 000630442HERRERO MARIA 000688305Wróciwszy do głównego menu, Tara wprowadziła numer Lindsay Thorpe.Natychmiast pojawił się następny awatar.Przestała pisać i spojrzała przez ramię.Przy zaledwie dwóch obecnych w Zbiorniku awatarach proces doboru – zwieńczony pozytywnym lub negatywnym wynikiem – powinien zakończyć się bardzo szybko.Patrzyła, jak oba awatary unoszą się w pustce, to pulsując nowymi kolorami, to przygasając.Zaczęły coraz szybciej zmieniać barwy, przyciągane do siebie przez algorytmy atrakcyjności.Przez krótką chwilę zwinnie krążyły wokół siebie, niczym tancerze w pas de deux.Nagle śmignęły ku sobie.Nastąpił oślepiająco jasny błysk i na ekranach monitorów rozpętała się cyfrowa burza, gdy miliony zmiennych – indywidualnych gustów, upodobań, emocji i wspomnień tworzących osobowość – w mgnieniu oka zostały przetworzone i porównane przez superkomputer, Lizę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl