[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemogłam wyprowadzać jej z błędu, bo to by pociągnęło za sobą prośbę o pieniądze. Przecież ciotka wiedziała wszystko o tym nieszczęsnym chłopcu.Powiedziawszy to osunął się na fotel i ukrył twarz w dłoniach.Po tych słowach Klara znów uklękła u jego stóp.Czuła, że postąpiła okrutnie,gdyż broniąc stanowiska ciotki nie oszczędziła własnego ojca, zarzucając munieopatrzność i czyniąc mu wymówkę, że jej wyrządził krzywdę. Papo  zawołała  kochany.nie mów już więcej o tym.To nie przyda sięna nic.Pieniądze to nie wszystko! Nie dbam o pieniądze! Zobaczysz, gdyprzestaniemy mówić na ten temat, poczujemy się razniej. Jakże możemy przestać?  Wcale nie musimy o tym mówić.Po co mielibyśmy poruszać temat tak dlanas przykry w sytuacji, której nie możemy zmienić? O Boże, Boże!  zaczął kołysać się w fotelu, lamentując nad własnym i córkilosem oraz nad swoją nierozwagą w przeszłości, a łzy strumieniem ciekły mu potwarzy.Klara klęczała nadal u jego stóp, wpatrując się w ojca błagalnym, pełnymmiłości spojrzeniem, prosząc go, by się uspokoił, i zapewniając, że wszystko znówbędzie dobrze, muszą jednak zapomnieć o tej sprawie, a przede wszystkim przestaćo niej mówić.Ale pan Amedroz biadał dalej opłakując jak dziecko swój los iodtrącając wszelką pociechę. Tak, wiem  rzekł  wszystko to z mojej winy, ale jak mogłem temuzaradzić? Co miałem zrobić? Ależ, papo, nikt nie twierdził, że to twoja wina, ani nikt tak nie myślał. Nigdy nie wydawałem pieniędzy na siebie.Nigdy.nigdy.a jednak, ajednak. Zdobądz się na większą odwagę, ojcze.Przecież nic by się nie stało, gdybymzaczęła zarabiać na kawałek chleba jak inne młode kobiety.To mnie nieprzestrasza.W końcu ogarnęła go apatia, jak gdyby zabrakło mu już sił, by dać wyraz swejrozpaczy, a Klara wyszła z pokoju i zaczęła rozglądać się po domu, żebysprawdzić, jak się sprawy układały podczas jej nieobecności.Od służbydowiedziała się, że ojciec niedomagał niemal od chwili, gdy wyjechała.PanAmedroz kazał podawać sobie posiłki w sypialni i nie pamiętano, by podczasnieobecności córki wyszedł choć raz na przechadzkę.Kilkakrotnie zapytywało pana Beltona i wydawało się, że pragnie jego odwiedzin; dowiadywał się równieżo stan bydła i prace w majątku.Klara powróciwszy do jego pokoju starała sięnawiązać rozmowę na temat kuzyna.Pan Amedroz był jednak zbyt przejęty złąwiadomością o testamencie pani Winterfield, by pozwolił skierować rozmowę nainny temat, i w przykrym nastroju spędzili oboje ten wieczór w jego sypialni.Klaramiała własne zmartwienia oraz troskę o ojca i ze względu na warunki, w jakich sięznajdowała, nie mogła mieć pogodnego spojrzenia na świat.Zdobyła ukochanego,aby go zaraz utracić, w dodatku utraciła go w okolicznościach, które zraniłyboleśnie jej kobiecą dumę.Aczkolwiek przez jeden wieczór byli zaręczeni, jednaknigdy nie kochał jej prawdziwie.Prosił, by została jego żoną, jedynie dlatego, żechciał spełnić wolę umarłej ciotki! Im dłużej o tym myślała, tym większą gorycząnapełniało się jej serce.Jednocześnie trudno było nie myśleć o kuzynie.BiednyWill! Ten w każdym razie kochał ją prawdziwie, chociaż  jak wmawiała w siebie miłość ta była krótkotrwała.Gdy myślała o nim, wydawało się jej, że tozaledwie wczoraj siedziała z nim na skale w parku.Natomiast myśląc o kapitanieAylmerze czuła, że wieczność dzieli ją od chwili, kiedy się rozstali, mimo żedopiero wczoraj był jej narzeczonym i dopiero dziś rano zaręczyny te zostały zerwane.Nazajutrz był posępny, chmurny, listopadowy dzień.Klara poszła naprzechadzkę do parku, pozostawiając ojca leżącego jeszcze w łóżku, i po pewnymczasie skierowała się do willi Askertonów.Zastała panią Askerton jak zwyklesamotną w małym saloniku, siedzącą przy oknie z książką w ręku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl