[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tego wszystkiego wynika, że nauczanie przez przypowieści jest w ten czy inny sposób trwałą funkcją słowa chrześcijańskiego.To co Jezus robił ongiś w ściśle określonym punkcie ziemi i czasu, apostolstwo chrześcijańskiema realizować dla ludzi wszystkich czasów.Ma ich stawiać w obecności tej przyczyny rodzącej wiarę — razem z wezwaniem wewnętrznym i pomocą łaski — jaką jest slowo-przypowieść.Ma ich stawiać w obliczu zbliżającej się prawdy, która ofiaruje się decyzji ich „serca” i która — jeśli zechcą — rozpoczyna owe postępowanie ku sobie, z coraz wyraźniejszym ujawnianiem się ze strony prawdy i coraz pozytywniejszym otwarciem i pogłębianiem ze strony ludzi.Każdy kaznodzieja chciałby być tutaj sługą Ewangelii, pamiętając zresztą, że „uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa — swego pana” (Mt 10, 24; Łk 6, 40).Każdy siewca słowa ewangelicznego może powtarzać jako intensywną modlitwę, a nie literaturę, słowa tak wspaniałe przywodzące na myśl tajemnice zapowiadania Królestwa przez przypowieści:Spraw, niechaj będę wśród ludzi, jak osoba bez twarzy,A moje słowa nad nimi pozbawione dźwięku.Jak siewca milczenia, siewca ciemności, siewca kościołów, Jak siewca miary Boga.Bo tak jak małe ziarno, nie wiadomo jakie.Wrzucone w dobrą ziemię, z niej czerpie energię 1 daje określoną roślinę.Pełną, z korzeniami i wszystkim, co się należy —Tak słowo w duchu.Przemów więc, martwa ziemio W moich palcach!Spraw, niechaj będę jak siewca samotności i niechajTen co usłyszy moje słowaWraca do domu niespokojny i obciążony '•.Czy nasze nauczanie jest naprawdę takie? Czy Kościół wystarczająco rozwija tę przypowieściową wartość przybliżania Boga? Czy nasza teologia Słowa Bożego, skądinąd tak embrionalna, uobecnia dostatecznie myśl, że przez Słowo dokonuje się spotkanie żywej prawdy z wolnymi sumieniami? Przez sam zwykły fakt tej propozycji Słowo jest miejscem i narzędziem, przez które dokonuje się coś w rodzaju sądu nad światem: ono pokazuje pewien fakt, a ludzie przybierają wobec niego pewną postawę i to postawę, która ich osądza.Jeżeli pokazuję fakt Jezusa Chrystusa, jeżeli sprawiam, że przybliżenie się Królestwa staje się aktualne, to moi słuchacze przestają być niewinni: kierują się albo ku sprawiedliwości postępującej za wiarą, albo ku zawinionej, choćby wskutek nieuwagi, odmowie.Tekst Izajasza raz jeszcze nabiera groźnej aktualności.Głosząc kazanie, celebruję tajemnicę zbawiania, które rao-że się stać zatratą, jeśli się z nim człowiek rozminie.Czy mam świadomość, jak wielka jest stawka? Czy ja sam opowiedziałem się decydująco za ewangelią, czy dość poważnie przeżyłem dramatyczne i błogosławione napięcie tego dialogu, przez który człowiek staje się uczniem? Czy życie moje wystarczająco karmiłem Słowem, a Słowo moim życiem? A jeżeli oprócz głosu Pana słucham też głosu Jego świadków, to czy nie okaże się, że jestem zbyt dalekim od tego, co Ignacy-męczennik mówi o prawdziwym uczniu: że nie jest ón byle jakim, choćby miłym dla ucha dźwiękiem, /one, ale prawdziwym głosem, słowem, logos, poprzez całkowite, na wzór Chrystusa, zaangażowanie swego istnienia l7.PRZYPOWIEŚCI W EKONOMII ZBAWIENIAPrzypowieści są pól-ciemną a pół-jasną formą, w jakiej przedstawia się prawda.Wymagają wysiłku inteligencji i wyjaśnienia.Widzieliśmy, że ich struktura jest dialogowa: jest tam wymiana i wzajemność.Fakt ten zakłada potrzebę rezerwy czasowej, podobnie jak w każdej wymianie, a także tej, jakiej wymaga ujawnienie się naszego usposobienia i wprawienie w ruch naszej wolności.Stąd przypowieści, podobnie jak „znaki”, odpowiadają pewnej ekonomii, która naszej wolności daje pole do wypowiadania się i do działania.Zrozumiemy to przez analogię do miłości.Helena na kasztanowate włosy włożyła dzisiaj złotawą przepaskę.Wie, że spotka się z Bernardem.Myśli sobie: jeżeli jego uczucia dla mnie są takie, jak moje dla niego, to zrozumie.Może się zdarzyć, że Bernard w ogóle nie zauważy tej przepaski — wtedy Helena nic nie powie.Ale jeżeli ona mu się spodoba, to stanie się to znakiem większego zbliżenia, a miłość, zaledwie w zalążku, poszuka nowych środków do wypowiedzenia się i zachęty do odpowiedzi.To zwykły znak, sygnał: jeżeli mnie kocha — zrozumie! Znak jest najodpowiedniejszym środkiem do zachęcenia kogoś, kto tego pragnie, do wypowiedzenia się, z zachowaniem całej swobody i spontaniczności.Pierwszy znak rozpoczyna tę grę wzajemnych, stopniowych zbliżeń, o której mówiliśmy.Ten znak ma już własną treść, już leży na linii tego, do czego będzie977 — Chrystus i zbawienieprowadził, jeśli zostanie rozpoznany i przyjęty.Drobne zaproszenia miłości są już wstępnym obrazem samej miłości.Sam stan wezwania zwróconego do jakiejś wolności, której nie chce się niczym popędzać, wymaga światłocienia znaku, lub przypowieści.Potrzebna jest w niej taka ilość światła, żeby sens mógł być rozpoznany, ale także tyle półmroku lub wieloznaczności, żeby w niczym nie czuć się przymuszonym i żeby odpowiedź mogła się ukształtować swobodnie, w zależności od usposobienia naszego „serca”.Bóg także przedstawia swoje posłanie w taki sposób, że można go z pewną dozą słuszności nie zrozumieć i odrzucić, ale jest w nim także prawdziwa możliwość rozpoznania i przyjęcia.Po Pascalu wypowiedział to Kierkegaard słowami, po których trudno już się odważyć na lepsze określenie tego, co on tak głęboko odczuł:„Nie byłoby sprawiedliwe, gdyby Jezus Chrystus ukazał się w sposób boski i całkowicie zdatny do przekonania wszystkich ludzi; nie byłoby też sprawiedliwe, gdyby przyszedł w sposób tak ukryty, żeby ci, co Go szczerze szukają, nie mogli Go znaleźć.Dla nich właśnie chciał być doskonale poznawalny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl