[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan wie lepiej niż ja, ile akcji mafii ma swój finisz wsądzie. Bardzo, bardzo niewiele. Pieprzona prawda! Nie obrazi się pan, Washington, jeśli powiem, że kręcicie się w kółko? Sierżancie, myślę, że ma pan absolutną rację  przyznał detektyw. Ale z powodu córkiDetweilera& To ćpunka.Tak jak mówiłem.*Akcja afirmacyjna (affirmative action)  polityka społeczna, realizowana w Stanach Zjednoczonych od lat 60.XX w.Jej celem jest wyrównanie szans (zwłaszcza w szkolnictwie i zatrudnieniu) grup dyskryminowanych (np.Murzynów, Latynosów, Indian czy kobiet) (przyp.tłum.).  Ale również córka H.Richarda Detweilera  naciskał Washington. Burmistrz chcezatem wiedzieć, kto strzelał.Jeśli dziewczyna nie brała udziału& Rozumiem  przerwał mu Dolan. Musi pan zatem zachowywać pozory, co? Właśnie. Czyli że wróciłeś pan tutaj i wypytałeś mnie jeszcze raz.A ja powtórzyłem dokładnie tosamo, co powiedziałem za pierwszym razem.W porządku? A teraz skończmy tę sprawę, dobra? Cóż, wolałbym jednak omówić ponownie wszystkie szczegóły  nalegał detektyw. Jezu Chryste, Washington, kurwa mać  zaklął Dolan.Popatrzył na zegarek. Mówiłemjuż, że mam być w sądzie.Za pięćdziesiąt pięć minut.A muszę wcześniej przejrzeć notatki. Po prostu chce się mnie pozbyć.I nie sądzę, cholera, żeby miało to cokolwiek wspólnego zsądem. Burmistrz popędza inspektora Wohla, więc on popędza mnie.Naprawdę muszę& Pieprzyć inspektora Wohla! To twój problem, facet. Hej, Pat  wtrącił się porucznik Mikkles. Nie przeginaj! Pomyślał pan sobie, detektywie, że skoro Wohl nie przyjechał tu osobiście, spróbujesz pansam coś załatwić, no nie? Opanuj się.Pat. Cóż, tak, więc teraz wiecie, jakie mam problemy z Wohlem  oświadczył Washington. Nie, nie wiemy!  odburknął Dolan. Nie sądzicie chyba, że miałem ochotę opuścić wydział zabójstw, przejść do wydziału Wohlai pracować dla niego?!Sierżant zastanawiał się przez chwilę. Tak, słyszałem o tym.Pan i Tony Harris, zgadza się? Zgadza.Wohl to prawdziwa szycha, sierżancie.Zazwyczaj dostaje to, czego chce. Ta ostatnia uwaga była dla ciebie, poruczniku Mikkles, aby uspokoić twoją zupełniezrozumiałą obawę, czy aby nie na twoją głowę posypią się gromy, jeżeli coś pójdzie nie tak. Może od ciebie  warknął Dolan. Pat  wtrącił znów porucznik Mikkles  daj facetowi piętnaście minut.Stwórzcie pozory,że działacie.Wiesz, jak to się robi.Sierżant spojrzał na Miklesa z jawnie nieszczęśliwą miną.Wyraznie poczuł się zdradzony.Porucznik pokiwał głową. Kwadrans  poprosił. Nadal zostanie ci czas na przygotowanie się do sądu. Dobra  odburknął Dolan. Piętnaście minut.W porządku? Tylko zamarkujemy działanie  zapewnił go Washington. Dobra, przejdzmy na ty i zaczynaj. Sam zrobiłeś te fotki? Do czego je potrzebujesz, cholera? Już ci je pokazałem. Dlaczego nie chce, żebym obejrzał zdjęcia?  zastanowił się detektyw. Kto wie? Może gdy przejrzymy je ponownie, dostrzeżemy coś, co umknęło nam zapierwszym razem. Co na przykład? Nie wiem. Nie mam w ogóle, kurde, pojęcia, gdzie one są. Czyżbym na coś trafił?!. Może maje twój partner?  naciskał detektyw. E, nie, prawdopodobnie są w pieprzonej teczce.Zerknę  odparował Dolan i wyszedł zpomieszczenia. Washington  odezwał się porucznik Mikkles. Dolan to dobry gliniarz.  Tak, poruczniku, wiem o tym. Ale ma typowo irlandzki temperament.Proszę cię o przysługę.Zapomnij o stwierdzeniu Pieprzyć inspektora Wohla. W ogóle nie słyszałem, żeby ktoś powiedział coś takiego, poruczniku. Mam u ciebie dług  ucieszył się Mikkles. Niech pan o tym zapomni  mruknął Washington.Do biura wrócił sierżant Dolan z plikiemfotografii wielkości kartki z zeszytu. Proszę, pieprzone fotki  oświadczył, wręczając zdjęcia detektywowi. Co chceszwiedzieć?Washington przejrzał fotografie, potem ułożył je we właściwej kolejności.Przedstawiały Anthony ego J.DeZego: wysiadającego z samochodu przed hotelem Warwick,wręczającego pieniądze portierowi, idącego do hotelowego baru, siedzącego wewnątrz baru cztery zdjęcia, w tym jedno, na którym goniec hotelowy wręczał mu kluczyki od samochodu,opuszczającego bar, zmierzającego na parking oraz  ostatnie  wchodzącego na parking. To odpowiednia kolejność? Nie ma więcej?  detektyw zadał te pytania, jedno po drugim,oddając plik fotografii Dolanowi. Sugerujesz, że to nie wszystkie?  warknął sierżant. Jasne, że wszystkie. Przerzucił je szybko i dodał:  Taaa, dokładnie w tej kolejności jepstrykałem. Anomalia! Anomalia! Anomalia!  huczało w głowie Washingtona. Sierżancie, chciałbym mieć ten komplet do moich akt  rzucił detektyw. Negatywypewnie znajdę w laboratorium fotograficznym? Facet, który prowadzi laboratorium, to mój kumpel  powiedział szybko Dolan.Zadzwonię do niego i zrobi dla ciebie komplet odbitek. Dzięki  odparł Washington. Gdy tak patrzysz na nie jeszcze raz, przychodzi ci do głowycoś nowego? Ani jedna pieprzona rzecz  odparował twardo sierżant. No cóż, staraliśmy się  podsumował detektyw. Skończyliśmy zatem? No chyba że masz jakiś pomysł. Ani jeden pieprzony pomysł.Jeśli na coś wpadnę, zadzwonię. Będę naprawdę wdzięczny  odparł Washington. I, jak już wspomniałem, zatelefonuję do mojego przyjaciela z laboratorium fotograficznego ikażę mu zrobić komplet odbitek dla ciebie. Dziękuję  zakończył detektyw.* * *Jason Washington zaparkował swój nieoznakowany samochód na parkingu za Roundhouseprzy Siódmej i Race.Wysiadł i ruszył wprost do budynku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl