[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówiłeś mi pan, ale siadajże tymczasem, panie Adamie, mówiłeś pan, że pisarz pokątny Gomulowiczproponował panu nabycie wekslu, opiewającego na.zł.i podpisanego przez p.Tadeusza Zameckiego, przez paniąHelenę Zamecką i przez kogoś trzeciego ? Przepraszani,  odezwał się p.Alfred głosem cokolwiek niepewnym  zdaje mi się że przeszkadzam.pozwólpan, że pana pożegnam. Tam w bramie,  rzekł p.Karol zwracając się do pieca, jak gdyby tylko jemu a nie komu innemu chciał udzielić tejinformacji w bramie czeka komisarz w towarzystwie kilku żolnierzy policyjnych.Są to niegrzeczni ludzie, którzy często niepozwalają człeku pożegnac się wtenczas, gdy mu najbardziej pilno do domu.Otóż panie Adamie, chciałeś panzasięgnąć mojej rady, jako prawnika, przyjaciela i towarzysza broni, w sprawie owego wekslu.Na to odpowiedziałempanu, że przyjaciel nasz wspólny, p.Tadeusz Zamecki, posiada w bankach tutejszych tak znaczne kapitały, nieobciążone żadnemi należytościami, że śmiesznością byłoby z jego strony pożyczać pieniądze na wysoki procent.Ergo,jeżeli istnieje weksel z jego podpisem, weksel ten musi być i jest, sfałszowanym.Radzę fałszerzowi, ażeby zaniechałswego zamiaru, bo dostanie się do kryminału.Radzę ludziom, którzy wnoszą niepokój w uczciwe rodziny i którzyznieważają kobiety, ażeby ponumerowali swoje kości, a to w celu tem łatwiejszego ich pozbierania, gdy będąpołamane.A teraz, panie Adamie, chciejcie pożyczyć mi swojej laseczki!P.Karol podczas ostatnich słów swoich poszedł był do okna, otworzył je był szeroko i pozdejmował doniczki zkwiatami, które na niem stały, lokując je na komodzie znajdującej się opodal.Uskuteczniwszy to, wziął z rąkzdumionego p.Tetrzyckiego jego "laseczkę" i zbliżył się rezolutnie do p.Alfreda. Mój panie !  wołał ten ostatni, tu zaszło jakieś nieporozumienie! Pozwól mi pan wytłumaczyć się.sprowadziłeśpan policję. Nie, policji jeszcze nie ma, ale nie ma także i wyjścia innego, jak tylko przez okno! Za okno, łotrze!Są chwile w życiu najdzielniejszych bohaterów, w których jedynem możliwem męztwem jest męztwo szybkiej decyzji,chociażby decyzja ta prowadziła do odwrotu przez okno.Tego rodzaju chwila zaskoczyła obecnie p.Alfreda.Zrozumiał ją i poszedł od razu za jej impulsem.Okno było otwarte i znajdowało się na dole, tylko z powodu.'niedzieli, większa niż zwykle liczba sług znajdowała się na podwórzu i w bramie, a ponieważ, p.Skryptowiczrozkrzyczał się był mocno pod koniec rozmowy, z której zdałem sprawę, więc oczy tej, paradyzowej wszelakopubliczności, zwrócone były w tę stronę, i widziały z niemałem zdumieniem, jak "jakiś pan" wyskoczył przez okno, inie oglądając się po za siebie pędem wyleciał na.ulicę.Berger nie miał przynajmniej świadków swojego pogromu ! To jest ów Zgorzelski, który wam chciał sprzedać weksel, panie Adamie  rzekł p.Skryptowicz, spokojniedokonawszy swojego dzieła. Teraz, proszę was jeszcze o jedno.Jeżeli macie cokolwiek przyjazni dla mnie i dlaTadeusza, nie wspominajcie ani jemu, ani nikomu w świecie ocałej tej sprawie, póki was nie wezwę.Chodzi tu o jegospokój, mam nadzieję, że uda mi się ochronić go od szkody, nie wyrządzając mu większej przykrości nad wszelkiestraty pieniężne, a taką przykrością byłoby, gdyby się dowiedział o tem, co zaszło.Czy dajecie słowo? Daję ! Ale jak mi Bóg miły, czemuście tego gagatka nie poczęstowali przynajmniej porządnie moją towarzyszkąpodróży, albo czemuście mi przedtem nie powiedzieli, co to za panicz. Nie chciałem korzystać z przewagi, jakiej mi użyczała tak potężna rezerwa, a i bez tego, napędziłem mu okropnegoPiotra.Ręczę, że ogląda się na wszystkie strony, czy go policja nie chwyta za kołnierz.Po odejściu p.Tetrzyckiego, który mieszkał daleko za miastem, a z zasady pogardzał dorożkami i fjakrami i musiałtembardziej spieszyć się do domu, p.Skryptowicz zawiadomił rodzinę, iż nazajutrz rano wyjeżdża na wieś.Wiadomośćo niezwykłych warunkach, wśród których p.Zgorzelski dostał się był na podwórze i na ulicę, rozeszła się już była wcałej kamienicy.Pani Skryptowiczowa dziękowała niebiosom, że się na tem skończyło, córki jej utrzymywały, żeojciec jest okropnym gorączką, i że bądz co bądz, można było "tego pana" w delikatniejszy sposób nauczyć rozumu.Jedna tylko Helenka zadziwiła wszystkich oświadczając nagle z wielką namiętnością, że "temu panu" należała sięjeszcze lepsza lekcja i że ona gdyby mogła, byłaby go zabiła.Właściwego przebiegu i powodu rozprawy z p.Zgorzelskim nie znał nikt, oprócz p.Karola i p.Tetrzyckiego.ROZDZIAA II.P.Skryptowicz przybył nazajutrz do Rymiszowa w podwójnej misji.Postanowił był rozmówić się z p.Zameckim otem, co począć z Helenką, której melancholje, miał na swojem sumieniu, i rozmówić się z p.Zamecką o odkryciach,które poczynił był przypadkiem za pośrednictwem p.Tetrzyckiego.Dowiedział się na samym wstępie, że p.Tadeusz zaledwie wstał z łóżka po kilkodniowej słabości, i że teraz dopiero oddano mu jego list, donoszący lakonicznie oserdecznych cierpieniach Helenki i o wszystkich wynikach tych cierpień. W kimże się kocha ta mała? zapytał p.Zamecki. W wychowanku twojego proboszcza, Wacławie Rolińskim. No, wielkie rzeczy! Jeżeli się kochają, niech się pobiorą, i koniec. Ba, właśnie że nie tak łatwo o ten koniec, jak sądzisz. Tu p.Karol opowiedział p.Tadeuszowi przebieg i skutekniezręcznej swojej interwencji w sprawy zakochanych młodych ludzi. Hm, to w istocie fatalna historja, odparł p.Zamecki.Chłopak zdaje się być charakterunieugiętego i posiada bardzo wiele poczucia godności własnej.Jest tylko jeden sposób: sprowadzić Helenkę tutaj, ajeżeli młodzież sama nie porozumie się pomiędzy sobą, to my starzy nic nie poradzimy.Mógłbym wprawdzie pomówićwprost z młodym Rolińskim, ale nie podobna przecież, bym mu się oświadczał w imieniu Helenki.Dlatego też, pojadęz tobą jutro, i przywiozę ją tutaj, a Rolińskiemu polecę założenie tartaku parowego, albo młyna parowego, alboczegokolwiek innnego pędzonego parą, ażeby go zatrzymać w Rymiszowie. Jednakże, czy sądzisz, że przyszedł czas pokazywać Helenkę?. Nie wiem.Matka jej wydaje mi się od kilku tygodni szczególnie niespokojną.jakby jej.coś bardzo ciężyło nasercu.Kryje się z tem przedemną i stara się być swobodną i wesołą, ale znam ją zbyt dawno, bym jej nie miałprzeniknąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl