[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś aż takim tchórzem, że nie masz odwagi mi się pokazać?- Mam swoje zasady postępowania, przynajmniej w stosunku do ciebie.Pozbawiłaś mniezbyt wielu moich podwładnych.Spodziewam się teraz, że w każdej chwili możesz wbićszpony w moją skórę.Spojrzała z nienawiścią w jego stronę.- Nigdy ci nie wybaczę zdrady, jakiej się dopuściłeś wobec Heikego z Ludzi Lodu.Niezamierzam więc ustąpić, dopadnę cię któregoś dnia, nie uważam też, że winna ci jestemjakieś obietnice.Ale chętnie zawarłabym z tobą pewien kompromis.Akurat w tej chwili niemam siły walczyć.Dobrze wiesz, że jeśli się skoncentruję i postaram, zdołam cię pokonać.Najpierw jednak chciałabym odnieść tę szkatułkę do Lipowej Alei.Dasz mi wolną drogę?Wisielec zwlekał z odpowiedzią.- Ale wrócisz?150 - Oczywiście, i dobiorę się do ciebie, możesz być pewien.Liczę się z tym, że będzieszpróbował odbudowywać swoje imperium pod moją nieobecność, ale zaryzykuję.Znowu się namyślał.- Mógłbym unieszkodliwić cię natychmiast.- Naprawdę?- Oczywiście - odparł pospiesznie, ale nie podjął żadnej próby.Było tak, jak jej mówili starzyna strychu.Czuł dla niej respekt, zachowywał się bardzo niepewnie.Dlaczego?- To znaczy, że pozwalasz mi tu zostać? - zapytał z niedowierzaniem.- Na razie tak.Ale uprzedzam cię, mogę zaatakować w każdej chwili.Uświadomiła sobie, że wisielec się uśmiecha.Już planował, jak zgromadzi swoichzwolenników, i gdy Saga wróci, będzie dużo lepiej przygotowany.- W takim razie idziemy - zdecydowała Saga.- I powiedz twoim pomocnikom na dziedzińcu,żeby mnie przepuścili.- Proszę bardzo - zgodził się obojętnie.- I zapraszam z powrotem - dodał z bezczelnymuśmieszkiem, balansując na zrujnowanych schodach.Saga zeszła na dół, a potem wyszła na dwór bez żadnych problemów.Nikogo nie byłowidać, nikt jej nie zaczepiał.Nie wiedziała, czy wisielec jej towarzyszy, czy nie.W końcuznalazła się poza niebezpiecznym terytorium.Viljar wstał ze swojego miejsca i szedł jej naspotkanie.Wyglądał na zmartwionego.- Saga, Bogu niech będą dzięki, że wróciłaś! Chyba nigdy jeszcze się tak z żadnegospotkania nie cieszyłem! Ale zabawiłaś tam naprawdę bardzo długo.Dopiero teraz spostrzegła, że zaczyna się zmierzchać.Naprawdę tak długo była wedworze?- Ta szkatułka.Czy to znaczy, że ci się udało? - szepnął Viljar przejęty.- I Grastensholmjest wolne od, no, wiesz od kogo?- Jeszcze nie całkiem - odparła zdyszana.- Viljar, czy ty masz srebrny krzyżyk? To znaczy,chodzi mi o to, czy nosisz krzyżyk na szyi?Spoglądał na nią zdumiony, a potem podniósł rękę do szyi.151 - Mam, naturalnie, że mam.Dostałem od Belindy, ona jest bardzo religijna.Noszę go zewzględu na nią.Saga przerwała mu.- Daj mi go teraz, szybko!- Co? Ty też jesteś wierząca? - zdziwił się.- Na swój sposób jestem.Religijne wychowanie mojego katolickiego ojca zrobiło swoje.Dziękuję - dodała, biorąc krzyżyk.- To nam pomoże.A teraz wez szkatułkę i jak najszybciejwracaj do Lipowej Alei.Ja przyjdę trochę pózniej.Spiesz się! Nie mamy czasu!- Nigdzie nie pójdę! Zostanę z tobą.Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana, przyda ci sięmoja pomoc.- To przynajmniej odejdz na bok.Nie wiem, jak się wszystko potoczy.Nie możesz zostaćzraniony, wiesz, został mi jeszcze co najmniej jeden.Ten najgorszy.Viljar chwycił szkatułkę i pobiegł drogą w stronę Lipowej Alei, ale niezbyt daleko.Sagadziałała jak w gorączce.Zciskając w dłoni krzyżyk, szła w stronę wzgórka.Po kilku krokachusłyszała krzyk.Wołanie z dworu, pełne przerażenia i wściekłości.Wisielec zorientował się,co jego przeciwniczka zamierza zrobić.Saga zaczęła biec.- Saga! Uważaj, on cię goni! - krzyknął Viljar.Spojrzała za siebie.Wisielec był tak zdenerwowany, że zapomniał stać się niewidzialny.Gnał jak burza, wyciągał swoje i tak niesamowicie długie nogi i wrzeszczał nieustannie.Najwyrazniej nie brak i takich, którym nie spieszno do spokojnej mogiły! Powieszony nigdyprzedtem nie miał tak wysokiej pozycji jak w Grastensholm, kiedy panował nad sporymoddziałkiem upiorów.Dobrze się z tym czuł i nie chciał zmian.Było już bardzo niedaleko wzniesienia, ale jednak jeszcze kawałek, a powieszony pędził zpotworną szybkością.Saga biegła przez leżące odłogiem pole i krzyczała do Viljara, by sięwystrzegał upiora.W krytycznej sytuacji może złapać Viljara jako zakładnika, żebyszantażować Sagę.Musiałaby wtedy ustąpić.Nie miała czasu patrzeć, co się dzieje z kuzynem, jej jedynym celem było wzniesienie, owodawne szubieniczne wzgórze, o którym teraz już nikt nie pamiętał.Jeszcze kilka kroków.Ale powieszony zbliżał się nieustannie, słyszała tupot, czuła jego straszliwą złość.Gdybyprzyszło co do czego, nie będzie miał litości.%7łarty się skończyły, teraz gra toczy się o jego życie , jeśli można się tak wyrazić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl