[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak już skoÅ„czyÅ‚em jÄ… prać, z twarzy wyglÄ…daÅ‚a jak Å‚aciate szczeniÄ™. A jak tu z dachem nad gÅ‚owÄ…?  spytaÅ‚ Wsiowy.ObejrzaÅ‚ już sobie osadÄ™.WyglÄ…daÅ‚o na to, że wolnych domów nie ma, a wszystkie staÅ‚y tak blisko siebie,że gdyby kto miaÅ‚ chęć posunąć żonÄ™ sÄ…siada, wystarczyÅ‚oby, żeby wystawiÅ‚ fiutaza okno, a ona wypięła tyÅ‚ek. W pobliżu raczej nic nie znajdziesz.Możesz sobie wypożyczyć namiot zesklepu i znajść miejsce kawaÅ‚ek dalej przy drodze, w mÅ‚odniku.Tych drzewjeszcze przez lata nie bÄ™dÄ… ciąć, za maÅ‚e, psiakrew. To jeszcze raz dziÄ™ki  pożegnaÅ‚ siÄ™ Wsiowy i ruszyÅ‚ ku tartakowi.ByÅ‚ już blisko, kiedy uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że jedna rzecz go zaciekawiÅ‚a, azapomniaÅ‚ spytać: za co w ogóle ten caÅ‚y Pete tak obiÅ‚ Jacka Trzy Palce.WróciÅ‚ też myÅ›lami do tej rudej nad potokiem  wiedziaÅ‚, że to ona zastrzeliÅ‚aPete'a.Dziwnie byÅ‚o uÅ›wiadomić sobie, że oboje byli zabójcami.Kiedy Wsiowy sobie poszedÅ‚, SÅ‚onko poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ z powrotem.ChciaÅ‚a tylkoodsapnąć, ale zaskoczyÅ‚a siebie samÄ… i usnęła.ObudziÅ‚a siÄ™ z tej drzemki, czujÄ…cdotyk dÅ‚oni, gÅ‚adzÄ…cej jej policzek.Przez chwilÄ™ myÅ›laÅ‚a, że to może Pete, od wielkiego dzwonu zdarzaÅ‚y mu siÄ™chwile czuÅ‚oÅ›ci, lecz zaraz przypomniaÅ‚a sobie, że Pete już nikogo niepogÅ‚aszcze.To byÅ‚a dÅ‚oÅ„ Karen. Mama, ja nie chciaÅ‚am ci tego wszystkiego nawygadywać.SÅ‚onko zdoÅ‚aÅ‚ajakoÅ› usiąść.ZorientowaÅ‚a siÄ™, że ma dÅ‚oÅ„ ukrytÄ…w kieszeni sukienki, zaciÅ›niÄ™tÄ… na chwycie rewolweru.Nie byÅ‚o Å‚atwo zmusić palce, by siÄ™ rozwarÅ‚y i wypuÅ›ciÅ‚y broÅ„.SpaÅ‚a z rewolwerem w garÅ›ci,bez palca na cynglu, trzymajÄ…c go tylko jak paÅ‚kÄ™.Tak dÅ‚ugo Å›ciskaÅ‚a broÅ„, takmocno, że teraz dostaÅ‚a skurczu i przez dÅ‚uższy moment nie mogÅ‚a rozprostowaćpalców. Bo ja już nie wytrzymaÅ‚am tego ciÄ…gÅ‚ego bicia  powiedziaÅ‚a. I to niebyÅ‚ pierwszy raz, Karen.Ty zwyczajnie o niczym nie wiedziaÅ‚aÅ›.BiÅ‚ mnie tak,żeby nie byÅ‚o widać.Aż do tego razu.Dla ciebie byÅ‚ kochanym tatusiem, ale dlamnie żaden byÅ‚ z niego mąż. Czemu tak robiÅ‚, mama? Co mu robiÅ‚aÅ›, że musiaÅ‚ ciÄ™ bić? " Co robiÅ‚am? Gdybym choć zrobiÅ‚a cokolwiek, zwariowaÅ‚a i zaczęła go tÅ‚uc,żeby mi oddaÅ‚, to jeszcze bym zrozumiaÅ‚a.MogÅ‚abym zrozumieć, gdybyzdarzyÅ‚o mu siÄ™ coÅ› zÅ‚ego z mojej winy albo gdyby byÅ‚ chory i nie wiedziaÅ‚, corobi, ale to nie byÅ‚o tak.Nie to, że po prostu mnie walnÄ…Å‚, ot tak sobie.NaprawdÄ™chciaÅ‚ mnie skatować.RobiÅ‚ to, bo to lubiÅ‚. Mnie nigdy nie uderzyÅ‚  Karen zwiesiÅ‚a gÅ‚owÄ™. Jak dostawaÅ‚am lanie,to tylko od ciebie. Bo ciebie kochaÅ‚.WrÄ™cz uwielbiaÅ‚.SÅ‚onko objęła córkÄ™ ramieniem.Ta nie próbowaÅ‚a siÄ™ wyswobodzić. Zawsze mówiÅ‚ mi  dobranoc"  podjęła Karen. Już tego nie zrobi.Niepójdziemy razem na ryby.I zawsze razem Å›piewaliÅ›my.NauczyÅ‚ mnie Å›piewać.MówiÅ‚, że jestem tak dobra, jak Sara Carter. Lepsza. MogÅ‚aÅ› zrobić inaczej.Nie musiaÅ‚aÅ› go zabijać.MogÅ‚aÅ› go po prostuporzucić. ChciaÅ‚am, ale nie wiedziaÅ‚am, jak ci o tym powiedzieć.%7Å‚aÅ‚ujÄ™, że ci niepowiedziaÅ‚am.Lepiej mówić o czymÅ› takim, niż o tym, co ci musiaÅ‚ampowiedzieć zeszÅ‚ej nocy.A kiedy to siÄ™ dziaÅ‚o, nie mogÅ‚am po prostu wstać iwyjść.Akurat wtedy nie daÅ‚by mi nigdzie odejść.BaÅ‚am siÄ™, że kiedy skoÅ„czy,już nigdy i nigdzie nie pójdÄ™.Popatrz na mojÄ… twarz, córeczko.Karen obróciÅ‚a siÄ™ ku niej.SÅ‚onko z bólem zauważyÅ‚a, że przypominaÅ‚a ojca. Mam zÅ‚amany nos i rozbite wargi.CaÅ‚e szczęście, że ostaÅ‚y mi siÄ™wszystkie zÄ™by, ale na lewe oko ledwie widzÄ™.JesteÅ› pewna, Karen, że twój tatamnie kochaÅ‚?Karen rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™, opierajÄ…c gÅ‚owÄ™ o ramiÄ™ matki.SÅ‚onko trzymaÅ‚a jÄ… takprzez dÅ‚ugi czas. Gdy już dziewczyna siÄ™ wypÅ‚akaÅ‚a, SÅ‚onko odezwaÅ‚a siÄ™ znów:  Twój tatanie zawsze byÅ‚ dla mnie paskudny.MieliÅ›my parÄ™ fajnych chwil.KiedyÅ› gokochaÅ‚am.Wiem też, że on kochaÅ‚ mnie.PoznaliÅ›my siÄ™, kiedy miaÅ‚amszesnaÅ›cie lat, on dziewiÄ™tnaÅ›cie.ByliÅ›my zbyt mÅ‚odzi.Ale pragnÄ™liÅ›my siebienawzajem i wydawaÅ‚o siÄ™ nam, że to wÅ‚aÅ›nie miÅ‚ość.No i byÅ‚a, w pewnymsensie.Ale to szczeniacka miÅ‚ość.ChcieliÅ›my siÄ™ po prostu pobawić w tatÄ™ imamÄ™, Karen.MyÅ›leliÅ›my, że miÅ‚ość to znaczy spÄ™dzać każdÄ… noc razem.Rozumiesz? ZapamiÄ™taj to sobie, nim siÄ™ zadurzysz w jakimÅ› chÅ‚opaku tak, żebÄ™dziesz przysiÄ™gać, iż nie możesz żyć bez niego obok ciebie i w tobie. Mama, nie mów tak. Kiedy taka prawda, i teraz muszÄ™ tak o tym mówić.Nie mamy czasu napiÄ™kne słówka, wystarczy go tylko na prawdÄ™.Nie daj siÄ™ wydać za mąż, zanimnie bÄ™dziesz dość dorosÅ‚a, by naprawdÄ™ wiedzieć, kogo i czego chcesz.Ten JerryFlynn, z którym siÄ™ widujesz.Dobry chÅ‚opak.Ale jesteÅ› jeszcze za mÅ‚oda, żebymyÅ›leć o Å›lubie, i on też. Nic nie mówiÅ‚am, że siÄ™ chcemy żenić. No nie.Ale może o tym myÅ›lisz.Ja o tym myÅ›laÅ‚am w twoim wieku.WiÄ™cwyszÅ‚am za mąż, ale twojego tatÄ™ wciąż ciÄ…gnęło do innych kobiet.Nigdy nieprzestaÅ‚oby go do nich ciÄ…gnąć.Nie wiem, co jeszcze mogÄ™ ci powiedzieć.NiewiedziaÅ‚abym, co powiedzieć, nawet gdyby zginÄ…Å‚ w jakiÅ› inny sposób.Ale tak.No nie ma słów.Nienawidzisz mnie? Nie wiem sama, co czujÄ™. Karen pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. To co terazzrobimy? Możesz wrócić do babci.ZostaÅ„ u niej, a ja tymczasem coÅ› wymyÅ›lÄ™. Sama nie chcÄ™ tam wracać. Nieraz byÅ‚aÅ› tam beze mnie. Wiem.Ale teraz jest tam tatuÅ›.Nie możemy po prostu wrócić do domu? Nie mamy domu, Karen.Tornado go wzięło i zmiotÅ‚o. No i co, nie możemy tam wrócić? JeÅ›li damy radÄ™ tam dojść.Tak zesztywniaÅ‚am, że ledwie siÄ™ mogÄ™ ruszyć.Jak tam dojdziemy, zobaczysz tylko, że chaÅ‚upÄ™ nam zmiotÅ‚o.ZostaÅ‚a podÅ‚oga,nic wiÄ™cej. I tak chcÄ™ iść.* WyszÅ‚y na drogÄ™ i zÅ‚apaÅ‚y okazjÄ™, podwiózÅ‚ je kierowca ciężarówki peÅ‚nejpogdakujÄ…cych kur.Ów facet, posiadacz czterech nieregularnie rozrzuconych podziÄ…sÅ‚ach zÄ™bów, wpatrywaÅ‚ siÄ™ w SÅ‚onko, kiedy ta sadowiÅ‚a siÄ™ obok niego Karen siadÅ‚a przy drzwiach szoferki. Pani jakiÅ› wypadek miaÅ‚a, czy co? Można i tak powiedzieć  odparÅ‚a SÅ‚onko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl