[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pamiętam, że na imponującej liście twoich byłych zawodów niezabrakło też budowniczego domów.- Pamiętam, że wtedy nie zrobiło to na tobie wrażenia - odparłTempie.-  Tutaj ich nie potrzebujemy", tak powiedziałeś.- Masz dobrą pamięć do rozmów.- Zwłaszcza do tych, od których zależy moje życie.- Czy muszę zaczynać każde nasze spotkanie od przeprosin?- Nie widzę żadnego ważnego powodu, by tak nie było.- W takim razie przepraszam.Pomyliłem się.Dowiodłeś, że jesteślojalnym towarzyszem podróży, a także świetnie sobie radzisz zprowadzeniem modlitw.- Bezpański pies przekuśtykał przez działkę,powąchał kawałek gówna, dodał kolejny od siebie, po czym odszedł. Powiedz, jako stolarz.- Były stolarz.-.jak byś się zabrał za budowanie na tej działce? - Gdybyś przystawił mi nóż do gardła?  Tempie zrobił krok doprzodu i z chlupotem zapadł się znacznie powyżej kostki.Z dużymtrudem uwolnił but.- Teren nie jest najlepszy - musiał przyznać Majud.- Teren zawsze jest odpowiedni, jeśli dotrze się odpowiedniogłęboko.Zaczniemy od wbicia słupów ze świeżego twardego drewna.- To będzie wymagało sporo siły.Sprawdzę, czy Owca poświęcinam dzień albo dwa.- Rzeczywiście, silny z niego jegomość.- Nie chciałbym być na miejscu tych słupów.- Ani ja. Tempie czuł nad sobą wiszący młot od chwiliporzucenia Kompanii Aaskawej Dłoni i miał nadzieję, że to sięwreszcie skończy.- Drewniany szkielet oparty na słupach, a potemkantowane belki z kołkami do podparcia podłogi z sosnowych desek,żeby klientom nie przeszkadzało błoto.W przedniej części partemsklep, z tyłu gabinet i warsztat.Murarz postawi komin i kamiennąprzybudówkę, w której urządzisz kuznię.Na piętrze twoja kwatera.Widzę, że w modzie są tutaj balkony wychodzące na ulicę.Jeślichcesz, możesz go przyozdobić półnagimi kobietami.- Myślę, że w tym względzie zerwę z miejscową tradycją.- Stromy dach zabezpieczy dom przez zimowymi opadami izapewni miejsce na strych, gdzie można urządzić magazyn albokwatery pracowników. Budynek nabierał kształtów w wyobrazniTemplea, a jego ręka kreśliła wstępne wymiary.Efekt tylkonieznacznie psuła banda dzikich dzieci z ludu Duchów, którebaraszkowały nago w strumieniu pełnym gówna.Majud skinął głową z uznaniem.- Powinieneś był się przedstawić jako architekt, a nie stolarz.-To bycoś zmieniło?- Jeśli chodzi o mnie, owszem.- Ale założę się, że nie w przypadku Curnsbicka.- On ma serce z żelaza. - Mam! - Pokryty zaschniętym brudem osobnik wjechał zchlupocem do miasteczka, zmuszając swoją wyczerpaną, kuśtykającąszkapę do maksymalnego wysiłku.Uniósł jedną rękę wysoko, jakbytrzymał w niej słowa Wszechmogącego. Mam! - ryknął ponownie.Tempie zauważył w jego dłoni charakterystyczny błysk złota.Ludzie zaczęli wiwatować i gratulować bez entuzjazmu, poklepującposzukiwacza po plecach, gdy ten zeskoczył z konia, jakby mielinadzieję, że przejdzie na nich jego szczęście.- Jeden z farciarzy - zauważył Majud.Patrzyli, jak poszukiwacz człapie na krzywych nogach w góręschodów prowadzących do Burmistrzowskiego Kościoła Kości, aobdarty tłum podąża za nim, chcąc choćby rzucić okiem na samorodek.- Podejrzewam, że do obiadu będzie spłukany  rzekł Temple.- Dajesz mu aż tyle czasu?Odsunęła się klapa jednego z namiotów.Ze środka dobiegłosręknięcie i wyleciał łuk szczyn, który obryzgał ścianę innego namiotu,potem błoto, osłabł do małej strużki i ustał.Namiot znów się zamknął,Majud ciężko westchnął.- W zamian za pomoc w wybudowaniu omawianej struktury, jestemgotów płacić ci markę dziennie.Tempie parsknął.- Widzę, że Curnsbick nie pozbawił Kręgu Zwiata całejszczodrości.- Drużyna uległa rozwiązaniu, ale to nie znaczy, że nie czuję sięodpowiedzialny za ludzi, z którymi podróżowałem.- Albo po prostu zamierzałeś znalezć tutaj stolarza, ale okazało się,że dzieła miejscowych rzemieślników są.pośledniej jakości.- Templeuniósł brew, patrząc na budynek stojący obok działki, któregowszystkie drzwi oraz okna były krzywe i rozmieszczone pod różnymikątami.Budowla przechylała się na bok, mimo że podpierał ją stary kamienny blok na wpół zatopiony w ziemi.-Może chciałbyś wybudować zakład, który przetrwa najbliższą ulewę.Jak myślisz, czy w zimie pogoda staje się tutaj dokuczliwa?Zapadła cisza, w której zimny wiatr poruszał płótnami namiotów iniebezpiecznie kołysał skrzypiącymi budynkami.- Jakiej zapłaty oczekujesz? - spytał Maj ud.Temple poważnie się zastanawiał nad ucieczką i porzuceniemPłoszki, której wciąż był winien siedemdziesiąt sześć marek.Niestety,nie miał dokąd ani z kim uciec, a sam radził sobie jeszcze gorzej niż wtowarzystwie.To oznaczało, że musiał znalezć pieniądze.-Trzy marki dziennie.- To jedna czwarta tego, co płacił mu Cosca,ale dziesięć razy więcej, niż zarabiał, jadąc za bydłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl