[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postępowała tak ze mną, jeszcze kiedy byłemmłodszy od Leefa.Najlepsza trawa zawsze rośnie poza horyzontem.Najsłodsza woda płynie w następnej rzece.Najbardziej niebieskieniebo jest ponad inną górą. Westchnął przeciągle.- Zanim sięzorientujesz, stawy ci strzelają nad ranem, a w nocy co dwie godzinywstajesz, żeby się odlać.Nagle dociera do ciebie, że najlepsza krainazostała za tobą, a ty nigdy jej nie doceniałeś, gdyż wbijałeś wzrokprzed siebie.- Dawne lata uwielbiają towatzystwo.- Owca zadumał się, drapiącbliznę w kształcie gwiazdy, którą nosił na zarośniętym policzku. Zakażdym razem, kiedy się oglądasz, tych drani jest coraz więcej.- W końcu wszystko zaczyna ci przypominać wydarzenia zprzeszłości.Dawne miejsca.Ludzi.Być może także to, jaki sam byłeś.Terazniejszość staje się coraz mniej wyrazna, a przeszłość corazbardziej rzeczywista.Przyszłość niemal całkowicie zanika.Owca uśmiechnął się kącikiem ust i zapatrzył w dal.- Szczęśliwe doliny przeszłości - wyszeptał.- Uwielbiam rozmowy staruchów, a ty? - Płoszka uniosła brew,zerkając na Leefa. Człowiek od razu czuje się zdrowszy.- Wy, szczeniaki, myślicie, że przyszłość można odkładać wnieskończoność - mruknął Słodki.- Traktujecie czas jak pieniądze zbanku.Ale jeszcze się nauczycie. - Jeśli najpierw nie zabiją nas Duchy - odparł Leef.- Dziękujemy za przypomnienie o tej przyjemnej możliwości -odrzekł Słodki.- Jeśli filozofowanie ci nie odpowiada, mam dla ciebieinne zajęcie.- To znaczy?Stary zwiadowca wskazał głową ziemię.Na trawie leżało mnóstwopłaskich, białych i wyschniętych krowich placków, miłe wspomnieniepo jakimś dzikim stadzie, które błąkało się po trawiastychpustkowiach.- Zbieranie gówna.Płoszka parsknęła.- Myślę, że jak na jeden dzień miał dość kontaktu z gównem, gdysłuchał, jak ty i Owca wysławiacie dawne czasy.- Nie da się spalić dobrych wspomnień, a szkoda, gdyż wtedybyłoby mi ciepło każdej nocy. Słodki wyprostował rękę, wskazującpłaskie pustkowie rozciągające się we wszystkich kierunkach,bezkresną połać ziemi i nieba, nieba i ziemi prowadzącą donikąd.- Anikawałka drewna na przestrzeni stu mil.Kiedy przekroczymy most nadSićtus, zaczniemy palić krowie placki.- Będziemy też nad nimi gotować?-To może poprawić smak tego, co jadamy - odrzekł Owca.- Taki już urok wędrówki  stwierdził Słodki.- Tak czy inaczej,wszyscy młodzi zbierają opał.Leef zerknął na Płoszkę.- Nie jestem taki młody - odburknął i żeby to potwierdzić, potarłpalcem podbródek, na którym z dumą hodował tzadki jasny zarost.Płoszka zastanawiała się, czy sama nie zdołałaby zapuścić bardziejokazałej brody, a Słodki wyglądał na niewzruszonego.-Jesteś wystarczająco młody, żeby pobrudzić sobie ręce gównem wsłużbie Drużyny, chłopcze! - Po czym poklepał Leefa po plecach, kuniezadowoleniu zgarbionego młodzieńca.- Cóż, brązowe dłonie tooznaka odwagi i zaszczyt! Równinny medal! - Chcesz, żeby prawnik ci pomógł? - spytała Płoszka.- Za trzymiedziaki będzie twój przez całe popołudnie.Słodki zmrużył oczy.- Dam ci za niego dwa.- Umowa stoi.- Nie warto było się targować przy tak niskichcenach.- Myślę, że mu się spodoba - orzekł Owca, gdy Leef i Słodki odeszliw stronę Drużyny.Zwiadowca znów zaczął rozprawiać o tym, jakdobrze było kiedyś.- Nie przyłączył się dla zabawy.- Podobnie jak my wszyscy.Przez chwilę jechali w milczeniu, tytko oni dwoje oraz niebo, takolbrzymie i głębokie, że mogli odnieść wrażenie, iż nic nie trzyma ichna ziemi i w każdej chwili mogą w nie runąć i nigdy się nie zatrzymać.Płoszka poruszyła prawą ręką.Ramię i łokieć wciąż miała słabe iobolałe, ból promieniował na szyję i żebra, ale słabł z każdym dniem.Zpewnością bywało gorzej.- Przykro mi - niespodziewanie odezwał się Owca.Płoszka na niego popatrzyła.Był zgarbiony i oklapnięty, jakbyobciążała go kotwica przywiązana do szyi,- Nie dziwię się.- Mówię poważnie, Płoszko.Przepraszam za to, co się stało wAverstock.Za to, co zrobiłem.Oraz za to, czego nie zrobiłem.- Mówiłcoraz wolniej, a Płoszka miała wrażenie, że każde słowo jest bitwą,którą musi toczyć.- Przepraszam, że nigdy ci nie powiedziałem, kimbyłem.zanim przybyłem do gospodarstwa twojej matki.Wpatrywała się w niego, czując suchość w ustach, ale on wbiłwzrok w swoją lewą dłoń, pocierając kciukiem kikut palca.- Chciałem pogrzebać przeszłość.Stać się nikim i niczym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl