[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Boże, przepraszam - mówię, zastanawiając się, jak tomożliwe, że taki mały kieliszek wina zostawił tak wielkąplamę na jego koszuli.- Guy, to Robert Bass.Jego syn chodzido tej samej klasy, co nasze dzieci.- Więc to ty jesteś tym pisarzem - odzywa się zimno Guy,przerywając niestosownie długie milczenie, i wiem, że udajemu się dojść do właściwych wniosków.- Lucy opowiadała mio tobie.- Och - mówi Robert Bass, wyglądając na zadowolonego.- Rozmawialiśmy o jej urlopie w kurorcie narciarskim LesMendips - dodaje Guy.- I czy to moralnie naganne jezdzić nanartach poza wyznaczonymi trasami, gdy się wie, że cośtakiego może spowodować lawinę.Następnie oddala się bez słowa.- Pójdę poszukać ręcznika albo czegoś w tym rodzaju -mówię do Roberta Bassa, czując się wyjątkowopodenerwowana tą sytuacją.- Co go ugryzło? - pyta.- Pójdę z tobą.Wychodzimy nakorytarz.Nie ma tam nikogo.Wszyscy są albo w salonie, zktórego właśnie wyszliśmy, albo na dole w kuchni.Wchodzędo niewielkiego pomieszczenia obok drzwi wejściowych,335 które pamiętam z zeszłotygodniowej wizyty.Biegnie przezcałą szerokość domu i jest używane jako szatnia oraz ogólnieskładowisko wszystkiego.Na końcu, obok wychodzącego naogród okna, znajduje się niewielki zlew.Biorę ręcznik ipodaję go Robertowi Bassowi.- Skąd wiedziałaś o tym pomieszczeniu? - pyta,wycierając wino ręcznikiem.Bierze do ręki kieliszek i wypija to, co w nim pozostało,jednocześnie nie spuszczając ze mnie wzroku.Przygląda sięzarysowi mojej sukienki, tam, gdzie dotyka skóry na ramieniu,przesuwając spojrzenie od twardości mostka aż do miękkichkonturów nad dekoltem.Zagryza dolną wargę w zamyśleniu iwpatruje się we mnie z takim natężeniem, że muszę odwrócićwzrok.- Instynkt - odpowiadam.- Musisz mieć dobrze rozwinięty.- Czasami.- Cóż, znajdujemy się bez wątpienia na uboczu, Lucy -mówi, zamykając za sobą drzwi.W związku nadchodzi taki moment, że to, co nie zostałopowiedziane, staje się ważniejsze od tego, co powiedziano, iwłaśnie dotarłam do takiego momentu z Robertem Bassem.Ale powinnam mu była powiedzieć, że moje intencje byłyszlachetne, kiedy zaproponowałam, że poszukam ręcznika, iże nie miałam zamiaru zwabiać go do tego pomieszczenia.Milczę jednak.Zwiatło jest włączone, ale mimo to jest tutajciemnawo, a od świata zewnętrznego oddzielają nas płaszcze iswetry, które wiszą schludnie na kołkach po obu stronachszatni.To taka chwila, do której człowiek po latach wraca izastanawia się, jak sprawy by się potoczyły, gdyby się obrałoinną drogę.To czas na podjęcie decyzji.Robert Bass wyciąga rękę i środkowym palcem przesuwapo linii, którą minutę temu parzył swym spojrzeniem, aż336 wreszcie zatrzymuje go w tym miękkim rowku międzypiersiami.Słyszę westchnienie, które w mniej milczącymkontekście mogłoby przejść niezauważone, i ze zdumieniemstwierdzam, że to ja je wydaję.Przyjemność jest ogromna.Totak, jakby mój rozum odłączył się od ciała, a ja obserwuję, jakto wszystko przytrafia się komuś innemu.Opieram się okożuch Niezłej Mamuśki Nr 1 i unoszę lekko głowę kusufitowi, by Robert Bass miał dostęp do niższych rejonów mejszyi.Teraz to ja zagryzam dolną wargę.Nie chcę, by przestał,ale nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za wyjście munaprzeciw.Odsuwa palec, a ja ponownie wzdycham, ponieważ każdaczęść mego ciała żąda dalszej uwagi.Wtedy widzę, jaknachyla się ku mnie.Kładzie jedną dłoń na ścianie,pozwalając reszcie ręki oprzeć się o moje ramię, natomiastdrugą wsuwa mi pod sukienkę na ramieniu, po czym sunie niąpowoli w dół, aż odsłania większość górnej połowy megociała.Drżę z rozkoszy towarzyszącej wyczekiwaniu.Ryzykonakrycia jedynie zwiększa ekscytację i zastanawiam się, jakprzez tyle lat udało mi się trzymać z daleka od tego rodzajuprzeżyć.Wtedy Robert Bass nachyla się jeszcze bardziej, a tadłoń, która przed chwilą znajdowała się na moim ramieniu,przyciąga mnie teraz do niego i już, już mamy się pocałować,kiedy rozlega się pukanie do drzwi.- Lucy, czy to ty tam jesteś? - odzywa się zza drzwi męskigłos.- Lucy?Strach przed przyłapaniem pomniejsza nieco fakt, że niejest to ani Tom, ani żona Roberta Bassa.Ale pukanie jest takuporczywe, że nieuchronnie przyciągnie uwagę innych gości.Podchodzę do drzwi i uchylam je lekko.To Sławny Tata.- śśś - mówię, kładąc palec na ustach.337 - Nie trzeba być cicho na imprezach! - woła, wpychającsię do środka.- Wiedziałem, że to ty, Sweeney.Byłem wogrodzie, spojrzałem w to okno i rozpoznałem twoją sukienkę.- W ogrodzie? - mówię.- Myślałem, że bierzesz kokę.- Biorę kokę?- Będziesz powtarzać wszystkie moje słowa? - pyta.Zatrzaskuje za sobą drzwi.Robert Bass zdążył się cofnąć nakoniec pomieszczenia i stoi teraz za jakimiś długimipłaszczami obok zlewu.Widzę jego nogi pomiędzy paramikaloszy i innych butów.Ale Sławny Tata ma własny plan i zkieszeni marynarki wyjmuje kartę kredytową oraz małątorebeczkę z białym proszkiem.Zamyka drzwi na klucz, siadana niskim taborecie, bierze ze sterty koło drzwi jakieśczasopismo i wprawnie przygotowuje ścieżki kokainy.Wielkodusznie podaje mi czasopismo, ale ja odmawiam.- Mam dość problemów bez chemicznego wspomagania -mówię.Sławny Tata nachyla się nad czasopismem i wciągaścieżkę przez zwinięty banknot dwudziestodolarowy.Widokten jest mi tak znajomy, że przez chwilę zastanawiam się, woszołomieniu wywołanym winem, niezaspokojonympożądaniem i brakiem powietrza, czy przypadkiem nieoglądam właśnie któregoś z jego filmów.Możliwe, że ten,który wyreżyserował Quentin Tarantino.Następnie zaczynamoceniać, czy gorzej byłoby zostać nakrytą in flagranti zjednym rodzicem, czy podejrzewaną o branie narkotyków zinnym, i dochodzę do wniosku, że nie ma wielkiego wyborumiędzy nimi dwoma i że muszę się stąd wydostać jaknajszybciej.- Co w takim razie tutaj robiłaś? - pyta Sławny Tata.Patrzy na sukienkę, która zwisa mi z ramienia.Podciągamją w górę, ale wtedy rozsuwa się na brzuchu.Jedynymwyjściem jest rozwiązanie tej kopertowej sukienki i338 zawiązanie jej od początku.Tak więc szybko ją odwiązuję, poczym owijam wokół siebie i wiążę nad talią ciasny węzeł.- Poprawiałam sukienkę - mówię.- Nie spodziewałam sięwidowni.- Fantastycznie jest wyjechać z L.A.i znalezć się znowuw kraju, gdzie kobiety wyglądają jak kobiety - oświadcza zentuzjazmem Sławny Tata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl