[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczyła, że jego spojrzenie błądzi za jej plecami.Przechylił głowę.RLTWiedząc, że wyszedł za nią Lucas, Sofie powoli wstała i odwróciła się, stawiającToma przed sobą.Położyła mu dłonie na ramionach.- Tom, kochanie, mam dla ciebie wspaniałą niespodziankę.To jest twój ojciec.Przyjechał z daleka, aby cię poznać.Bądz grzecznym chłopcem i przywitaj się.Tom wpatrywał się w ojca oczami wielkimi jak talerze.- Dzień dobry - powiedział ostrożnie.Lucas podszedł i przykucnął przed nim.Uśmiechnął się łagodnie i wyciągnął rękę.- Cześć, Tom.Cieszę się, że mogę cię wreszcie poznać - rzekł lekko schrypniętym,pełnym emocji głosem.Po chwili wahania Tom także wyciągnął rękę i uroczyście uścisnęli sobie dłonie.- Naprawdę jesteś moim tatą?- Naprawdę - potwierdził Lucas.- To dlaczego z nami nie mieszkasz? - zapytał chłopiec, marszcząc brwi.Przeszedł od razu do sedna sprawy, tak jak to dzieci mają w zwyczaju.W niebieskich oczach Lucasa zatańczyło rozbawienie.- Chciałem, ale sprawy potoczyły się inaczej, niż zaplanowałem.Teraz to się jed-nak zmieni - dodał, a oczy Toma rozbłysły.- Zamieszkasz z nami? - zapytał z podekscytowaniem.- Jeszcze tego do końca nie ustaliliśmy - odparł Lucas, zerkając na Sofie.- Prawda,mamusiu?- Pózniej o tym porozmawiamy, kochanie.Dlatego właśnie tatuś je dzisiaj z namiobiad - wyjaśniła, posyłając Lucasowi spojrzenie pełne wyrzutu.Tom, nieświadomy panującego między rodzicami napięcia, podskakiwał z radości.- Super! - wykrzyknął, po czym spojrzał pytająco na ojca.- Mamy dziś makaron.Uwielbiam makaron.A ty? - chciał wiedzieć.Lucas skinął poważnie głową.- Wiesz co, Tom, ja też.Tak bardzo, że mógłbym go jeść codziennie.Chłopiec zachichotał.Sofie patrzyła, jak między ojcem a synem wytwarza się na-tychmiastowa więz.Poczuła ukłucie zazdrości.Wiedziała, że to nic dziwnego, skoro tyleRLTlat miała Toma tylko dla siebie.W każdym razie cieszyła się bardzo, że tak dobrze siędogadują od samego początku.- Tom, a może zabierzesz ojca do ogrodu i pokażesz mu swój domek na drzewie? -zasugerowała, a chłopiec ujął dłoń Lucasa i zaczął go ciągnąć w stronę domu.Ciężko wzdychając, Sofie patrzyła, jak się oddalają.Poczuła się niemal osamot-niona.Tyle się wydarzyło w tak krótkim czasie, że ledwie to wszystko ogarniała.A po-czucie winy, dręczące ją z powodu ukrywania syna przed Lucasem, zastąpił niepokójtowarzyszący zastanawianiu się, czego on teraz od niej w zamian zażąda.Wzięła głęboki oddech i przygotowała się na to, co się wydarzy w ciągu kilku na-stępnych godzin.Udała się do kuchni i do jej uszu dobiegł śmiech.Wyglądało na to, żeTom i Lucas świetnie się bawią w ogrodzie.Wycisnęła sok z pomarańczy, nalała do dwóch szklanek i wyniosła je na dwór.- Przyłącz się do nas - odezwał się Lucas, biorąc od niej sok.- Muszę się zająć obiadem - zaprotestowała, choć tak naprawdę niewiele miała dozrobienia.Lucas spojrzał na nią bacznie, uśmiechem maskując stalowy błysk w oczach.- Powiedziałem, żebyś się do nas przyłączyła - powtórzył stanowczo, więc usiadłana trawie obok nich.- Tak lepiej - dodał z satysfakcją.- Obiad może zaczekać.Chcę sięcieszyć towarzystwem mego syna, skoro tak długo byłem tego pozbawiony.- Ile razy muszę cię za to przepraszać? - zapytała z napięciem w głosie.Mówiła cicho, aby Tom jej nie usłyszał.Lucas obrzucił ją spojrzeniem pełnym kpiny.- Tyle razy, ile uznam za konieczne.Pięć lat to szmat czasu.Sofie uśmiechnęła się do Toma, który odpowiedział jej tym samym.- I muszę zapłacić za każdy rok?- Godzina po godzinie.Minuta po minucie.- Patrzył, jak ich syn zrywa się z trawyi wspina się do domku po komiks, który tam zostawił.- Będziesz musiała zmienić wamnazwisko - oświadczył.- Dlaczego? - zapytała, szykując się na całą listę żądań.Nim Lucas odpowiedział, obejrzał się, aby się upewnić, że Tom ich nie słyszy.RLT- Ponieważ rozmawiając z Tomem, nie żartowałem.Od teraz nasza trójka będzierodziną i ta rodzina będzie nosić tylko jedno nazwisko: Antonetti.RLTROZDZIAA SZSTYAkurat wtedy z domku wyskoczył Tom i usiadł na trawie obok nich, poważnerozmowy musiały więc zostać przełożone na pózniej.Niedługo potem Sofie wróciła dodomu, aby się zająć obiadem, zostawiając ojca i syna w ogrodzie, pochłoniętych męskimizajęciami.Po obiedzie udali się do salonu, gdzie Tom postanowił pokazać tacie wszystkieswoje ulubione zabawki.Lucas wykazywał się ogromną cierpliwością i zainteresowa-niem, a Sofie zalała kolejna fala wyrzutów sumienia, że tak długo nie pozwalała im siępoznać.Czas mijał szybko i dopiero kiedy Tom ziewnął głośno, dotarło do niej, która jużjest godzina.- Idziemy, skarbie.Pora spać.Rano musisz wstać do szkoły - oświadczyła, wycią-gając do niego rękę.Tom skrzywił się, ale posłusznie zszedł z kolan ojca.- Okej - mruknął niechętnie, po czym spojrzał z nadzieją na Lucasa.- Położyszmnie spać?- Nie dzisiaj, synku.Myślę, że twoja mama ma na to ochotę.Innym razem.Obie-cuję.- Zobaczymy się rano? - chciał wiedzieć, najwyrazniej obawiając się, że jego ojcieczniknie równie nagle, jak się pojawił.- Nic się nie martw, Tom, już nigdzie się nie wybiorę bez ciebie i twojej mamy.Muszę trochę popracować, ale zobaczymy się po szkole.Teraz ja też jestem twoją rodzi-ną.Uspokojony chłopiec po raz kolejny głośno ziewnął i ujął rękę mamy.- Dobranoc, tatusiu - powiedział i bez protestów ruszył razem z nią w stronę scho-dów.Niecałe pół godziny pózniej leżał już wykąpany w łóżku.Pełen emocji dzień tak gowyczerpał, że Sofie przeczytała zaledwie kilka zdań z wybranej przez niego książeczki,kiedy zobaczyła, że jej mały synek już śpi.Pocałowała go delikatnie w czoło, otuliłaRLTkołdrą, zgasiła światło i wyszła, zostawiając drzwi uchylone.W końcu była gotowa, abyzejść na dół i stawić czoło Lucasowi.Siedział tam, gdzie wcześniej, przeglądając jeden z komiksów Toma, odłożył gojednak na ławę, gdy ujrzał Sofie.Uniósł brew na widok jej miny.- Jakiś problem? - zapytał, co wcale nie poprawiło jej nastroju.Przysiadła na brzegu sofy i spojrzała na niego chłodno.- Wolałabym, żebyś nie opowiadał Tomowi rzeczy, których nie przedyskutowałeśwcześniej ze mną - oświadczyła z napięciem.- Naprawdę? Cóż, a ja wolałbym już dawno temu wiedzieć o tym, że mam syna.Jeśli nie podoba ci się to, że ważniejszy od ciebie jest mój syn, to trudno.Powiedziałemmu to, co potrzebował usłyszeć.To dla ciebie problem? - zapytał ostro, a Sofie wes-tchnęła bezradnie.- Nie, oczywiście, że nie - przyznała, ponieważ sama zrobiłaby dokładnie tak samo.Musiała jednak zadać najważniejsze, dręczące ją pytanie: - Co postanowiłeś zrobić?W jego niebieskich oczach pojawił się stalowy błysk.- Postanowiłem, że będziemy rodziną, gdyż nie zamierzam być weekendowym oj-cem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Michael Dobbs Szeć miesięcy w 1945. Roosevelt, Stalin, Churchill, Truman. Od wojny wiatowej do zimnej wojny
- ZBIGNIEW BŁAŻYŃSKI MÓWI JÓZEF WIATŁO. ZA KULISAMI BEZPIEKI I PARTII (1940 1955)
- Dunaj, Magdalena GŁUCHY WIAT. Głuchota w perspektywie antropologii zaangażowanej (2015)
- Neill Chloe wiat Chicagowskich Wampirów 02 Kšsanie Pištkowej Nocy
- Wasserstein Bernard W przededniu. Żydzi w Europie przed drugš wojnš wiatowš
- Ewilan z dwóch wiatów 02 Granice lodu Bottero Pierre
- Eichelberger Wojciech , Jastrun Tomasz Męskie pół wiata
- Rohan Michael Scott Zima wiata t. 1 Lodowe kowadło
- Robert Jordan Koło czasu 02 Oko wiata cz.2
- Makuszyński List z tamtego Âświata
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mediatorka.pev.pl