[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłam się z nimkłócić, mogłam powiedzieć, że zrobiłam wszystko, co w mojej zakichanej mocy(wszystkie dowody), co najprawdopodobniej wywołałoby serię pytań, na którenie miałam ochoty odpowiadać.Lub też, mogłam też mu powiedzieć o moim nanieprzemyślanym wampirzym problemie i czekać na to, aż oddadzą mnie podopiekę GP.Nie, dziękuję.Zdecydowałam się na wybór numer trzy.- Tak.- Zakomunikowałam.To było wszystko, co powiedziałam.Mimo, że miałam coś do powiedzeniana temat jego własnej kwestii zaufania, tym razem pozwoliłam zdobyć mu punkti zatrzymałam to dla siebie.Ethan patrzył na mnie przez długi czas w ciszy, poczym pochylił wzrok należące na biurku dokumenty i zaczął je przeglądać.Poczułam jak mięsnie w ramionach mi drętwieją.- Odejdz - powiedział, nawet na mnie nie patrząc.Wyszłam.Kiedy znów byłam u siebie wzięłam prysznic i wskoczyłam w ciuchy,które na pewno nie były w stylu Cadogan - moja ulubiona para jeansów i długiobcisły top z krótkim rękawkiem z dekoltem.Wybierałam się na randkę zMorganem i nic nieznaczące przyjęcie u rodziny Mallory.Bluzka odkrywającaszyję była bardzo odpowiednia na randkę z chłopakiem wampirem.Nałożyłam błyszczyk i róż, pomalowałam rzęsy i rozpuściłam włosy,pozwalając swobodnie opadać na ramiona.Włożyłam moje czerwone baletki,następnie chwyciłam swój sygnalizator i miecz - dwa wymagane akcesoriaStrażników Domu - poczym zamknęłam za sobą drzwi na klucz.Zeszłam nadrugie piętro i skręciłam w korytarz.Kiedy doszłam do schodów, podniosłam wzrok ze swoich stóp na chłopakaschodzącego z góry.Był to Ethan, z marynarką przewieszoną przez jedno ramię.Jego spojrzenie ukazywało rodzaj niejasnych męskich interesów, jak gdybyjeszcze nie rozpoznał osoby, na którą patrzył.Z uwagi na to, iż dane mi byłozmienić się, ze spoconej po treningu, w Merit oczekującą na randkę, nie dziwimnie fakt, iż mnie nie poznał.Lecz kiedy się mijaliśmy, kiedy w końcuskojarzył, że to ja, jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia.W jego kroku czaiłasię jakaś satysfakcjonująca trudność.Uśmiechnęłam się lekko i szłam dalej.Kiedy przeszłam przez pierwsze drzwi i wyszłam przez główne, na pewnowyglądałam na rozkojarzoną.Lecz wiedziałam, że na zawsze zapamiętam tąmałą trudność.TRANSLATE_TEAM KSANIE PITKOWEJ NOCYROZDZIAA XIITłumaczenie: Aura1985Beta: zmoraaaSKRYTE, CIEMNE ( 72% KAKAO) SEKRETY MERITByła prawie północ, kiedy dotarłam do Wicker Park, ale poszczęściło misię, znalazłam spożywczak z neonem OTWARTE świecącym ciągle w oknie.Złapałam butelkę wina i czekoladową tartę, mój obarczony kaloriami wkład dlaMallory s i jej odbywającego się niedaleko przyjęcia.W trakcie drogi na północ, próbowałam zmniejszyć napięcie z pracy.Niebyłam pierwszą dziewczyną, która miała problemy z szefem, ale jak wielu zszefów było 400-letnimi wampirzymi Mistrzami, albo władającymi mieczemczarnoksiężnikami? Nie pomogło mi też, że tacy sami, władający mieczamiczarnoksiężnicy stanowili jedną - czwartą gości na przyjęciu Mal.Będąc już w dzielnicy, zdecydowałam się zostawić mój miecz wsamochodzie.Od kiedy byłam po służbie i poza Domem Cadogan, było bardzomało prawdopodobne, że będę go potrzebować, a co więcej odczuwałam to jakomałą rebelię.Cudowną rebelię.Rebelię jakiej potrzebowałam.Mal otworzyła drzwi jak tylko wskoczyłam na schody.- Cześć kochanie -powiedziała.- Zły dzień w biurze?Podniosłam gorzałę i czekoladki.- Uważam to za tak - powiedziała, trzymając drzwi otwarte dla mnie.Kiedyweszłam, a drzwi się za mną zamknęły, oddałam jej prezenty.- Czekoladki i wóda - powiedziała.- Wiesz jak zachwycić dziewczynę.Masz pocztę, tak przy okazji.Kiwnęła głową w kierunku stołu i poszła dokuchni.- Dzięki - wymamrotałam za nią i podniosłam stos.Najwyrazniej pocztanie nadążała z moimi zmieniającymi się adresami.Kolekcja magazynów,interesujących katalogów i rachunków i odrzuconych ofert kart kredytowychzaadresowanych do  Wampira, Merit , stos do spalenia.Było też zaproszeniena ślub od kuzynki, a na samym dole stosu, mała, purpurowa koperta.Odwróciłam ją.Nic więcej nie zostało napisane poza moim nazwiskiem iadresem.Wszystko napisane elegancką, białą, kaligrafią.Wsunęłam palec podzagięcie koperty i znalazłam grubą, kremową kartkę schowaną w środku.Wyciągnęłam ją.Była na niej napisana tym samym charakterem pisma, krwisto- czerwonym atramentem, jedna fraza; JESTEZ ZAPROSZONATRANSLATE_TEAM CHLOE NEILLI tyle.%7ładnego wydarzenia, daty, godziny, z tyłu kartka również byłaniezapisana.Zawierała tylko jedną frazę, tak jakby osoba, która to pisałazapomniała dodać na jaką imprezę dokładnie mnie zaprasza.- Dziwne - wymamrotałam.Ale znajomi z którymi trzymali moi rodzice,mogli być trochę lekkomyślni, może ktoś kto to drukował śpieszył się, nie mógłdokończyć sterty.Jakikolwiek ten powód był, wepchnęłam zaproszenie zpowrotem do koperty, rzuciłam na resztę stosu i poszłam do kuchni.- Więc, mój szef - powiedziałam - jest dupkiem.- Którego szefa masz na myśli? - Catcher stał przy kuchence poruszającczymś w rondelku.Spojrzał na mnie.- Dupek wampir, czy dupekczarnoksiężnik?- Oh, myślę, że określenie niezle pasuje do obydwu - usiadłam przykuchennej wyspie.- Nie bierz tego co mówi Darth Sullivan do siebie - powiedziała Mallory,wkręcając korkociąg w wino, jakby była doświadczonym ekspertem.- I nie bierz Catchera do siebie.On gówno wie.- Urocze, Mallory - powiedział.Mallory mrugnęła do mnie i nalała wina do trzech kieliszków.Stuknęliśmysię kieliszkami, upiłam łyk.Nie takie złe jak na znalezione w ostatniej chwili.- Co mamy w menu na kolacje?- Aosoś, szparagi, ryż - powiedział Catcher - i prawdopodobnie za dużogadania o babskich pierdołach i wampirach.Doceniałam dobry humor.Jeżeli on potrafił zostawić nasze problemy zamurami Domu Cadogan, ja też mogłam.- Jesteś tego świadom, że to babskie spotkanie, prawda? - zapytałam.Mal mogła kochać piłkę nożną i okultyzm, ale była absolutniedziewczęca32 począwszy od niebieskich włosów, na wymyślnych, skórzanychklapkach skończywszy.Mal przewróciła oczami.- Nasz Pan Bell zaprzecza pewnym sprawom.- To mleczko kosmetyczne, Mallory, na miłość Boską.- Catcher użyłdługiej, płaskiej szpatułki i koniuszków palców, żeby przekręcić łososia napatelni.- Mleczko kosmetyczne? - zapytałam, krzyżując nogi na blacie wysepki iprzygotowując się na niezły dramat.Zawsze doceniałam fakt byciapublicznością w domowych kłótniach, które nie miały nic wspólnego ze mną.Adobry Boże, Mal i Catcher byli świetnym zródłem takich ciągłych uciech -byłabym w stanie zrezygnować z TMZ całkowicie, moje potrzeby naplotkowanie były zaspakajane przez kłótnie Carmichael kontra Bell [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl