[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podnosząc nóż i widelec, Randzastanawiał się, co będzie, kiedy już nic nie zostanie.Wobec takich myśli, na poły pustytalerz wydał się prawdziwą ucztą.Przeszył go dreszcz.Stół wybrany przez pana Gilla znajdował się w znacznej odległości od pozostałych,sam gospodarz usiadł w kącie, skąd mógł obserwować salę.W ten sposób nikt nie mógłzbliżyć się na tyle, by podsłuchać, o czym mówią.Kiedy służąca odeszła, karczmarzpowiedział miękko: A teraz, dlaczego nie powiedzieliście mi o waszych kłopotach? Jeżeli mam wampomóc, wolałbym wiedzieć, w co się wdaję?Rand spojrzał na Mata, lecz ten marszczył czoło, wpatrzony w swój talerz, jakbyoszalał na punkcie krojonego właśnie ziemniaka.Wziął głęboki oddech. Sam do końca nie rozumiem ich natury  zaczął.Przedstawił swoją historięw najprostszy sposób, pomijając jednak trolloki i Pomory.Jeżeli ktoś oferuje ci pomoc,nie należy raczyć go w rewanżu opowiadaniem bajek.Nie sądził, aby właściwym byłopodkreślanie niebezpieczeństwa, ani też wciąganie kogoś w całą tę sprawę, podczas gdysami właściwie nie wiedzieli, w co się wdali.Jacyś ludzie ścigali jego, Mata oraz garstkęich przyjaciół.Pojawiali się w miejscach najbardziej nieoczekiwanych, byli śmiertelnieniebezpieczni, zamierzali zabić ich wszystkich, może nawet coś jeszcze gorszego.Moiraine mówiła, iż niektórzy z nich są Sprzymierzeńcami Ciemności.om nie dokońca ufał jej, niemniej został z nimi, utrzymując, że czyni tak ze względu na swojegobratanka.Rozdzielili się podczas ataku, który nastąpił na drodze do Białego Mostu,a pózniej, już w samym Białym Moście, om zginął, ratując ich przed kolejną napaścią.Potem jeszcze kilka razy znalezli się w niebezpieczeństwie.Zdawał sobie sprawę, iżjego opowieść nie jest zupełnie spójna, niemniej to było wszystko, na co go było stać126 w krótkim sprawozdaniu, a nie chciał nawiązywać do rzeczy, które mogły okazać sięniebezpieczne. Nie zatrzymywaliśmy się, zanim nie dotarliśmy do Caemlyn  wyjaśnił. Takibył pierwotny plan.Caemlyn, a pózniej Tar Valon. Wiercił się, siedząc niewygodniena samej krawędzi krzesła.Po tak długim czasie zachowywania ścisłej tajemnicy, czuł siędziwnie wyznając komuś choćby tylko tyle, ile właśnie powiedział. Jeżeli będziemytrzymać się tej trasy, nasi przyjaciele wcześniej czy pózniej będą nas mogli odnalezć. Jeśli jeszcze żyją  wymruczał Mat, z nosem wbitym w talerz.Rand nawet na niego nie spojrzał.Coś zmusiło go, by dodać jeszcze: Pomagając nam, może pan mieć kłopoty.Pan Gill machnął lekceważąco pulchną dłonią. Nie mogę powiedzieć, żebym pragnął kłopotów, ale nie byłyby to pierwsze, któremi się przydarzają.%7ładen przeklęty Sprzymierzeniec Ciemności nie skłoni mnie, abymodwrócił się plecami od przyjaciół oma.Ta wasza przyjaciółka z północy.cóż,jeśli przybędzie do Caemlyn, to będę o tym wiedział.Ludzie tutaj zwracają uwagę naprzyjazdy i wyjazdy osób tego rodzaju, a plotki szerzą się szybko.Rand zawahał się na moment, a potem zapytał: A Elaida?Karczmarz również zastanawiał się przez chwilę, jednak po krótkim namyśleprzecząco potrząsnął głową. Raczej nie.Gdyby nie wasze związki z omem, wszystko może wyglądałobyinaczej.Ona przejrzy was na wylot i co wówczas? Trudno powiedzieć, co się z wamistanie.Może skończycie w celi? Może jeszcze gorzej.Powiadają, że ona ma sposobyna poznanie różnych rzeczy, zarówno tych, które się zdarzyły, jak i tych, które dopierobędą.%7łe potrafi przeniknąć właśnie to, co człowiek najbardziej stara się ukryć.Niewiem, jak to z tym jest, ale ja bym nie ryzykował.Gdyby om nie był w to zamieszany,moglibyście zwrócić się do Gwardzistów.Już oni zajęliby się tymi SprzymierzeńcamiCiemności.A nawet gdybyście zataili przed Gwardzistami wasz związek z omem,wzmianka o Sprzymierzeńcach Ciemności mogłaby dotrzeć do Elaidy, no i w tymmomencie znowu jesteśmy w punkcie wyjścia. %7ładnych Gwardzistów  zgodził się Rand.Mat z zapałem przytaknął i jednocześnie wepchnął widelec do ust, rozsmarowującsobie sos na policzku. Kłopot, chłopcze, polega na tym, że niezależnie od tego jakie były wasze zamiary,wkroczyliście na teren polityki, a polityka jest jak mgliste bagno pełne węży. A co. zaczął Rand, lecz twarz karczmarza wykrzywił nagły grymas.Krzesłozatrzeszczało, kiedy się gwałtownie wyprostował.W drzwiach wiodących do kuchni stanęła kucharka, wycierając ręce w fartuch.Kiedypochwyciła spojrzenie karczmarza, gestem przywołała go, po czym wróciła do kuchni.127  Równie dobrze mógłbym ją poślubić  westchnął pan Gill. Zawsze wie, co należyzałatwić, zanim ja w ogóle zorientuję się, że coś jest nie w porządku.Jeśli nie zatkała sięrura doprowadzająca woda albo zlew, to na pewno chodzi o szczury.Rozumiecie, dbamo czystość, ale w tak zatłoczonym mieście szczury są wszędzie.Każ ludziom tłoczyć sięna jednym miejscu i od razu masz również szczury.Caemlyn niespodziewanie przeżywateraz prawdziwą plagę szczurów.Nie macie pojęcia, ile dobry kot, taki prawdziwyłowca, dzisiaj kosztuje.Wasz pokój jest na strychu.Powiem dziewczętom który, każdaz nich wskaże wam drogę.I nie martwcie się Sprzymierzeńcami Ciemności.Niewieledobrego mogę powiedzieć o Białych Płaszczach, ale dzięki ich obecności w mieście, ichi Gwardzistów, nikt taki nie śmie pokazać swojej paskudnej gęby w Caemlyn. Jegokrzesło zaskrzypiało ponownie, gdy odsuwał je i wstawał. Mam nadzieję, że to niejest znowu zlew.Rand powrócił do swego posiłku, lecz nagle spostrzegł, że Mat przestał jeść. Myślałem, że jesteś głodny  powiedział. Mat wpatrywał się w swój talerz, poktórym toczył widelcem kawałek ziemniaka. Musisz jeść, Mat.Musimy zachowaćsiły, jeśli chcemy dotrzeć do Tar Valon.Mat odpowiedział długim, gorzkim śmiechem. Tar Valon! Cały czas to było Caemlyn.Moiraine będzie czekać na nas w Caemlyn.Odnajdziemy w Caemlyn Egwene i Perrina.Wszystko będzie dobrze, jeśli tylkodotrzemy do Caemlyn.No i cóż, jesteśmy tutaj i nie jest dobrze.Nie ma Moiraine,nie ma Perrina, nie ma nikogo.A teraz mówisz, że wszystko będzie dobrze, jeśli tylkodojedziemy do Tar Va1on. %7łyjemy  powiedział Rand tonem ostrzejszym, niż zamierzał.Wziął głębokioddech i spróbował nadać głosowi łagodniejsze brzmienie. %7łyjemy.Dopóki żyjemy,jest dobrze.A ja chcę zostać przy życiu.Chcę dowiedzieć się, dlaczego jesteśmy takważni.Nie mam zamiaru się poddawać. Wszyscy ci ludzie razem i każdy z osobna może być Sprzymierzeńcem Ciemności.Pan Gill coś zbyt szybko zgodził się nam pomóc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl