[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz wtedy dookoła samochodu zaczął się gromadzić tłum.Faustin opuścił szybę i powiedziałludziom, żeby pilnowali swoich interesów i się rozeszli.Ponieważ nikt się nie poruszył, wyciągnąłpistolet i strzelił kilka razy w powietrze.Kiedy Faustin strzelał, Rose niespodziewanie zaatakowałajego twarz od tyłu i próbowała wydrapać mu oczy.Wtedy strzelił także do niej.Wielu ludzi zdążyło już rozpoznać Faustina.Tłum zaatakował samochód maczetami, nożami,pałkami i kamieniami.Rozbito szyby w oknach, przewrócono go na dach i zaczęło się plądrowanie.Starzec powiedział, że uczestniczyło w tym około trzystu osób.Tłum wyszarpnął Faustina na zewnątrz.Był cały zakrwawiony, ale wciąż żył i błagał, żeby mudarowano życie.Jednak nikt na to nie zważał.Jego ciało przerobiono na przysłowiowy siekanykotlet.Kiedy tłum w końcu się rozpierzchł, pozostała z niego kupka ścierwa, wnętrzności i krew,nogi i ręce były poodrywane i pokryte resztkami ubrania.Starzec pamiętał, że ludzie się śmiali,odcinając Faustinowi głowę.Potem nadziali ją na kij i pobiegli z nią w kierunku La Saline.Faustinmiał niewiarygodnie wielki język  równie duży jak język krowy albo osła.Tłum próbował mu gowyrwać, podobnie jak oczy, ale tkwił na miejscu tak mocno, że wreszcie z tego zrezygnowano.Kiedy ludzie biegli z odciętą głową Faustina do slumsów, śpiewając i tańcząc przez całą drogę,język powiewał jak chorągiewka.Sprzedawca lodów nie bardzo wiedział, co stało się pózniej.Ludzie, którzy zostali na miejscu,zaczęli rozrywać samochód na kawałki.Wtedy nadjechały trzy dżipy, a w nich Vincent Paul zeswoimi ludzmi  i tłum natychmiast się rozpierzchł.Paul zaczął krzyczeć, biegać po ulicy; pytał,gdzie jest chłopiec i kobieta.Ktoś wskazał w kierunku, gdzie zniknęła ga-wiedz z głową Faustina.Ludzie Paula załadowali zwłoki Rose na jeden z dżipów i odjechali z piskiem opon.- 228 -- 229 -Starzec powiedział, że już nic więcej nie wie.Incydent zdarzył się kilka dni przed najazdem nawyspę amerykańskich wojsk, twierdził.Wtedy haitańska armia i milicja przeczesywałynajbiedniejsze przedmieścia, strzelały na oślep i podpalały niektóre domy.W atmosferze nienawiścii strachu wydarzyło się wiele okropnych rzeczy.Max podziękował staremu człowiekowi i dał mu pięćset gourde.Sprzedawca lodów popatrzył napieniądze i potrząsnął ręką Maksa.Obiecał mu, że kiedy tylko pójdzie do kościoła, złoży w jegoimieniu ofiarę i się za niego pomodli.19Stara kobieta, tak jak ją opisała Francesca, miała na sobie wyblakłą różową suknię i siedziała naławce przed warsztatem szewskim na samym końcu Boulevard des Veuves.Warsztat znajdował sięw budynku, którego frontowa ściana ozdobiona była malowidłem przedstawiającym czarnoskóregomężczyznę w drelichowym kombinezonie i w białej koszuli z podwiniętymi rękawami.Mężczyznapodzelowywał jakiś but, a tymczasem bose dziecko wpatrywało się w anioła stojącego pomiędzynim a czarnoskórym szewcem.Malowidło było jedyną wskazówką sugerującą, co się znajdujewewnątrz.Za drzwiami do budynku, chociaż szeroko otwartymi, panowała nieprzeniknionaciemność, mimo że na dworze było bardzo jasno.Wisiał na nich plakat z podobizną Charliego.Kiedy weszli z Maksem do środka, Chantale szybko powiedziała kobiecie przebywającej wwarsztacie, kim są i o co im chodzi.Kobieta poprosiła Chantale, żeby się do niej zbliżyła i mówiłaprosto do jej ucha.Max wcale się nie zdziwił tą prośbą.On sam ledwie słyszał słowa dziewczynyponad odgłosami ulicy: krzykami ludzi, warkotem samochodów i bezustannym ujadaniemklaksonów.Kobieta wysłuchała Chantale uważnie i odparła głośno w taki sposób, jak robią to zwykle ludzieniedosłyszący. Mówi, że widziała, co się stało  przetłumaczyła Chantale. Akurat wtedy tutaj była. I co widziała?  zapytał Max, a Chantale zaraz przetłumaczyła odpowiedz.  Mówi, że słyszała, że płacisz ludziom za ich wspomnienia.Kobieta uśmiechnęła się i pokazała Maksowi to, co pozostało z jej uzębienia: dwa krzywe brązowekikuty wyglądające bardziej na fragment szczęki złego psa niż człowieka.Popatrzyła przez ramię wkierunku otwartych drzwi, po czym pokiwała głową i zerkając to na Maksa, to na Chantale, zaczęłamówić coś cichym głosem.Nie trwało to długo.Na twarzy Chantale pojawił się krzywy uśmieszek.Dopiero po chwili przetłumaczyła Maksowi, co usłyszała. Ona chce więcej niż zapłaciłeś temu poprzedniemu mężczyznie. Dostanie więcej, jeżeli to, co powie, okaże się prawdą i będzie miało jakąś wartość.Usłyszawszy te słowa z ust Chantale, kobieta roześmiała się głośno.Wyciągniętym palcemwskazała na drugą stronę bulwaru, gdzie ktoś także powiesił plakat z podobizną Charliego. On tam właśnie był  oznajmiła Maksowi za pośrednictwem Chantale. Kto?  zapytał Max. Wielki człowiek.Największy człowiek.Vincent Paul? Widziałaś go kiedykolwiek przedtem? Nie. A potem? Nie. Znasz Vincenta Paula? Nie.- 230 -- 231 - Jak ludzie nazywają tego człowieka?  zapytał Max. Le Roi Soleil?  zasugerowała Chantale, ale reakcją było pełne zaskoczenia spojrzenie kobiety.Nie miała pojęcia, o co chodzi Chantale. Dobrze.Ten mężczyzna.Co on robił? Biegł  padła odpowiedz.Kobieta znowu popatrzyła na plakat i dodała:  Biegł z tymchłopcem. Z tym chłopcem?  powtórzył Max i wskazał ręką na podobiznę Charliego. Jesteś pewna? Tak  odpowiedziała kobieta. Mężczyzna przełożył go sobie przez ramię, jak worek zwęglem.Chłopiec kopał i wymachiwał ramionami. Co się stało potem?Kobieta znowu pokazała Maksowi brązowe kły.Max sięgnął do kieszeni i pokazał jej z kolei zwitekprzetłuszczonych gourde.Kobieta wyciągnęła rękę i wykonała palcami ruchy, które byłyjednoznaczne: zapłać mi.Max z uśmiechem potrząsnął przecząco głową.Na migi pokazał kobiecie, że owszem zapłaci, alenajpierw musi usłyszeć coś więcej.Teraz z kolei uśmiechnęła się kobieta i nagle wybuchła śmiechem.Zwracając się do Chantale,zrobiła jakąś uwagę na temat Maksa.Chantale jej nie przetłumaczyła, ale słowa kobiety wyraznie jąrozbawiły.Ich rozmówczyni bez wątpienia miała już ponad siedemdziesiąt lat.Jej włosy  chociaż niewieleich wystawało spod szerokiej chusty, jaką zawiązała na głowie  były siwiuteńkie.Podobnie jakrzadkie brwi.Nos miała płaski jak u boksera, a oczy, którymi spoglądała na Maksa, odrobinęciemniejszej barwy niż skóra.Białka jej oczu były beżowe. Od Cite Soleil nadjechał samochód  powiedziała, wskazując ręką kierunek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl