[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jako mała dziewczynka Holly nigdy nie przyglądała się sobie w lustrze.Nie musiała tego robić.Miłość w oczach jejrodziców była jedynym lustrem, jakiego potrzebowała.W gruncie rzeczy nie wiedziała wtedy, jak wygląda.Wiedziałatylko, że niezależnie od tego, co widzieli rodzice, była kochana.Przez pierwsze pięć lat rodzice byli jej lustrem, a potem była nim jej matka.Od czasu tamtej śnieżnej walentynkowejnocy nie istniały już dla niej żadne lustra, żadne oczy, w których mogła się przeglądać.Było tak do pojawienia się Jasona.Wiedziała, że jemu podoba się to, co widzi."Tak, ale i mnie musi spodobać się to, co zobaczę.Muszę sama siebie polubić".Mała dziewczynka, która tak rozpaczliwie próbowała ocalić swoją rodzinę, bardzo się bała, że znienawidzi twarz, któraspojrzy na nią z lustra.Udało jej się spędzić jakiś czas przed lustrem, nie patrząc na swoją twarz.Skupiała się na swoich strojach, studiując je zuwagą.Podobała się jej kremowa jedwabna bluzka i różowa spódnica oraz komplet w miodowym odcieniu, a takżesuknia barwy kości słoniowej w delikatne lawendowe kwiaty i.I wreszcie nadszedł czas, by Holly spojrzała na swoją twarz.Poza niewidzialnymi przeszkodami, stawianymi przez jejwłasne emocje, nic nie będzie zasłaniać jej widoku.Włosy miała odgarnięte do tyłu, splecione jak zawsze, kiedy pisała,w ciężki, złoty warkocz, opadający niemal do pasa.Holly zaczerpnęła tchu dla uspokojenia i podniosła oczy na swoje odbicie.Ujrzała dorosłą kobietę, nie trzynastoletniądziewczynkę, która nie potrafiła obronić swej rodziny.I twarz tej kobiety musiała polubić.musiała pokochać.ponieważ przypominała jej najdroższych rodziców.197Holly stanowiła mieszaninę Claire i Lawrencea, każdy jej rys był wynikiem ich miłosnego połączenia.Tak jak jej oczyłączyły w sobie jaskrawy błękit matki i ciemną, leśną zieleń ojca, również reszta jej twarzy stanowiła żywy symboldarów, które jej przekazali: delikatności i siły, determinacji i dumy, hojności i odwagi.Była ich dziełem, ich dzieckiem, ich radością i nadzieją.Gdy Holly wpatrywała się w lustro, jej odbicie z lekka się zamgliło, rozmyło, przekształcało się tak długo, dopókitwarz, patrząca na nią z taką miłością, nie stała się twarzą Claire."Słuchaj mnie, kochanie.Możesz żyć dalej.Jesteśsilna i byłaś tak bardzo kochana przez tatusia i przeze mnie.Zapamiętasz to, Holly? Obiecasz, że będziesz szczęśliwa?"Holly złożyła tę uroczystą obietnicę umierającej matce i przez minione siedemnaście lat dotrzymywała jej w jedynymożliwy sposób - tworząc wymyślone światy, pełne szczęścia i miłości.Ale nareszcie wydostała się ze spowijającego ją kokonu, w którym żyła tak długo, z miejsca, gdzie z koniecznościprzebywała, podczas gdy jej serce odzyskiwało swoją siłę i odwagę."Nigdy bym się nie wydostała, gdyby nie Jason".I gdyby nie pisał do niej codziennie, nie dzwonił niemal tak samo często, znowu ukryłaby się w swoim kokonie, nazawsze zagubiona w wymyślonym świecie."Nie zaprotestowałam stanowczo.- Trzeba przyznać, że to dzięki Jasonowi znowu odkryłam w sobie nadzieję.Ale byławe mnie na długo przedtem, nim go spotkałam.To cudowny dar miłości moich rodziców.Cokolwiek stanie się zJasonem, zachowam ją w sercu.jak moi rodzice zachowali mnie".Spojrzała ponownie na odbicie w lustrze - i zobaczyła Holly, a nie twarz Claire.I właśnie wtedy poczuła ciężar z tyłu głowy, jak gdyby ciągnęła ją żelazna dłoń przeszłości, próbując powstrzymać jąprzed powrotem do życia.Tą żelazną dłonią był jej złocisty warkocz, gruby sznur, który czasem służył jej jako zasłona."Już cię nie potrzebuję - pomyślała.- Nie potrzebuję liny, która ciągnie mnie do tyłu, ani zasłony, która kryje mnieprzed światem".Holly znalazła nożyczki i ze zdumiewającą pewnością siebie obcięła gruby warkocz.Gdy jedwabiste pasma rozsypałysię, uświadomiła sobie, że jej włosy, podobnie jak rysy, są połączeniem darów od obojga rodziców.Kolor pochodził odClaire, ale aureolę miękkich loków wokół twarzy, odziedziczyła po Lawrensie.Tańczące loki maskowały nierówno ucięte przez nią końce.Ale jutro pójdzie do salonu piękności w miasteczku i każeje wyrównać i przystrzyc.198Kupi lakier do paznokci, którym pozwoliła urosnąć, i może jeszcze jasnoróżową szminkę, a także tusz do rzęs.Caroline doczytała do końca ósmy rozdział Darów miłości Lauren Sinclair i zamknęła książkę.Pokusa, by rozpocząćrozdział dziewiąty, była bardzo silna, ale Lawrence wkrótce skończy telefonować i pójdą do łóżka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl