[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skórzane rzemienie zwisały od jego czubka aż do podłogi, pokrytej rozrzutnie skórami i dywanami.Misy z ogniem dawały przyjemneciepło, pogrążając wszystko w przytulnym, złotym świetle i powodując,że okucia kilku ciężkich skrzyń połyskiwały jak ostrza broni stojącej podręką, w drewnianym stojaku.Na bocznych ścianach wisiała chorągiewAstracharu wyobrażająca morskiego smoka, razem ze snopami zboża Te-jidannaru i czerwoną wieżą Sajidarrah obok herbów, których nie znała.Wszystkie były nadpalone albo schlapane krwią - trofea minionych bitew.Między nimi powieszono drogocenne gobeliny, na których jezdzcy zeswymi psami ścigali jelenia, myśliwy na koniu dopadał dzika, a po równinie galopowało stado rumaków ashentai.Za łóżkiem wisiał gobelin,który najwyrazniej utkany był z najdelikatniejszego jedwabiu z Fehanu.Na lśniącym granatowym tle wznosiła się stroma skała, u której stópleżały krwawe zwłoki sfory wilków.Na górze, na szczycie skały, samotnywilk odchylił głowę w tył, wyjąc z bólu ku trzem księżycom pogrążającymwszystko w srebrnej poświacie.Kiedy przed wejściem do namiotu znowu rozległy się głosy, Kierkao ciemnych blond włosach poprawiła oczekująco swą pozycję.Potemklapa namiotu otworzyła się i wkroczył Mordan.Jego spojrzenie powę-285drowało po pomieszczeniu, musnęło jedynie mimochodem kobietę nałóżku i zatrzymało się na Lijanas.Powoli podciągnęła nogi i podniosłasię sztywno na bolące kolana. Kierze, proszę.Kobieta wstała szybko ze swego miejsca i, spoglądając jadowicie naLijanas, podeszła do ciemnego wojownika, podając mu puchar napełniony winem i mrucząc przy tym słowa powitania.Bardzo powoli jegooko zwróciło się w jej stronę.Jego dłoń podniosła się bardzo wolno, jakna niego, gdy przyjął od niej puchar i podniósł go do ust. Kierze, nie! Nie wolno wam.Syknąwszy, spojrzał znowu na Lijanas. Milczcie, uzdrowicielko! Nie chcę słyszeć ani słowa z waszych ust!Kobieta objęła rękoma jego szyję, tuląc się do niego i szepcząc muz uśmiechem coś do ucha. Kierze, proszę, posłuchajcie mnie. Powiedziałem, że macie się uspokoić! jego głos był ochrypły, słowaz trudem przechodziły mu przez usta. Proszę, chcę przecież tylko. Cisza! syknął i pokazał swe kły.Puchar trafił z niebezpieczną dokładnością w słupek tuż nad nią.Lijanas szybko się schyliła, poczuła, jakrozpryskuje się na nią wino.Ból palił jej plecy, jęk wyrwał się z jej ust.Prawdopodobnie Mordan rzuciłby się na nią, gdyby kobieta nie przycisnęła go znowu, skoncentrowana na tym, by odwrócić jego uwagę odswej domniemanej rywalki.Dziwnie poirytowany Mordan odwrócił siędo niej.Kolano kobiety przesuwało się po jego nodze.Jej głos brzmiałjak gardłowe mruczenie, kiedy mówiła.Zanurzyła palce w jego włosachi pocałowała go namiętnie w usta, tylko po to, by po chwili oderwać swewargi od jego warg ze zdyszanym śmiechem.Lijanas starała się nie myślećo bólu, jaki sprawiały jej palące pręgi. Kierze, proszę, posłuchajcie mnie tylko przez. Spokój!Lijanas zamilkła przerażona, wpatrując się w sztylet, który jeszczedrżał, wbity w drewno słupka kawałeczek dalej od niej, na grubośćpalca, i.Z ogromnym wysiłkiem udało jej się oderwać wzrok od śmiercionośnego ostrza, pomógł jej w tym gruchający śmiech kobiety.Kiedyznowu spojrzała na nią i Mordana, czarnowłosy wojownik właśnie opadłna jedno z krzeseł.Jakby to było zaproszeniem, Kierka zaczęła znowu286na niego napierać.Jej dłonie szarpały jego pasek, z cichym brzękiem pasz przypiętymi do niego mieczami upadł na podłogę.Potem jej palce powędrowały do sznurków jego kaftana, rozsznurowały ubranie, a ona niedostrzegła przy tym jego dziwnego wzroku, którym wodził za jej ruchami.Lijanas dobrze to widziała, szarpała zrozpaczona swe więzy, ignorującpłomień na plecach.W końcu kobieta powoli się wyprostowała, zsunęłakaftan z jego ramion, obsypując przy tym bez przerwy jego pierś, przeztunikę, pocałunkami, by potem zająć się jego spodniami.Podczas gdyjedna jej ręka szarpała za sznurki, druga głaskała jego brzuch, wędrującw górę pod materiałem - aż nagle zatrzymała się i z okrzykiem zaskoczeniapodniosła głowę.Wyglądało to tak, jakby Mordan przebudził się z transu.Niespodziewanie wstał i jednym ruchem odepchnął ją od siebie, w stronę wyjściaz namiotu, gdzie upadła na dywany.Jego głos brzmiał jak ochrypłe warczenie, kiedy - wyraznie ku jejprzerażeniu wyrzucał ją.Wyciągając dłonie w błagalnym geście, podniosła się na kolanai chciała podczołgać się z powrotem do niego.Jednym ruchem zrzucił wszystko ze stołu, rycząc coś.Krzyknęła i wybiegła z namiotu.Kiedy Mordan odwrócił się w jej stronę, Lijanas przestała szarpaćwięzy.Chwiejnym krokiem podszedł do niej, poruszał się przerażająco,jak drewniana kukła, jego wzrok był rozmyty.Widziała, jak jego usta sięporuszały, słyszała, jak coś szeptał, nie rozumiejąc jego słów.Tuż przed niązatrzymał się, uniósł dłonie, zwijając palce jak szpony.Lijanas cofnęła sięprzed nim na ryle, na ile pozwalały jej więzy.Nagle kolana się pod nimugięły i upadł na podłogę, nie wydawszy żadnego dzwięku.***Kiedy gwałtownym ruchem otworzyła drzwi do sali audiencyjnej i podeszła prosto do księcia, szlachetnie urodzeni petenci i pochlebcy patrzylina nią z oburzeniem.Czekali wiele godzin, przekupywali służbę złotem,by dopuszczono ich do księcia, a teraz ona miała czelność, tak po prostusobie tu wejść.Jak zwykle Eliazanar nic sobie z tego nie robiła.Z szacunkiem skłoniła się przed swym panem, a ten powoli opuścił pergaminy,które jeszcze chwilę temu studiował.Dostrzegła złe przeczucie w jego287szarym spojrzeniu.Na jej krótki znak strażnicy odepchnęli kawałek dotyłu nasłuchujących chciwie obecnych gości. Mój książę, obawiam się, że przynoszę złe wieści - ostrożnie pokazała mu to, co cały czas skrywała pod pachą. To jeden z gołębi,które dałam księciu Ahmeerowi, by wysłał mi wiadomość, jeśli będzieto konieczne.Ptak wrócił do klatki.Nie miał wiadomości, ale to - tutaj!Przytrzymała ptaka, żeby mógł dostrzec rdzawo-czerwone plamy najego piórach. Krew? Tak, mój książę.Ktoś zranił to zwierzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Christa Lynn [Destiny 02] Accepting Destiny [MF] (epub) i
- Lynn Hagen Brac Village 09 Jordan's Desires[mm]TRAD
- Stormy Glenn & Lynn Hagen Elite Force 01 Second Chances
- [Owned #1] Bound by Pleasure by Anitra Lynn McLeod
- Lynn J. Zaczekaj na mnie 03.1 Zostań ze mnš t. 1
- [Owned #3] Bound by Temptation by Anitra Lynn McLeod
- Kurland Lynn De Piaget 01 Czas na marzenia
- Lynn Lorenz Ashland (WereWolf Fight League 2)
- Jody Lynn Nye The Grand Tour
- 00072 4ed78670ccdc12b03706c6aa0
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- abcom.xlx.pl