[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Damon!Wampir zmruzyl oczy, jakby bawilo go cos, czego nikt inny nie zauwazyl.- Tak, zlo wcielone we wlasnej osobie.Powiedz mi cos, moja ognista furio.Bonnie byla juz wyczerpana probami uwolnienia sie z jego uscisku.Nie udalo jej sie nawet podrzec jego ubran.- Co? - rzucila.Opetany czy nie, Damon ostatni raz widzial ja, gdy wezwala go w domu Caroline.Uratowal ja wtedy.Zgodnie jednak z doniesieniami Matta zrobil cos strasznego Elenie.- Dlaczego kobiety uwielbiaja nawracac grzesznikow? Mozna im wcisnac kazda bzdure, jezeli tylkouwazaja, ze cie zmienily.Bonnie nie wiedziala, o czym Damon mowi, ale mogla sie domyslac.- Co zrobiles Elenie? - zapytala bunczucznie.- Dalem jej to, czego chciala.Co w tym strasznego? Bonnie nie probowala nawet uciekac.Wiedziala,ze to niema sensu.Byl szybszy i silniejszy.I potrafil latac.Poza tym dostrzegla w jego oczach bezlitosnyblysk.Oni dwoje nie byli po prostu Damonem i Bonnie.Byli drapieznikiem i ofiara.Wrocili do Jima i Obaasan - nie, do chlopaka i dziewczyny, ktorych nigdy wczesniej nie widziala.Zdazyla jeszcze dostrzec ich przemiane.Cialo Jima skurczylo sie, a jego wlosy staly sie czarne, alenie to bylo najbardziej uderzajace - koncowki tych czarnych wlosow mialy barwekarmazynu, jakby stanely w plomieniach.Jego zlote oczy usmiechaly sieprzewrotnie.150Obaasan tymczasem urosla i odmlodniala.Byla piekna dziewczyna, Bonnie musiala to przyznac.Miala wspaniale sliwkowo czarne oczy i jedwabiste wlosy siegajace prawie do pasa.Podobnie jaku jej brata konczyly sie na czerwono -ale ich czerwien byla jasniejsza; szkarlat raczej niz karmazyn.Ubrana byla w koronkowa czarna bluzke, ktora ujawniala jej delikatna budowe.I, oczywiscie, czarneskorzane biodrowki oraz wygladajace na bardzo drogie sandaly na obcasach.Paznokcie pomalowalana taki sam kolor, jaki mialy czubki jej wlosow.- Moje wnuki.? - zapytala niepewnie doktor Alpert?- Nie maja z tym nic wspolnego - odpowiedzial czarujacym tonem chlopiec o dziwnych oczach.-Dopoki beda sie trzymac od wszystkiego z daleka, nic im nie grozi.To samobojstwo albo proba samobojstwa.Chyba -mowil policyjnemu dyspozytorowi Tyrone, niemalplaczac.- Ten chlopak chyba nazywal sieJim.Chodzil ze mna do szkoly.Nie, to nie mialo nic wspolnego z narkotykami.Przyszedlem zajac siemoja siostra Jayneela.Opiekowala sieta mala.Prosze zobaczyc.Chlopak odgryzl sobie palce.A kiedy wszedlem, powiedzial: ,,Zawszebede cie kochal, Eleno", wzial olowek i.nie wiem, czy zyje, czy juz nie.Ale na gorze jest starszapani, ktora na pewno jest martwa.Nie oddycha. - Kim wy jestescie? - zapytal Matt, przygladajac sie uwaznie dziwnemu chlopcu.- Jestem.- I co do diabla tu robicie?- Jestem piekielny Shinichi - odpowiedzial chlopiec, podnoszac glos, wyraznie zirytowany, ze mu sieprzerywa.Matt patrzyl tylko na niego.- Jestem kitsune, lisolakiem, ze tak powiem, ktory narobilcalego tego zamieszania w waszym miescie, idioto.Przemierzylem pol swiata, zeby to zrobic, wiecmialem nadzieje, ze juz przynajmniej zdazyles o mnie uslyszec.A to moja kochana siostrzyczkaMisao.Jestesmy bliznietami.- Mozecie byc nawet trojaczkami.Elena mowila, ze stoi za tym ktosoprocz Damona.To samo mowil wczesniej Stefano.hej, co zrobiliscie Stefano? Co zrobiliscieElenie?!Podczas gdy dwa samce wpatrywaly sie w siebie nawzajem, miotajac iskry na wszystkie strony - wprzypadku Shinichiego niemal doslownie - Meredith poslala porozumiewawcze spojrzenia Bonnie,doktor Alpert i pani Flowers.Nastepnie skinela glowa w strone Matta i polozyla dlon na piersi.151Byla jedyna kobieta w towarzystwie wystarczajaco silna, by go powstrzymac, chociaz doktor Alpertdala znak, ze jej pomoze.Chlopcy zaczeli juz krzyczec na siebie, Misao chichotala, a Damon opieralsie leniwie o drzwi, z zamknietymi oczami.Wtedy ruszyly.Nie potrzebowaly zadnego sygnalu.Pobiegly razem w milczacym porozumieniu.Meredith i doktor Alpert chwycily Matta pod ramiona ipo prostu podniosly go.W tej samej chwili Isobel calkiem nieoczekiwanie wskoczyla na Shinichiegoz gardlowym okrzykiem.Chociazniespodziewany, ten atak zdecydowanie byl im na reke, uznala Bonnie.Matt wciaz krzyczal iprobowal sie wyrwac, zeby wyladowac frustracje na Shinichim, ale nie udalo mu sie uwolnic.Znow uciekali przez Stary Las.Nawet pani Flowers nie zostawala z tylu.Wiekszosc z nich trzymalaw dloniach latarki.To byl cud.Nawet Damon ich nie doscignal.Musieli teraz byc bardzo cicho isprobowac wydostac sie z lasu, nie przyciagajac niczyjej uwagi.Moze uda im sie wrocic doprawdziwego pensjonatu.Wtedy mogliby zastanowic sie, jak ocalic Elene przed Damonem i jegoprzyjaciolmi.Wkoncu Matt rowniez przyznal, ze walka wrecz z trzema nadprzyrodzonymi istotami nie ma za duzosensu.Bonnie zalowala tylko, ze nie mogli zabrac Isobel ze soba.- Coz, i tak musimy pojsc do prawdziwego pensjonatu -powiedzialDamon, gdy Misao w koncu obezwladnila Isobel.- Tam bedzie czekac Caroline.Misao wygladala na zdziwiona.- Caroline? Po co nam Caroline?- To czesc zabawy, prawda? - odpowiedzial Damon najbardziej czarujacym, uwodzicielskim glosem.Shinichi natychmiast rozchmurzyl siei usmiechnal szeroko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl