[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widział się ze Slo​ane od wielu tygo​dni.Zresztą ostat​nie ich spo​tka​nie też nienale​żało do zbyt wylew​nych.Realm wyczu​wał, że dziew​czyna czuła się w jego towa​rzy​stwie nie​swojo.Czuł się przez to par​szy​wie, dla​tego sta​rał się uni​kać spo​-tkań.Oczy​wi​ście nie mógł jej winić za takie reak​cje.Oszu​kał ją, zma​ni​pu​lo​wał.Slo​ane godziła się na ich spo​tka​nia wyłącz​nie ze względu na Jamesa, któ​remu niechciała spra​wiać przy​kro​ści.Realm podej​rze​wał, że gdyby nie jej chło​pak, już ni​-gdy nie zbli​ży​łaby się do niego.Upły​nęło kilka mie​sięcy od chwili, gdy Realm przy​znał się Jame​sowi, że tak naprawdę pra​co​wał jako tajny agent.Obaj byli już wtedy zbie​gami, zatrzy​mali się na jakiś czas w obskur​nym mote​liku i sku​pili na opra​co​wy​wa​niu pla​nów.Do czasutam​tej roz​mowy Realm nie​na​wi​dził Jamesa, który skradł serce Slo​ane.Jed​nak gdy agenci prze​pro​wa​dzili nalot na chatkę, w któ​rej schro​nili się bun​tow​-nicy, Realma nie było po stro​nie ata​ku​ją​cych.Sły​sząc pod​jeż​dża​jące pod ich kry​-jówkę fur​go​netki, rzu​cił się do ucieczki i poszu​kał schro​nie​nia w lesie.Nie miał jak ostrzec pozo​sta​łych.Przy​czaił się wśród drzew i obser​wo​wał, co się dzieje.Widział, jak James połknął lekar​stwo – jedyną oca​lałą pigułkę pozwa​la​jącą przy​-wró​cić wyma​zane wspo​mnie​nia.Była to ta sama tabletka, którą Realm poda​ro​wałSlo​ane, aby mogła odzy​skać pamięć.Teraz to wspo​mnie​nia Jamesa musiały star​-czyć dla nich obojga.W pew​nym momen​cie wśród przy​by​łych agen​tów Realmz prze​ra​że​niem roz​po​znał Rogera – kolegę z daw​nych lat, który stał się psy​cho​patą.Roger, nad​uży​wa​jąc upraw​nień przy​słu​gu​ją​cych agen​tom, mole​sto​wał sek​su​al​nie nie​let​nie dziew​częta.Pew​nego razu Realm wdał się z nim w bójkę i zła​mał mu rękę.Żało​wał teraz, że nie prze​trą​cił mu karku.Ze swej kry​jówki widział też, co stało się z Dal​las.Osa​czona stra​ciła nad sobą kon​trolę.Zacho​wy​wała się jak dzika bestia w ludz​kiej skó​rze.Korzy​sta​jąc z oka​zji, dźgnęła nożem Rogera.Realm nie​omal rzu​cił się wtedy w jej kie​runku, wie​dział jed​nak, że byłoby to fatalne posu​nię​cie.Tra​fiłby razem ze wszyst​kimi do ośrodka Pro​gramu.Zamiast więc decy​do​wać się na tak despe​racki ruch, lustro​wał wzro​kiem po kolei wszyst​-kich bio​rą​cych udział w akcji agen​tów.Chciał wyłu​skać spo​śród nich takiego, którymógłby mu się przy​dać.Jego wybór padł na Asę – chło​paka, któ​rego nieco już znał.Jako tajny agent zatrud​niony w jed​nym z ośrod​ków Realm pomógł Asie, gdyzdia​gno​zo​wano u niego cho​robę i jako pacjenta zabrano na lecze​nie.Zresztą potemRealm przy​czy​nił się też do wyka​so​wa​nia jego pamięci.Kura​cja poskut​ko​wała, Asanie marzył już o pod​cię​ciu sobie żył.Uznał też, że to wła​śnie Real​mowi zawdzię​czażycie.Potem oczy​wi​ście odkrył, że pra​cuje on dla Pro​gramu, lecz wyba​czył mu, a wkrótce sam został agen​tem.Tam​tego pamięt​nego popo​łu​dnia, gdy Pro​gram doko​nał nalotu na chatkę bun​-tow​ni​ków, Realm ukrad​kiem wynu​rzył się z lasu i prze​mknął w kie​runku fur​go​netki Asy.Uwa​żał przy tym, by nie przy​cią​gnąć uwagi Rogera (który zakrwa​wiony leżałjuż na chod​niku) ani Arthura Prit​charda.W fur​go​netce Realm odna​lazł strój agenta.Prze​brał się szybko i zacze​sał włosy na bok.Gdy Asa otwo​rzył drzwi samo​chodu,żeby wsa​dzić do niego poj​ma​nego Jamesa, Michael zacho​wał poke​rową twarz.Spoj​rze​nia agen​tów spo​tkały się, Asa ski​nął poro​zu​mie​waw​czo głową i wsko​czyłdo środka.Uje​chali kil​ka​na​ście kilo​me​trów, a James zdą​żył wymru​czeć sto róż​nych prze​-kleństw, nim przy​szło mu do głowy, by spoj​rzeć w twarz swoim straż​ni​kom.Gdy roz​po​znał Micha​ela Realma, jego ulga była nie​wy​sło​wiona.Nie umiał powstrzy​-mać łez.Nawet przez chwilę nie pomy​ślał, że Realm mógłby mieć nieco innymotyw niż tylko poma​ga​nie mu.Zaufał mu cał​ko​wi​cie.I to wła​śnie wtedy Realm zro​zu​miał, że wcale nie pała już nie​na​wi​ścią do tego faceta.To wtedy zostali przy​-ja​ciółmi.Wspól​nie przedarli się do szpi​tala, aby oca​lić Slo​ane, któ​rej gro​ziło straszne nie​bez​pie​czeń​stwo.Nie spo​dzie​wali się wtedy, że dziew​czyna sama bez ich pomocy cał​kiem nie​źle sobie pora​dzi.Tam​ten dzień był jed​nak wyjąt​kowo trudny.Gdy ujrzał Slo​ane na klatce scho​do​-wej ośrodka, wyglą​dała strasz​nie: była prze​ra​żona, nerwy miała w strzę​pach.A gdyspoj​rzała na niego, z jej twa​rzy od razu wyczy​tał, że wszystko już wie, Slo​ane dowie​działa się, że Realm jest agen​tem.Wyzie​ra​jący z jej oczu żal bolał moc​niej niż siar​czy​sty poli​czek, jaki mu wymie​rzyła.Fakt, że się dowie​działa, zmie​niałwszystko.Za jego ple​cami roz​legł się ryk klak​sonu, wyry​wa​jąc go z nie​we​so​łych roz​my​-ślań, i jakiś samo​chód wymi​nął auto Realma.Ucie​szył się nawet, że musi znów sku​-pić się na pro​wa​dze​niu.Roz​trzą​sa​nie błę​dów prze​szło​ści było nie​wdzięcz​nym zaję​-ciem.Roz​dział czwartyRealm cze​kał na traw​niku przed domem rodzi​ców Slo​ane.Gdy wresz​cie otwo​rzyły się drzwi i wypadł z nich James z prze​wie​szo​nym przez jedno ramię ple​ca​kiem, Realm mimo woli się wypro​sto​wał.Za nim z wnę​trza wynu​rzyła się Slo​ane.Mówiła coś pod​nie​sio​nym gło​sem i wyma​chi​wała rękami.Gdy jej wzrok padł na Realma, zachwiała się lekko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl