[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Uduszenie? Niezupełnie.Schwycono ją za szyję i złamano kark jednym silnymszarpnięciem.Zanim nastąpiło uduszenie, zmarła wskutek przerwaniardzenia kręgowego.Ciach, ciach, ciach. Siła była ogromna.Proszę spojrzeć.Chrząstka pierścienio-watazostała całkiem oddzielona zarówno od chrząstki tarczowatej, jak i odblaszki.Nigdy czegoś takiego nie widziałem.Chrząstki tchawicze sązgruchotane.Kręgi szyjne złamane w.niech no się przyjrzę, czterech, nie,pięciu miejscach. Wierzę panu, doktorze  rzekł Hazen, spoglądając w drugą stronę.Koroner uniósłszy wzrok, uśmiechnął się. Pierwsza autopsja, co?Hazen poczuł narastające rozdrażnienie. Oczywiście, że nie  skłamał.  Wiem, ciężko do tego przywyknąć.Zwłaszcza gdy zaczynajądojrzewać.Lato nie jest dobrą porą.Co to, to nie.Gdy lekarz wrócił do swoich obowiązków, Hazen wyczuł za sobączyjąś obecność.Odwrócił się i aż drgnął nerwowo  stał za nimPendergast, pojawił się jakby znikąd.Doktor uniósł wzrok, widok przybysza wyraznie go zdziwił. Słucham pana.Proszę wybaczyć, ale. On jest w porządku  rzucił Hazen. To agent FBI, współpracujeze mną przy tej sprawie.Agent specjalny Pendergast. Agencie specjalny Pendergast  rzekł koroner z dziwną nutą wgłosie  czy zechciałby pan przedstawić się dla potrzeb niniejszegonagrania? Jeżeli mógłbym prosić, chciałbym także, aby włożył pan fartuchi maskę.Są tam, z boku. Oczywiście.Hazen zastanawiał się, jakim cudem Pendergastowi udało się tutajdotrzeć, nie miał przecież samochodu i w ogóle.Mimo to nie żałował, żeagent jednak się tu pojawił.Nie po raz pierwszy Hazen doszedł downiosku, że na współpracy Pendergasta przy tym śledztwie może jedynieskorzystać.Rzecz jasna, jeśli tamten zechce tańczyć tak, jak Hazen muzagra.Pendergast wrócił już po chwili, w fartuchu, rękawiczkach i masce.Lekarz zajmował się obecnie twarzą ofiary, odchylając całymi płatamikolejne warstwy tkanek, po czym za pomocą szczypczyków przywracającje na miejsce.Twarz nieboszczki już wcześniej wyglądała fatalnie,pozbawiona nosa, uszu i warg.Hazen patrzył na wstęgi mięśni, białe wiązadła i cienkie, żółte nitki tłuszczu.Boże, to było okropne. Mogę?  zapytał Pendergast.Koroner cofnął się, a Pendergast nachylił się tuż nad obrzmiałą,cuchnącą, pozbawioną rysów twarzą.Patrzył na miejsca okrwawione irozdarte, gdzie znajdowały się nos i usta.Skalp został przesunięty do tyłu,ale Hazen nadal widział tlenione na blond włosy z czarnymi odrostami.Wreszcie Pendergast odstąpił od stołu. Amputacji dokonano, jak się wydaje, za pomocą jakiegośprymitywnego narzędzia  ocenił.Doktor uniósł brwi. Prymitywnego narzędzia? Sugerowałbym przeprowadzenie powierzchniowych nadańmikroskopowych z wykonaniem serii zdjęć.Poza tym wyrwana zostałatakże część skalpu, jak pan zapewne zdołał zauważyć. Oczywiście.Doskonale. Lekarz wydawał się poirytowanyudzielanymi mu przez agenta radami.Hazen uśmiechnął się mimowolnie.Agent dawał popalić kor-nerowi.Jeśli jednak Pendergast miał rację w kwestii tego.Nie odważył sięzapytać, co miał na myśli federalny, mówiąc o  prymitywnym narzędziu".Mdłości podeszły mu do gardła i natychmiast skupił swoje myśli napostaci Jayne Mansfield. Czy wiadomo, co się stało z ustami, uszami i nosem?  spytałPendergast. Policja nie zdołała ich odnalezć  odparł koroner.Hazen poczuł narastającą irytację wywołaną tym jawnym przytykiem.Koroner docinał mu przez całe popołudnie, krytykował, co się tylko dało, począwszy od niedostatków raportu Hazena po ogólnie rozumianąnieudolność policji.Faktem było, że zanim wkroczył do akcji, gliniarzestanowi zdążyli już koncertowo spaprać robotę i zadeptać lub pozacieraćmnóstwo dowodów.Doktor podjął przerwaną czynność krojenia doczesnych szczątkówSheili Swegg.Pendergast zaczął krążyć wokół stołu, przyglądając siękolejnym organom, ręce trzymał za plecami, wyglądał jak gość w muzeumoglądający co ciekawsze rzezby.Spojrzał na plakietkę na palcunieboszczki. Widzę, że mamy identyfikację zwłok. Tak  mruknął Hazen i zakasłał. To jakaś szemrana przyjezdnaz Oklahomy.Znalezliśmy jej wóz, koreański szmelc ukryty na polukukurydzy osiem kilometrów dalej, po drugiej stronie Medicine Creek. Domyśla się pan, co tu robiła? W bagażniku znalezliśmy kilka łopat i oskardów.Poszukiwaczkaskarbów, te typy od zawsze krążyły w okolicy Mounds w poszukiwaniustarych indiańskich artefaktów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl