[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragmatyzm wyprał jego twarz z wszelkich uczuć.Pozycja doradcy młodego edmira nie była taka najgorsza zdawała się mówić jego mina.Ambicje na koronę zniknęły w głębinach, nie wzbudzając nawetzmarszczki na powierzchni, i wróciła jego dostojna poza męża stanu.Ulga, jaką Stenwold poczuł, byłanieproporcjonalna. W takim razie będę potrzebował Paladryi  oznajmił. Oczywiście.Heiracles odsunął się z gracją i kobieta wyszła spomiędzy strażników, a następnie sztywno jak automatzbliżyła się do Stenwolda, jakby obawiała się, że lada chwila ktoś się rozmyśli.Wyciągnął do niej dłoń,którą przyjęła z wdzięcznością, dołączając do jego grupy. Nemoctesie, dziękuję ci za pomoc  powiedziałoficjalnie.Nie czuł czystej radości na myśl o odejściu z tego miejsca i powrocie do domu, jedynie przytłumione,niedające spokoju wrażenie wysiedlenia.Ale przecież chcę tego.Cóż mogłoby mnie tu zatrzymać. Zamierzam tu wrócić  powiedział tylko i pelagik skinął mu głową. Odprowadzę was aż pod sam ląd.Być może również inni będą eskortować twoją ekipę.Stenwold poczuł, że coś wierzgnęło w jego wnętrzu, jakiś irracjonalny przypływ emocji, zupełnie nie namiejscu i sprzeczny z jego naturą.Zostań.Zdławił tę myśl.Nie mogę.Czeka na mnie ważne zadanie. Skąd będziemy wiedzieć, że odnalezliście chłopca? zapytał Heiracles, widząc, że Stenwold zbiera się w drogę wraz z jego cenną zakładniczką. Twoi agenci mogą wyruszyć ze mną, jeśli chcą odparł żukowiec. Jacy agenci?  zapytał już zły mózgowiec.Wśród jego ludzi zapanowała wyrazna konsternacja, bo nikt nie kwapił się do wyjścia na ląd.Stenwoldzerknął w stronę Laszlo, który skinął głową, szeroko się uśmiechając.  Pani Wys  zaczął żukowiec. Odważy się pani popłynąć ze mną?Obserwował reakcję, jaką wywołało to pytanie wśród jej załogi.Phylles skrzywiła się jeszcze bardziej,Fel jak zwykle był wyzywający, ale na twarzy Wys odmalowywały się wszystkie uczucia od zaskoczeniaprzez lęk aż do niecierpliwości. Na brzeg, lądowy?  zapytała. %7łeby sprowadzić prawdziwego edmira? To jedno z zadań, na którychczłowiek buduje swoją reputację, prawda? Jesteś szalona  stwierdził Heiracles beznamiętnie.Wariatka albo litoralistka. Ani to, ani tamto, mówiąc szczerze.Usłyszysz za to, jak my, małoszczypcy, zawsze wykorzystujemyszanse odparła zaczepnie. No i? Mianujesz mnie swoją agentką? Skoro jesteś na tyle szalona kobieto, masz moją przychylność  oznajmił kwaśno Heiracles. No to w drogę  wtrącił się Nemoctes dzwięcznym głosem. Nawet nie chcę myśleć, jak szybko agenciClaeona dowiedzą się o tym spotkaniu, tak jak dowiedzieli się o ostatnim. Popatrzył Stenwoldowi woczy. Powodzenia, lądowy. Wasz chłopak może płynąć z nami  zaproponowała Wys. Ten tu gagatek popłynie wyłącznie na Wolnego od Pływów  oznajmiła stanowczo Despard, obrzucającmałoszczypcą kobietę nieprzyjaznym spojrzeniem i wieszając się na ramieniu Laszlo.Muszec już kręcił głową. Nie, wy wezmiecie mistrza Stenwolda  zarządził.Ufam Wys. Mrugnął. Mamy wspólny interes.Despard patrzyła na niego, jakby postradał rozum. A jeśli będę musiała powiedzieć mistrzowi Tomasso, że stracił swego bratanka z powodu interesu? zapytała dobitnie. On zrozumie  rzucił Laszlo. Nemoctes ma rację  zwrócił się do wszystkich Stenwold. Płyńmy, póki przypływ nam sprzyja.TRZYDZIEZCI TRZYWnętrze Tseitana mieściło dwóch pasażerów i żadnych zbędnych wygód.Przy czwórce było tu ciasno iniewygodnie, choć jedno z nich było muszcem.Stenwolda wciąż bolało serce, kiedy wypłynęli z doku niewielkiej kolonii.Nie chodziło tylko o to, że wracali do domu, gdzie było niebo, ale też o ruchypławnych odnóży Tseitana  szybkie i pewne, o wiele bardziej naturalne niż szarpnięcia maszyny Wysczy widmowe sunięcie po głębinach bestii Nemoctesa.Stanowiły przykład dobrej, solidnej myśliinżynieryjnej Kolegium.A poza tym widać dokąd się płynie.Podróżowanie w jamie ciała morskiego potwora Gribberna było niezwykle dziwnym doświadczeniem.Nawet komnaty Nemoctesa przypominały zdobną trumnę.To prawda, wokół było ciemno, alefosforyzujące światła kolonii mrugały do nich bladobłękitną poświatą na pożegnanie.Stenwold zobaczył, jak podwodnik Wys podskakuje i kiwa się w wodzie, zanim mechanizm sprężynowy ipompy zaczęły pracować, i wtedy wystrzelił niezwykle lekko w ciemność. Jak nawiązaliście kontakt?  zapytał, gdy Tseitan ruszył ich śladem. No i skąd wiedzieliście, gdzienas szukać?Czuł się dziwnie, jakby jego ciało skręcało się w niewidzialnym uścisku.Morscy ostrzegali go  to byłowyrównanie, tylko w drugą stronę, które musieli przejść wszyscy lądowi, żeby dotrzeć na dno morza. Musieliśmy im zaufać, żeby nas do was doprowadzili usłyszał dzwięczny głos Kratii. Chciałam powołać urząd wysłannika, ale ci twoi morscy to jakaśbanda dzikusów.Mieszkańcy Atolu Wielkiego mają przynajmniej jakieś maniery.Miejscowi politycy jednak szli nam narękę, inaczej nigdy byśmy was nie wydostali. Częściowo szli  przyznał Stenwold. A może raczej należałoby powiedzieć, że negocjowaliście wnie najlepszym dla nich momencie.Pewnie pod rządami poprzedniego władcy byli chętniejsi dowspółpracy i mam nadzieję, że tak znów będzie. Masz zamiar przywrócić im prawowitego dziedzica? zapytała Kratia. Jeśli jest kogo przywracać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl