[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RLT Wołam do nich, że idę na górę dokończyć pakowanie.Dom wygląda tak wesoło: Otto i Worleypomalowali wszystkie pokoje na delikatny, jasny beż, więc sprawiają wrażenie nieskazitelnie czystych.Rozłożyłam na łóżku swoje ubrania.W kwietniu we Włoszech bywa chłodno, moja garderoba będziesię składać z najniezbędniejszych granatowych i kremowych strojów: proste spodnie na szelkach, któreuszyła mi mama, kilka uprasowanych bluzek, spódnica do kościoła i czerwony, aksamitny rozszerzanypłaszczyk.Pearl zebrała dla mnie mnóstwo przeróżnych kosmetyków w małych tubkach, w sam raz napodróż.Włożyła je do ładnej kosmetyczki, którą ozdobiła moimi inicjałami - na prezent pożegnalny.Idę do łazienki.Jest kompletnie pusta, jeśli nie liczyć czystych białych ręczników.Puszczamwodę do wanny.To mój wolny dzień.Wymoczę się w kąpieli, zrobię makijaż, przymierzę swobodny,granatowy kostium podróżny, zaskoczę Theodore'a i pojedziemy do kina w Kingsport.Zanurzam się w gorącej wodzie i patrzę przez okno w dachu - tyle lat lubiłam to robić.Zawszewidziałam przez nie skrawek nieba, nie przeszkadzały mi chmury ani deszcz.W kwadracie ołowianegoszkła każda pogoda nabierała szczególnej urody.Obserwowałam ptaki i chmury, zmieniające kolor zkłębiastej bieli na szarość; zimą patrzyłam, jak pada śnieg.To był mój prywatny zegar.Niedługoskończę trzydzieści sześć lat.Trzydzieści sześć! Nie mogę w to uwierzyć.Czasem czuję się na dzie-więtnaście, innym razem na osiemdziesiąt pięć.Opanowało mnie błogie zadowolenie.Na pewno mogłabym się wściekać z różnych powodów,na przykład, że Mario Barbari przestał do mnie pisać.Ale po raz pierwszy widzę swoją przyszłość wperspektywie.Nie oczekuję zbyt wiele - to dobrze.Nie mogę szukać szczęścia w oderwaniu od siebie,nie mogę pozwolić, aby listy - które przychodzą lub nie - rujnowały mi życie.Jestem gotowa na zmia-nę.Po prostu wiem, że ta podróż do Włoch wszystko zmieni.Nie będę z tym walczyć.Odkąd Mama umarła, modlę się do niej.Nigdy nie czułam, żeby była obok mnie, ale wierzę, żejest w niebie.Iva Lou opowiadała mi, że przez pół roku po śmierci matki, ilekroć zapalała lampę,przepalała się żarówka - nawet jeśli była nowa.Iva Lou jest przekonana, że dusze są przepełnioneenergią.Przenikają do naszych zródeł energii, kiedy chcą do nas przemówić.Lampa to idealny środekkomunikacji, ponieważ posługuje się energią - na podobnej częstotliwości porozumiewają się dusze pośmierci.Ja wiem tylko, że od śmierci Mamy nie wymieniłam w domu ani jednej żarówki.Odmawiam modlitwę codziennie.Mama kazała mi się modlić, nawet jeśli tylko bezmyślniepowtarzałam słowa. Być może dziś modlitwa nie będzie ci potrzebna, ale wierz mi, w końcu każdymusi się pomodlić".Przypominam sobie twarz pastora Gaspara w chwili śmierci. Wiara", powiedział.Mam nadzieję, że odnajdę ją któregoś dnia.Zawijam włosy w ręcznik i robię makijaż.Nie zaniedbuję żadnego z etapów: krem nawilżający,korektor i podkład, który nakładam gąbką.Pearl nauczyła mnie tej sztuki i muszę przyznać, że w re-zultacie skóra wygląda jak alabaster.Pokazała mi też, jak stosować konturówkę, a następnie malowaćRLT usta pędzelkiem, zamiast bezpośrednio pomadką.Nie przepadam za makijażem oczu, więc nie uży-wam cieni, jedynie tuszu.Pearl stwierdziła, że długie rzęsy to mój największy atut.Może ma rację.Przez okno w dachu zagląda słońce, nadając połysk moim włosom, uwolnionym z ręcznika.Wysuszone, wcale się nie puszą.O tej porze roku za wcześnie na wilgoć.W całorocznym kalendarzusą tylko trzy tygodnie, kiedy włosy mi się układają.To pierwszy z nich.Trochę mi szkoda pozostałychdwóch, ale trudno: w Wenecji, w gondoli, moje włosy niech robią, co chcą.Mama trzymała na komodzie flakon perfum Chanel numer 5.Używam ich oszczędnie.Wiem,że w każdej chwili mogę kupić nowy flakon, ale ten należał do niej, każda kropla jest więc bezcenna.Nie chcę go zużyć.Gdyby skończyły mi się te perfumy, miałabym uczucie, że odeszła naprawdę.Mocno zakręcam korek.Kiedy schodzę na dół, Otto i Worley jedzą w kuchni lunch.Na mój widok gwiżdżą z podziwem.Posyłam im porozumiewawcze spojrzenie.Zmiejemy się wszyscy troje.- Jeszcze nie widzieliśmy pani tak odstawionej, panienko Ave - zauważa Otto.Rzeczywiście, nie widzieli.- Pearl mówiła, że wpadnie pózniej z rzeczami swoimi i matki - informuje mnie Worley.- Nie ma sprawy.- Dokąd się pani wybiera? - pyta Otto.- Postanowiłam pójść do kina, jadę do Kingsport.Denerwuję się: przed piątkową podróżą.Mu-szę czymś zająć myśli.Otto i Worley patrzą po sobie z uśmiechem.- Powiedziałam coś śmiesznego?- Nieee - zaprzecza Otto.- Po prostu zawsze była pani taka zajęta, w drodze to tu, to tam.Za-bawne, że nie ma pani nic do roboty.- Wszystko pani spakowała? - pyta Worley.Przytakuję.Ktoś dzwoni do drzwi.Pewnie Pearl.Ale Pearl przecież ma klucze, po co miałaby dzwonić?Otwieram.Przez chwilę czuję się, jakbym wkroczyła w krainę snu, Przez siatkę w drzwiachwidzę znajomą twarz, tę samą, która pojawia się co niedziela w dodatku turystycznym  New York Ti-mesa".Fryzura wygląda inaczej, osoba stojąca przede mną nie rozpościera ramion szeroko w geściepowitania, ale to ta sama twarz, te same duże oczy i szeroki uśmiech, którym obdarza mnie hojnie iserdecznie jak na zdjęciu.Tyle że nie patrzy na mnie ze zdjęcia - stoi wprost na mojej werandzie.ToGala Nuccio.- Ave Maria?- Tak.- O, mój Boże! To ja, Gala!RLT Popycha mnie do środka i zarzuca mi ramiona na szyję.Obejmujemy się jak siostry.To zabaw-ne - naprawdę mogłaby być moją siostrą.Ma podobne, choć drobniejsze kształty i kędzierzawe włosy.W rzeczywistości wygląda bardziej zwyczajnie, mniej dramatycznie niż na zdjęciu.- Co ty tu robisz? - pytam, nie wypuszczając jej z objęć.- Zaraz ci opowiem.Uwierz mi, chciałam zadzwonić i wszystko wytłumaczyć, ale mi nie po-zwolili.Zastanawiam się, kim są  oni" i czemu Gala przeleciała parę tysięcy kilometrów, żeby się zemną zobaczyć, skoro miałyśmy się spotkać za dwa dni w sektorze bagażowym C na lotnisku Newarkw Nowym Jorku.Czuję się tak, jakby końcówki moich nerwów wypychały na zewnątrz ciała drobneigiełki.Ogarnia mnie lęk.Gala, moja siostra, widzi, co się dzieje.- Nie bój się - mówi.Tak mógłby przemówić Mojżesz, gdyby wychował się w New Jersey.Obejmuje mnie ramieniem.Otto i Worley stoją w drzwiach kuchni, obserwując nas w milcze-niu.Gala wychyla się za drzwi i gestem zaprasza kogoś do środka.W progu mojego domu zjawia się mężczyzna ze zdjęcia: Mario da Schilpario, mój ojciec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl